Całkowity zakaz stosowania przemocy w aktach sprzeciwu wobec prawa byłby niewłaściwy również z punktu widzenia moralności, która w określonych warunkach obarcza nas odpowiedzialnością zarówno za wykonywanie czynów, jak i za ich zaniechanie. Przy takim założeniu uznanie stosowania środków przemocy za moralnie niedopuszczalne bez względu na konsekwencje, musiałoby prowadzić do wniosku, że w sytuacji kiedy ich zastosowanie jest jedynym warunkiem zapobieżenia większej krzywdzie, odpowiedzialni za jej powstanie byliby wszyscy, którzy do niej dopuścili, gdy bez trudu mogli temu zapobiec. Choć skuteczna obrona przemocy w uzasadnionym nieposłuszeństwie jest tu funkcją możliwych do sformułowania argumentów na rzecz odrzucenia różnicy między czynami i zaniechaniami, to jednak można odnieść wrażenie, że istniejące w literaturze przedmiotu obiekcje co do możliwości uzasadnienia tego typu rozróżnień (których nie sposób w tym miejscu poddać gruntownej prezentacji i analizie) wydają się w pewnym sensie przemawiać na rzecz wiarygodności możliwych do przyjęcia argumentów za stosowaniem środków przemocy w oparciu o przesłanki o charakterze konsekwencjalistycznym.
Aby zbadać taką ewentualność rozważmy sytuację, która w najbliższy możliwy sposób odpowiadałaby intuicjom, że moralna ocena przemocy może być prawidłowo dokonana ze względu na odgrywaną przez nią rolę, jako rokującego powodzenie środka osiągania określonych celów. Wielu ludziom wydaje się rzeczą bezsporną to, że w uzasadnionym nieposłuszeństwie wobec prawa warunkiem moralnej dopuszczalności użycia przemocy mogłoby być tylko zniesienie jeszcze większej przemocy. A to oznaczałoby, że stosowanie jej wobec osób niewinnych zostałoby uznane za dopuszczalne wówczas, gdybyśmy używali jej po to, by zniwelować przemoc już stosowaną wobec osób niewinnych przez istniejące prawo oraz gdyby przemoc mająca zostać zastosowana, nie była większa od tej, jaką posługuje się prawo, które łamiemy w akcie uzasadnionego nieposłuszeństwa. Odmowa wzięcia pod uwagę w takiej sytuacji skutków przemocy jako istotnego kryterium jej moralnej oceny, mogłaby być uznana za główny powód nierównego traktowania ludzi doznających z powodu jej stosowania dotkliwej krzywdy. Wprowadzenie bowiem w życie bezwarunkowego zakazu używania środków przemocy w aktach sprzeciwu wobec prawa spowodowałoby, że w takich przypadkach etyka grzeszyłaby brakiem szczególnie pożądanej cnoty, jaką z pewnością jest bezstronność: niewątpliwie dużo bardziej sprzyjałaby interesom osób, wobec których uniemożliwiałaby stosowanie przemocy, aniżeli interesom tych, którym z kolei uniemożliwiałaby wydostanie się spod jej jarzma. Gdyby dodatkowo zdarzyło się tak, że można by osiągnąć konsensus co do tego, że zło wynikające z przemocy stosowanej pod adresem osób z grupy drugiej znacznie przewyższałoby zło wynikające z przemocy stosowanej wobec osób z grupy pierwszej, zakaz ten nie tylko skutecznie utrudniałby istnienie świata bez przemocy instytucjonalnej, lecz w dużej mierze uniemożliwiałby również realizację słusznego skądinąd postulatu, aby było jak najwięcej dobra, a nierówności rozkładały się sprawiedliwie na wszystkich.
Nie bez znaczenia dla prezentowanego tu poglądu jest również fakt, że przemoc nigdy nie jest definiowana jako zjawisko jednorodne. Ci, którzy nie dostrzegają różnic występujących pomiędzy jej poszczególnymi rodzajami, zazwyczaj mają nieprzepartą skłonność do równie surowego potępiania wszystkiego, co pojęcie to obejmuje. Jednak z moralnego punktu widzenia samowolne wejście w posiadanie lub niszczenie rzeczy będących czyjąś własnością, w większości przypadków nie wydaje się być tak samo ważne, jak zabijanie ludzi, czy też zadawanie im cielesnych obrażeń. Nie należy przez to rozumieć, że naruszenie czyjejś własności ma małe znaczenie ani też, że w ogóle może jej nie mieć. Zniszczenie wyposażenia laboratorium prowadzącego eksperymenty na zwierzętach, czy zawładnięcie prywatnym terenem, to nie są normalne czynności i również w takich przypadkach wymaga się odpowiednio mocnych argumentów na usprawiedliwienie podejmowanych działań. Rzecz jednak w tym, że bez trudu można je sformułować nie tylko w kategoriach porównywalnych ze sobą ilości zła, jakie zawierają się, z jednej strony, w przemocy będącej następstwem istniejącego prawa oraz, z drugiej strony, w przemocy, która wynikałaby z postępowania mającego doprowadzić do jego obalenia. Wydaje się, że takie wiarygodne argumenty mogą istnieć również ze względu na przypisywane nam w niekwestionowany sposób uprawnienia bądź też posiadane zobowiązania. Każdy, kto rozumie powody dla których przysługujące nam niewątpliwie prawa do gruntu bądź podróżowania mają mniejszą wagę moralną, aniżeli prawo do życia, bez trudu pojmie dlaczego w uzasadnionych aktach nieposłuszeństwa trzeba dopuścić przemoc naruszającą pierwszy rodzaj praw w sytuacji, w której jej zastosowanie byłoby jedynym sposobem skutecznego przeciwdziałania ustawie dopuszczającej przemoc, która wykluczałaby z kolei poszanowanie przysługującego nam prawa do życia. Z tego samego powodu zgodzilibyśmy się zapewne, że należałoby podjąć decyzję o sprzeniewierzeniu się obowiązkowi poszanowania własności, gdyby w przeciwnym wypadku nie można było zadośćuczynić obowiązkowi ratowania życia.
Przekonanie, że uzasadnionego nieposłuszeństwa wobec prawa nie da się pogodzić z użyciem przemocy, ze wskazanych powodów nie powinno nas obligować w bezwzględny sposób. Rozsądniej byłoby założyć, że w obrębie życia społecznego mogą zaistnieć takie okoliczności, w których wyrządzenie krzywdy ludziom niewinnym w tego typu aktach sprzeciwu nie zostałoby uznane za najgorsze z możliwych rozwiązań; w innych przypadkach przemoc jest oczywiście trudna do zaakceptowania. Nawet jednak w tak moralnie jednoznacznej sytuacji, przyzwolenie na użycie tego typu środków musi być obwarowane spełnieniem pewnych dodatkowych wymogów. Należy pamiętać przede wszystkim o tym, że okoliczności, ze względu na które przemoc się usprawiedliwia, występują tu w roli koniecznego warunku takiej sytuacji, niemniej nie spełniają w całym zakresie warunków dla niej wystarczających. Będąca wynikiem właściwie przeprowadzonych rozważań decyzja o użyciu przemocy w aktach nieposłuszeństwa wobec prawa, podejmowana jest ze zrozumiałych względów na etapie planowania tego typu działań i z powodu zakładanego zaistnienia określonych stanów rzeczy w przyszłości. Ponieważ konsekwencje naszych czynów nie zawsze są pewne, wśród niektórych zwolenników nieposłuszeństwa obywatelskiego rodzi się w związku z tym dodatkowe żądanie, aby stosować środki przemocy tylko wtedy, gdy ich użycie kończy się zakładanym powodzeniem. Postulat ten należałoby uznać za rozsądny pod warunkiem, że nie wykracza poza granice dostępnej człowiekowi wiedzy o świecie. Jego nazbyt radykalna wersja, zakładająca posiadanie prawdziwych przekonań odnośnie mających mieć dopiero miejsce zdarzeń, powoduje w kwestii użycia przemocy zrozumiały sceptycyzm, albowiem za mało wiarygodny uznaje się bezwzględny warunek usprawiedliwiania środków poprzez cele, których osiągnięcia za ich pośrednictwem nie można być pewnym. W ten sposób nieznajomość przyszłych faktów mogłaby doprowadzić nas również do punktu, w którym uzasadnienie dla stosowanych środków przymusu nie oznaczałoby faktycznie przyzwolenia na ich stosowanie, lecz na wykonanie dość specyficznego rodzaju czynności polegającej jedynie na przedsięwzięciu lub usiłowaniu ich stosowania. Ma to jednak mało wspólnego z problemem nieposłuszeństwa wobec prawa.
Za szczególnie istotną w omawianej kwestii należałoby natomiast uznać zasadę, że wyrażenie zgody na stosowanie przemocy wobec niewinnych osób musi być traktowane zawsze jako bezwzględnie ostateczny środek zapobiegający nieporównanie większej przemocy używanej wobec równie niewinnych ludzi. Tam, gdzie to możliwe, należy również obowiązkowo minimalizować doznawaną z tego powodu krzywdę. Można to czynić przynajmniej na dwa sposoby: wybierając taki rodzaj przemocy, który w danej sytuacji uznany byłby za najlepszy z punktu widzenia interesów jego przyszłych ofiar oraz stosując najbardziej im sprzyjający stopień jego nasilenia.