Informacja

Informujemy że trwają prace nad ujednoliceniem Bloga Naukowego i Bloga Społeczności. Komentarze oraz wpisy Bloga Naukowego EP zostały przeniesione. Posimy o kliknięcie na tu: Blog Naukowy EP

Mirosław Rutkowski

Mirosław Rutkowski

Profesor Uniwersytetu Szczecińskiego, kierownik Zakładu Etyki Instytutu Filozofii US. Specjalizuje się w metaetyce oraz etyce praktycznej.

Strona www: rutkowski.whus.pl
piątek, 29 stycznia 2010 11:44

Nieposłuszeństwo wobec prawa a 'zasada uczciwości' - Strona 3

Nieposłuszeństwo wobec prawa Nieposłuszeństwo wobec prawa

Przeciwnicy uzasadnionego nieposłuszeństwa wobec prawa często odwołują się do rozumowania, które zakłada, że łamanie prawa jest nieuczciwe. Powiadają, że jego zwolennicy dokonują niewybaczalnego przeoczenia polegającego na tym, że zgoda na łamanie obowiązującego prawa oznacza jednocześnie wyrażenie zgody zarówno na to, aby ci, którzy go łamią, mogli czerpać korzyści z faktu przestrzegania prawa przez innych ludzi, jak również na to, aby zostali oni zwolnieni z obowiązków i obciążeń, jakim podlegają z kolei ci wszyscy, którzy się mu dobrowolnie podporządkowują. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, iż rzeczy tak właśnie się przedstawiają. Jednak głębsza refleksja ujawnia konieczność istnienia pewnych dodatkowych kryteriów wiarygodności tego typu argumentacji.

O ile dość trudno byłoby uzasadnić tezę, że kiedykolwiek mieliśmy możliwość wyboru zasad sankcjonujących prawo, to rzeczą dużo trudniejszą wydaje się wykazanie, że podobne możliwości istnieją w odniesieniu do samego prawa. Do tego konieczne jest bowiem zarówno zaistnienie faktu dobrowolnego akceptowania owych zasad, jak również wystąpienie pewnej prawidłowości polegającej na tym, że zgoda na nie zakłada również zgodę na istniejące przepisy. Nie tylko pierwszy warunek sprawia kłopoty; orędownicy bezwzględnego posłuszeństwa muszą wziąć pod uwagę również i to, że nawet w najlepiej funkcjonującym systemie przedstawicielskim nie istnieje taka doskonała procedura sankcjonowania prawa, która zawsze pozwalałaby organom ustawodawczym na utrzymanie należytej kompatybilności między uchwalanymi przepisami a zasadami sprawiedliwości i moralnego dobra. Nie można pomijać również i tego, że system przedstawicielski cechuje się pewnymi własnościami, uważanymi obecnie za naturalne, jak choćby demokracja pośrednia, w znacznym  stopniu dotknięty jest też poważnymi schorzeniami, jak biurokratyzacja i partyjniactwo, a wszystko to, jak wiemy, uniemożliwia uzyskanie pewności co do kluczowego dla toczonego sporu zagadnienia, mianowicie, czy prawo uchwalone przez większość reprezentantów jest dokładnie takim prawem, jakie uchwaliłaby większość tych, którym zawdzięczają oni swój mandat i wynikające z niego w tym zakresie prerogatywy. A niepełna wiedza na ten temat może w efekcie zrodzić daleko sięgający sceptycyzm odnośnie możliwości spełnienia warunku, jaki jest niezbędny do uzasadnienia posłuszeństwa prawu jedynie na podstawie reguły wzajemnych zobowiązań.

Niekiedy wskazuje się na pewne dodatkowe okoliczności, w których utrzymanie wiarygodności badanego argumentu jest nadzwyczaj trudne. Otóż, korzyści, jakie obywatele czerpią z istniejących przepisów prawnych mogą być rezultatem świadomego wykorzystania oferowanych przez nie możliwości, bądź też mogą być nieuniknione. Wydaje się, że żaden z obu sposobów odnoszenia korzyści z przepisów prawa nie uzasadnia w pełni zobowiązania do posłuszeństwa, lecz szczególnie jest to widoczne w przypadku drugim. Tutaj nikt nie ma nic do powiedzenia nie tylko w kwestii tego, jakie przepisy  zostaną wprowadzone w życie, nie ma tu również możliwości zmiany tych korzystnych skutków ich uchwalenia, które stanowić będą później podstawę do bezwzględnego wobec nich posłuszeństwa. Żadna osoba nie może zgodzić się jednak na istnienie jakichkolwiek zobowiązań wobec innych członków grupy, które wynikają jedynie z niemożliwego do uniknięcia udziału w korzyściach, jakie musi czerpać (a tak naprawdę: ponosić) z powodu wprowadzenia przez nich zasad postępowania bez jej przyzwolenia lub nawet wbrew jej woli. Taka zgoda byłaby szczególnie absurdalna w sytuacji, w której korzyści wynikające z istnienia tych zasad nie są większe, niż koszty, które trzeba ponieść, aby móc zgodnie z nimi postępować. Wymóg bezwzględnego posłuszeństwa byłby nie mniej niedorzeczny również wówczas, gdyby się okazało, że ci, którzy  wprowadzili takie zasady w życie czerpią o wiele większe korzyści z ich istnienia, aniżeli ci, którzy muszą się do nich stosować, choć nie wyrazili na nie zgody.

W ostatnim czasie stosunkowo szerokie uznanie zdobywa sobie pogląd, że dość skutecznym sposobem zaradzenia tym słabościom byłoby szersze rozumienie wzajemności zobowiązań. Zwolennicy tej koncepcji przekonują, że czerpanie korzyści z istnienia systemu prawnego dlatego może stanowić wystarczający warunek posłuszeństwa, ponieważ osoby naruszające prawo uzyskują przewagę nad pozostałymi członkami społeczeństwa w dostępie do liczących się dóbr – nie tylko są beneficjentami korzyści, jakie wynikają dla nich z faktu, że inni prawa nie łamią; zyskują też na tym, że nie muszą ponosić obciążeń, jakie przyjmują na siebie ci, którzy zgodnie z prawem postępują. Uczciwość wymaga jednak, aby te osoby, które odnoszą korzyści z faktu, że inni postępują w określony sposób, same postępowały tak, by zapewnić im podobny udział w zyskach. Jeżeli zakładany parytet jest możliwy do osiągnięcia za sprawą funkcjonowania określonych przepisów prawnych, to wszyscy winni jesteśmy im posłuszeństwo, ponieważ odmienne zachowanie nieuchronnie prowadzi do asymetrii w tym względzie i w efekcie petryfikuje stan nieuczciwej przewagi jednych nad drugimi. Tak więc jeśli korzystasz z dobrodziejstw, jakie niesie ze sobą istnienie prawa, to musisz go przestrzegać nawet wtedy, gdyby w tym celu było konieczne poświęcenie w sposób niemożliwy do zrekompensowania jakiś ważnych dla ciebie dóbr osobistych. W przeciwieństwie do ustaleń poczynionych w ramach pierwszej, węższej, interpretacji zasady uczciwości, tutaj źródłem zobowiązań prawnych obywateli nie jest już sam fakt czerpania przez nich korzyści z istnienia systemu prawa, lecz raczej zaburzenie pożądanej równowagi między korzyściami a ponoszonymi kosztami społecznej współpracy, które wynika z naruszenia właściwych mu reguł.

Ostatnia modyfikacja: sobota, 26 czerwca 2010 00:30
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!

Kategorie bloga

Konferencje

Brak nadchodzących wydarzeń

Prenumeruj emailem

Informacje o Blogu EP

Jeśli jesteście Państwo zainteresowani opublikowaniem artykułu na Blogu EP, poniżej znajdują się informacje dla potencjalnych autorów.

Aktywne grupy

Brak aktywnych grup.