W tym miejscu należy wymienić pięć nieodzownych warunków, które muszą być spełnione, aby według dzisiaj, ogólnie w świecie przyjętych zasad, mogła nastąpić prawidłowa eutanazja:
- pacjent świadomie o nią prosi;prosi o nią po uzyskaniu pełnej informacji lekarskiej i dogłębnym jej przemyśleniu;
- życzenie śmierci jest trwałe; cierpienie pacjenta jest ekstremalne i nie rokuje nadziei na ulgę;
- eutanazje wykonuje lekarz po uprzedniej konsultacji z innymi lekarzami.
Już dwa ostatnie warunki wzbudzają wątpliwości, czy aby ostateczną decyzje o swojej śmierci podejmuje zainteresowany. Są to wątpliwości, które pojawią się dalej, gdy spróbuje dokonać moralnej oceny eutanazji jako jeden z wielu potencjalnych jej klientów w sensie teoretycznym i dosłownym.
W przeszłości tematem eutanazji zajmowało się wielu filozofów takich jak David Hume, Jeremy Bentham, John Stuart Mill, Immanuel Kant, św. Tomasz z Akwinu i inni. Jak w wielu filozoficzno-etycznych problemach tak i tutaj następowała duża rozbieżność w podejściu do tego problemu etycznego. Niektórzy z nich, związani z metafizyką odrzucają jej zasadność i jej nie usprawiedliwiają, inni zaś ją dopuszczają. Argumenty obu stron bywają diametralnie inne. Najczęściej wysuwanymi argumentami za i przeciw jest: szacunek dla autonomii człowieka, oraz prawo naturalne do życia. Wydaje się, że w związku z tym nie ma i dzisiaj mimo upływu czasu jednej, słusznej z etycznego punktu widzenia odpowiedzi.
Zanim przypatrzymy się bliżej argumentom za i przeciw eutanazji, konieczne jest przeprowadzenie analizy trzech form eutanazji, która może być dobrowolna, niedobrowolna i wbrew woli pacjenta. Ze względu zaś na postęp medycyny w ostatnich dekadach można wyróżnić eutanazje czynną i bierną.
W związku z tym odpowiedź na zasadnicze pytanie, czy eutanazja jest słuszna, czy nie jest coraz trudniejsza.
Eutanazja dobrowolna następuje wtedy, gdy występuje pięć wyżej wymienionych warunków, lub odpowiednio wcześniej wola została wyrażona w tak zwanym testamencie życia. Eutanazja niedobrowolna ma miejsce, gdy osoba zainteresowana nie może wybrać pomiędzy życiem a śmiercią, ponieważ jest tak mocno chora, upośledzona, że nie może wyrazić swojej woli lub jest noworodkiem. Eutanazja wbrew woli osoby jak sama nazwa wskazuje, następuje bez jej udziału. Najbardziej znane przykłady tego rodzaju eutanazji dokonywano w nazistowskich Niemczech. Obecnie ocenia się, że dzisiaj takiej eutanazji dokonuje się poprzez przepisywanie coraz większych dawek leków, które mogą spowodować śmierć, lub odmówienie dalszego leczenia podtrzymującego życie. Wszystkie trzy wymienione rodzaje eutanazji mogą być bierne lub czynne. Czynna zachodzi wówczas, gdy następuje celowe działanie osoby drugiej, najczęściej lekarza. Bierna zaś zachodzi wtedy, gdy nie podejmuje się, lub zaprzestaje się czynności ratujących życie. Ten ostatni rodzaj obecnie budzi wiele dyskusji. Mocno zaangażował się w nią Kościół rzymskokatolicki, który wyraził swoje stanowisko w „ Deklaracji o eutanazji”. Bardzo ważnym w nim jest intencja patronująca działaniom ludzi ratujących życie. Dyskusja etyczna w związku z tym ostatnim problemem jest bardzo żywa i skupia się wokół trzech tematów:
- Czy to, że śmierć następuje wskutek aktywnego działania a nie z powodu zaniechania lub przerwania leczenia podtrzymującego życie stanowi istotną moralnie różnicę?
- Czy zawsze należy stosować wszystkie środki podtrzymujące życie, czy też można wyróżnić pewne „nadzwyczajne” lub „nieodpowiednie’ metody, które nie muszą być używane?
- Czy to, czy śmierć pacjenta jest zamierzona, czy też dochodzi do niej wskutek przewidywanej konsekwencji podjętego działania lub zaniechania, stanowi istotną moralnie różnicę?
W dalszej części postaram się ustosunkować do tych pytań i całego problemu za, czy przeciw eutanazji?
Dla uczciwego rozstrzygnięcia problemu eutanazji należy na równi potraktować działania bezpośrednio prowadzące do śmierci jak i zaniechanie działań, które prowadza do śmierci. Jest to w tej chwili główny nurt dyskusji, który trwa na ten temat. Wgłębiając się w ten problem jedno ze stanowisk głosi, że przez zabijanie rozumie się zainicjowanie konkretnych działań prowadzących do śmierci a zezwolenie na śmierć nie interweniowanie w bieg wydarzeń, które prowadza do śmierci. Traktowanie na równi tego rodzaju stanowisk może jednak prowadzić do po trosze absurdalnych wniosków, np. nie pomagając osobie z wypadku drogowego (nie potrafimy), która w efekcie umiera jest postawą prowadząca do śmierci. W tak zwanych normalnych sytuacjach, gdy podejmowana jest decyzja o eutanazji według tradycyjnej jej definicji argument najlepszego interesu danej osoby oznacz to, że kto pozwala umrzeć, nie tylko nie szkodzi ale działa na jej korzyść.
Drugim bardzo ważnym aspektem dla rozstrzygnięcia problemu jest sprawa środków leczenia. Większość fachowców i społeczności ludzkiej skłania się obecnie do tezy, która mówi o moralnie dopuszczanym fakcie wyłączania środków podtrzymujących życie w momencie, gdy nie ma szans na poprawę stanu zdrowia. Rodzi się tu jednak pilna potrzeba określenia kryteriów odróżniających dopuszczalne i nie dopuszczalne zaniechanie środków podtrzymujących życie. W skrócie problem ten zwany jest „terapią uporczywą”. Co nią jest, a co nie? Jej rozróżnienie jest bardzo ważne, gdyż daje lekarzom większą pewność etycznego działania w tych najtrudniejszych przypadkach. Dlatego też i Kościół katolicki zajął stanowisko w tej kwestii mówiąc, że „odpowiednią” jest ta terapia, która daje rozsądną nadzieje na przyniesienie pacjentowi korzyści (Święta Kongregacja Doktryny Wiary z 1980r). Jest to ważne stanowisko i rozróżnienie, które jednak z różnych stron jest podważane za brak ścisłości. Granica odpowiedniej terapii jest ruchoma i z biegiem czasu ciągle ulega zmianie z uwagi na postępy w medycynie. Nie bagatelnym także aspektem sprawy w tym momencie jest aspekt ekonomiczny. W dzisiejszych czasach, gdy ekonomia „rządzi” światem i medycyną podporządkowuje sobie człowieka we wszelkich aspektach jego życia i śmierci.
Odrzucając jednak ten okrutny wpływ ekonomi na nasze życie i wracając do teorii etycznych tego zagadnienia należy znowu wspomnieć o intencjach w całym procesie podtrzymywania życia, lub nie. Najczęstsze przykłady osób w t.zw. okresie terminalnym dotyczą bólu, który pacjent cierpi. W związku z tym jego uśmierzanie ma także jakieś granice. Czy przedawkowanie środków bólowych prowadzących do śmierci można zaliczyć do eutanazji. Moim zdaniem nie, gdyż właśnie intencją lekarza nie jest śmierć. Zresztą takie samo stanowisko zajmuje znowu Kościół katolicki w watykańskiej „Deklaracji o eutanazji”. Każdy człowiek ma inną granice wytrzymałości na ból i granice śmierci. Filozofowie – etycy jednak nie poprzestają na tak, według nich prostej interpretacji tego zagadnienia. Istnieją bowiem poważne problemy w każdej systematycznej próbie odróżniania intencji od przewidywania. Czy lekarz ordynujący śmiertelny zastrzyk chciał jedynie uśmierzyć ból, czy tez zmierzał bezpośrednio do zakończenia życia? Dochodzimy do cech podmiotu moralnego – dobrego i złego. Czy dobry człowiek będzie kiedykolwiek zmierzał do zadania śmierci? Czy owa litość, podnoszona przez zwolenników eutanazji może tutaj mieć w ogóle miejsce?
Jest jeszcze jeden aspekt sprawy dotyczący eutanazji. Jest to kwestia polityki społecznej obowiązującej w danym państwie. Wówczas te wszystkie etyczne dylematy i pytania schodzą na dalszy plan. Ludzie często zgadzają się co do tego, ze być może nie ma żadnej wewnętrznej różnicy pomiędzy aktywną a bierną eutanazją, zwykłymi a nadzwyczajnymi środkami leczenia oraz bezpośrednio zamierzoną a jedynie przewidywaną śmiercią. Owa polityka społeczna wyznacza granice, a linie jakie zostały zarysowane w celu uchronienia nas przed nieuzasadnionym zabijaniem nas są powszechnie znane. Chociaż prawdą jest , że te granice mogą okazać się arbitralne i niespójne z filozofią – etyką, to mimo wszystko są one konieczne do ochrony niektórych członków społeczeństwa przed nadużyciami.
Oczywiście można tutaj postawić pytanie, czy takie myślenie jest uprawnione i czy społeczeństwa i kraje, które prawnie dopuszczą eutanazje znajdą się na równi pochyłej, która doprowadzi do nieuzasadnionych praktyk w tym względzie? Jest to pytanie otwarte i chyba takim pozostanie, gdyż ludzka wola jest nieodgadniona, chociaż powinna kierować się zasadami moralnymi. Te zaś są niejednoznaczne. Należy dalej powiedzieć, że nie ma logicznych podstaw, dla których powody usprawiedliwiające eutanazje – miłosierdzie i autonomia – powinny także logicznie usprawiedliwić zabijanie, które przecież nie jest dobrodziejstwem, ani nie wymaga szacunku dla autonomii.
Ważnym także argumentem przeciw eutanazji jest argument ograniczonej własnej woli z uwagi nie na sprawy związane z religią, ale z powodów czysto przyziemnych dotyczących rozlicznych zobowiązań, które człowiek posiada w ciągu swojego życia np. bycie dzieckiem swoich rodziców, bycie rodzicem, małżonkiem i.t.p. Ten aspekt można nazwać „Spółką Akcyjną” własnego życia.
W dalszej części tego eseju chciałbym podzielić się kilkoma osobistymi refleksjami na omawiany temat. Wynika z nich, że jestem przeciwny eutanazji i wszelkim próbom jej legalizacji. Stanowisko to wynika z głębokiego przekonania o ponadczasowej wartości życia ludzkiego opartego o wartości transcendentalne. Osobie ludzkiej należy przypisać wartość absolutną. Nie można jej zatem sprowadzić do poziomu środka w zapewnieniu dobra społecznego. Człowiek jest bowiem w świecie najwyższą wartością i celem sam w sobie. Nie godzi się postawić ponad niego czegoś, co się personifikuje jako "użyteczność społeczną". Żadna społeczność nie stoi ponad osobą, lecz ma jej służyć. Nie ma żadnego moralnego prawa skazywać na śmierć niewinnych. Prawo dopuszczające możliwość takiego pozbawienia życia wynikałoby z uzurpowania sobie władzy, której nikt nie posiada. Takie rzekome prawo jest przejawem radykalnej niesprawiedliwości, ponieważ godzi w pierwsze, najbardziej podstawowe prawo człowieka - prawo do życia. Państwo nie może wydawać ustaw czy zarządzeń dopuszczających uśmiercanie niewinnych osób, nawet za zgodą tych osób. Same zaś te osoby nie mają w płaszczyźnie moralnej prawa do odebrania sobie życia ani upoważnienia kogokolwiek do dokonania takiego czynu, byłoby to bowiem samobójstwo. Nikt i nic nie może upoważnić do zabijania niewinnej istoty ludzkiej. Nikt też nie może żądać zadania śmierci sobie samemu lub innej osobie, ani nie może przyzwalać na to bezpośrednio lub pośrednio. Byłoby to zarówno istotnym naruszeniem prawa Bożego, jak i obrazą godności osoby ludzkiej, zbrodnią przeciwko życiu. Niejednokrotnie eutanazję usprawiedliwia się nie tylko rzekomym współczuciem dla cierpiącego pacjenta, ale czasem także racjami utylitarystycznymi, nakazującymi unikanie nieproduktywnych wydatków, które nadmiernie obciążają społeczeństwo. Proponuje się zatem pozbawianie życia noworodków z deformacjami ciała, osób z poważnymi upośledzeniami, niepełnosprawnych, starców - zwłaszcza niezdolnych do samodzielnego życia - oraz ludzi śmiertelnie chorych. Człowiek upośledzony, nieuleczalnie chory jest ciężarem dla społeczeństwa. Nie potrafi pracować, trzeba go żywić. Wymagać może szczególnej opieki, a w zamian nic z siebie dać nie może. U niektórych więc, wyłącznie pragmatycznie myślących ludzi, rodzi się myśl, czy nie można by pozbyć się takiego ciężaru. Oczywiście kara śmierci jako "niehumanitarna" nie będzie obowiązywała. Prawo do zabijania będą mieli tylko lekarze i wyspecjalizowani urzędnicy państwowi.
Dodatkowym argumentem przeciw eutanazji "na żądanie" jest odwołanie się do przewidywanych skutków legalizacji takich poczynań. Otwarłaby ona bowiem szeroko wrota do odbierania życia ludziom niewinnym. Niebezpieczeństwo nadużyć jest w tym zakresie nie do zlekceważenia choćby z tego powodu, że zgoda na ingerencje eutanatyczną może być tylko pozorna lub uzyskiwana podstępnie. Ponadto legalizacja eutanazji "na żądanie" mogłaby ogromnie osłabiać troskę o los ciężko chorych pacjentów ze strony lekarzy, którzy na mocy swego powołania, powinni do końca walczyć o życie oddanych im pod opiekę chorych. Trzeba by się wreszcie liczyć z poważnym obniżeniem zaufania do lekarzy. Legalizacja eutanazji dałaby władzy państwowej możność pozbycia się jednostek niezdolnych do spełniania swoich obywatelskich obowiązków. W szczególności byłyby zagrożone osoby, które z racji na upośledzenie fizyczne czy umysłowe żyją na marginesie wspólnoty. Przyjęcie godziwości eutanazji, nawet w pewnych tylko wyjątkowych sytuacjach, równoważyłoby się z zaakceptowaniem państwowości, w której naczelną ideą stałby się priorytet produkcji dóbr materialnych nad dobrem człowieka. Społeczność ma obowiązek zapewnienia swoim członkom bezpieczeństwa opartego o zasadę wzajemnego szacunku wobec każdego człowieka. Legalizacja eutanazji byłaby pogwałceniem tych podstawowych praw. Akceptacja prawa do śmierci tworzy także podstawę uniemożliwiającą uzyskanie przez pacjenta odpowiedniego leczenia. Proponowanie i legalizacja eutanazji może prowadzić również do wywierania presji na tych, którzy cierpią. Ostatecznie - może prowadzić do rozwijania się takiego systemu opieki zdrowotnej, który będzie faworyzował śmierć pacjenta; a zamiast leczyć go, odbierać mu życie. Eutanazja, a nawet tylko myślowa jej akceptacja przez lekarzy, oznacza całkowite odwrócenie celów i systemu wartości , jaki zawiera w sobie zawód lekarza. Podważyć może zatem samo istnienie medycyny. Pozostawi pacjenta w niepewności. Relacje między pacjentem a lekarzem nacechowane będą lękiem, podejrzliwością, nieufnością. Zaniknie przekonanie, że lekarz uczyni wszystko, by pacjenta ratować, by pomóc w usuwaniu choroby i wiążących się z nią dolegliwości. Legalizacja eutanazji niszcząc zaufanie pacjenta do lekarza, prowadzić może również do zahamowania postępu w badaniach naukowych w zakresie opieki i medycyny paliatywnej, w wytwarzaniu skuteczniejszych środków przeciwbólowych, w końcu - może prowadzić do zaniechania terapii lub niesłusznego jej ograniczania. Mogłaby prowadzić do przekonania, iż życie osób chorych, cierpiących, kalekich nie przedstawia żadnej wartości, a wręcz jest niekorzystne dla społeczeństwa ze względu na zależność od innych, także ekonomiczną. Pojawia się możliwość wielu nadużyć w stosowaniu eutanazji. To lekarz będzie rościł sobie prawo do decydowania o tym, kto ma żyć, a kto umrzeć. Trzeba się w związku z tym liczyć z niebezpieczeństwem deprecjacji zawodu lekarza. Jeżeli bowiem lekarz będzie zabijał, żaden jego pacjent nie będzie czuł się całkowicie bezpieczny.
Gdy tylko zaakceptujemy, że dokonanie eutanazji powinno następować w najbardziej poważnych przypadkach, stopniowo także będziemy się zgadzać, że i mniej poważne okoliczności dają prawo do przeprowadzenia eutanazji. Tak więc usprawiedliwione wyjątki mogą stać się regułą. Możemy to zaobserwować w Holandii, gdzie eutanazja rzeczywiście staje się możliwa w coraz to mniej poważnych przypadkach. Prawo, które winno służyć człowiekowi, wywołuje strach. W Holandii wśród ludzi w podeszłym wieku i przewlekle chorych powstało zjawisko "turystyki przed eutanazją", tj. ucieczka do sąsiednich krajów i osiedlanie się tam, aby zapewnić sobie życie do naturalnej śmierci. . Chociaż w Holandii obowiązują restrykcyjne regulaminy dotyczące eutanazji, przepisy owe są lekceważone, zwłaszcza te, które dotyczą prośby samego pacjenta. Co więcej eutanazja dotyczy także nastolatków w depresji, którzy przychodząc do psychiatry otrzymują receptę na samobójstwo . Zwolennicy ustawy twierdzą, że możliwość eutanazji obwarowano bardzo surowymi warunkami. Praktyka eutanazji w Holandii wskazuje jednak, że niebezpieczeństwa są nad wyraz realne. Nie ma bowiem możliwości pełnej kontroli nad tym zjawiskiem.
Jeżeli będziemy chcieli zająć stanowisko w sprawie eutanazji , to zawsze dojdziemy do stanowisk światopoglądowych, gdyż na gruncie etyki problem ten jest nierozstrzygalny.