Stronniczość i krótkowzroczność

Posted by on in Inne

Stronniczość i krótkowzrocznośćIstotą myślenia etycznego jest możliwość wyobraźni nie skażonej stronniczością. Z tym zgadzają się wszyscy: utylitaryści, kantyści, a nawet levinasowcy. Nie potrzebuję więc rozwijać czy uzasadniać tej tezy. Podam natomiast pewne przykłady stronniczości jako specyficznego fenomenu bezmyślności.

Rankiem 23 marca 2011 dziennikarz Andrzej Talaga udzielił w Radiu TOK FM komentarza politycznego w sprawie głodujących wówczas jeszcze w Sejmie pielęgniarek obawiających się możliwości zatrudniania kontraktowego. Szermując prostymi hasłami radykalnego liberalizmu ekonomicznego stwierdził jako oczywiste, że związki zawodowe to największe zło naszej gospodarki. W tej samej wypowiedzi jako drugie zło uznał starych, którzy trzymają się swoich miejsc pracy, przez co młodzi nie mogą znaleźć zatrudnienia. Summa summarum korzeniem zła jest prawo pracy. W ogóle nie powinno istnieć coś takiego.

Dlaczego o tym wspominam? Niestety takich kwiatków zebrać można co dzień w telewizji i radiu pełen koszyk. Jednak wypowiedź Andrzeja Talagi jakoś szczególnie mnie poruszyła. Z jednej strony wypowiedź niby profesjonalna, oficjalnego felietonisty reprezentującego prasę prawną i ekonomiczną, a z drugiej niekomentowana przez nikogo w studiu mowa, może nie nienawiści, ale wyraźnej dyskryminacji. Piszę dopiero teraz, ponieważ czekałem na odpowiedź na mój list do stacji Tok.fm. Jednak nie doczekałem się.

Ci sami ultraliberałowie, którzy obwiniają starych o blokowanie stanowisk, apelują o ustawowe wydłużenie czasu zatrudnienia co najmniej o pięć lat. Nie dostrzegają tu pewnego stosunku logicznego. Nie wiedzą chyba również, że zgodnie z powszechnymi badaniami praca statystycznego pracownika w wieku 40-60 lat jest znacząco wydajniejsza od pracy młodszych. Nawoływanie do zatrudniania młodych w miejsce starych jest zatem sprzeczne z jedyną zasadą ultraliberalizmu, jaką jest zysk pracodawcy. Tym bardziej, że nie idzie tylko o efektywność, ale w ogóle o niedostosowanie młodych do potrzeb rynku pracy. A kto jest temu winien? Pamiętam lekceważący stosunek kół liberalnych do szkół zawodowych i technicznych (jako rzekomego reliktu systemu gospodarki planowanej) likwidowanych w latach 90-tych, oraz ślepy pęd na kierunkach Marketing i Zarządzanie.

Nauczyciel gimnazjum straciwszy wzrok przez lata udawał widzącego, aby nie utracić również pracy. Średnia kwota zaległości pracodawców wobec pracowników sięga 2 tysięcy, a wielu pracowników nie otrzymuje wypłat po 3 miesiące lub dłużej. Tego rodzaju fakty w ogóle nie są zauważalne przez liberałów ekonomicznych prezentujących stronniczość kapitalisty. Ograniczenie wyobraźni jest jednak jeszcze większe. Mentalny kapitalista to ktoś, kto wie, że ludzie biedni istnieją, ale uważa ich za osobniki innego gatunku.

Z kolei ejdżyzm wynika z nie zdawania sobie sprawy z faktu nieuchronności procesu starzenia się dotyczącej każdego, kto nie umarł za młodu. Naprawdę są ludzie, którzy nie wiedzą o tym, że kiedyś się zestarzeją. Nie wiedzą nie dlatego, że nikt z młodych nie może być pewnym, że nie umrze za młodu. Nie wiedzą dlatego, że różnica miedzy nimi a „starymi”, trzymającymi się wrednie swoich miejsc pracy i zajmującymi bez sensu łóżka w szpitalach, jest różnicą gatunkową.

Bezmyślne zakładanie różnicy gatunkowej jest źródłem również innych stronniczości i pseudomoralnych roszczeń. Stronniczość jako bezmyślny gatunkowizm łączy się najczęściej z praktyczną postawą uznawania, że ci należący do innego gatunku są jakoś winni tego, że do niego należą, albo co więcej, że sam fakt należenia do tego innego gatunku już stanowi ich winę. Biedni sami są winni temu, że są biedni [Smart wiąże takie przypisanie z wiarą w metafizyczną wolną wolę. Zob. J.J.C. Smart, Free Will, Praise and Blame, „Mind” 1961, vol. LXX, nr 279, s. 291]. Starzy niech siedzą cicho, jeśli nie, to są winni. Zresztą, jak można być starym, nieatrakcyjnym fizycznie, niedosłyszącym, powolnym?

Wymienię jeszcze jeden przykład podobnego fenomenu psychicznego. Tzw. feminizm różnicy. Niektóre feministki naprawdę traktują różnicę miedzy kobietami a mężczyznami jak różnicę gatunkową.

Tworzenie gatunków i wiara w wyjątkowość własnego „gatunku” miewają wymiar metafizyczny i bywają odporne na wszelkie wstrząsy. Niemiecki zbrodniarz wojenny Hermann Göring, Marszałek III Rzeszy, został skazany przez Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze na karę śmierci przez powieszenie. Umknął temu wyrokowi, trując się cyjankiem potasu, na dwie godziny przed terminem egzekucji, w nocy z 15 na 16 IX 1946 r. Przed tym, a po ostatnim widzeniu ze swoim mężem, Emma Göring powiedziała: „Gdyby powiesili Hermanna, przestałabym wierzyć w Boga”.

„Lepiej mniej, ale lepiej” – Włodzimierz Iljicz Lenin, „Prawda” 04 III 1923.

„Dobrze pracować to lepiej pracować” – jedno z haseł PRL.
Social sharing
Trackback URL for this blog entry.

Comments

  • Wojciech Zieliński
    Wojciech Zieliński Wednesday, 06 April 2011

    Dalekowzroczność

    Niewyrafinowany będzie ten mój pierwszy komentarz, ponieważ – serdecznie pozdrawiając Autora! – napiszę tylko, że filozoficzno-praktyczna analiza problemów dostrzeganych na bliskim planie ‘naszego podwórka’ to, w moim przekonaniu, dobra i dalekowzroczna zachęta do refleksji etycznej.

  • Wacław Janikowski
    Wacław Janikowski Thursday, 07 April 2011

    salus

    Odwzajemniam pozdrowienia Wojciechowi z bardziej nadmorskiego miasta. W.

  • Guest
    Adam Hajduk,188885 Thursday, 07 April 2011

    Que pasa? :-)

    Panie doktorze, ale miało być o krótkowzroczności, a po przeczytaniu wpisu nie jest dla mnie jasne, na czym miałaby się opierać różnica pod względem zasięgu perspektywy Pana i A.T.

    Nie słuchałem rzeczonego wywiadu, odniosę się więc tylko ogólnie do kwestii liberalizmu. Otóż jeżeli narzucenie prawa pracy miałoby być dobre, to jestem ciekaw dlaczego? Wydaje mi się, że zawsze lepszym jest, gdy ludzie sami decydują, na jakich warunkach chcą się na coś umówić. W przeciwnym wypadku należałoby uznać, że ludzie chcą dla siebie źle i trzeba ich zmusić, aby chcieli dobrze (nawet wtedy pojawia się pytanie, skąd wiadomo, że kiedy który taki niedookreślony zmuszający wie lepiej).

    Druga sprawa to taka, że czym innym jest liberalizm (libertarianizm, liberalizm klasyczny - to są odpowiednie terminy, ultraliberalizm to jakaś kukła uszyta w nowomowie przez propagandowych przeciwników) traktowany jako całość, a czym innym na wyrywki. Na wyrywki może się zdarzyć, że liberalizacja czegoś przyniesie efekt odwrotny od zamierzonego, ponieważ w jakiejś innej sferze panuje socjalizm. Jak się np. ludziom pozwoli jeździć bez pasów, to koszta poniesie PAŃSTWOWA służba zdrowia.

    Kolejna moja uwaga jest taka, że system, w którym bogaci żerują na biednych nazywamy... socjalizmem. Podobnie jak system, w którym dzieje się odwrotnie. Naiwnością jest myśleć, że tworząc system, w którym bogaci mają wspierać biednych, stworzy się system w którym bogaci BĘDĄ wspierać biednych. Ludzka natura pozostanie tak samo egoistyczna, ale system będzie pozwalał na redystrybucję. Ta natomiast będzie zależała od zdolności do korzystania z niej. Znów pojawią się "lepsi" i "gorsi",tyle tylko, że teraz przedsiębiorczość nie będzie służyć rozwojowi a wzajemnemu okradaniu się. Bogaci dokonują redystrybucji do siebie poprzez: szkolnictwo wyższe, służbę zdrowia (żyją dłużej), bailouty, zakazywanie zatrudniania poniżej płacy minimalnej itd.

    Ostatnia moja uwaga, w jakim sensie ktoś nie jest winny temu jaki ON jest? Czyżby zasada przyczynowości działała mocniej niż zasada tożsamości? ;-)

  • Wacław Janikowski
    Wacław Janikowski Saturday, 21 May 2011

    Doktryny skrajne

    Ultraliberalizm to liberalizm radykalny, tj. wykluczający ograniczenie wolności w jakiejkolwiek sferze i w jakikolwiek sposób. Można być liberałem, zgadzając się, że istnieją pewne sfery wyjątkowe, w których czysto liberalne nie są wskazane. Np. jestem liberałem niemal w każdej kwestii, ale sądzę, że istnieją przeważające racje pragmatyczne, aby istniała dostępna dla każdego opieka zdrowotna w pewnym rudymentarnym zakresie, finansowana z obowiązkowych składek zdrowotnych płaconych przez osoby zatrudnione. Albo jestem liberałem, ale widzę sens zakazu reklamowania ciężkich narkotyków. Ultraliberał nie dopuści Z ZASADY żadnego wyjątku. Jest to zatem postawa dogmatyczna.

    Nie znam kraju, w którym tak rozumiany ultraliberalizm byłby konsekwentnie wcielony w życie, a fortiori także kraju, w którym przyniósłby więcej pożytku niż szkód w porównaniu ze stosowaniem liberalizmu ograniczonego w niektórych sferach. Doktryna bezpardonowego liberalizmu w każdej sferze przypomina zatem tezę radykalnego socjalisty, że jeśli socjalizm się (jeszcze) nie sprawdził, to tylko dlatego, że nie był wprowadzony z konsekwencją we wszystkie obszary życia.

    Nie rozumiem końcowej uwagi dotyczącej zasad tożsamości i przyczynowości. Normalnie uznajemy, że człowiek jest odpowiedzialny za czyny lub zaniechania, na które zdecydował się stanie poczytalności, przewidując skutki i znając jakieś alternatywy. Odpowiedzialność tak rozumiana, zarówno w orzecznictwie prawnym, jak i w potocznym osądzaniu moralnym, nie wyklucza możliwości, że istnieją np. prawa neurofizjologii, które determinują wszystkie nasze decyzje. Bardzo wielu biednych ludzi nie jest biednych z powodu swoich czynów bądź nawet zaniechań jakichś czynów, które leżały w zakresie ich możliwości i wiedzy. Przy czym trzeba tu brać pod uwagę zarówno wiedzę teoretyczną, jak i knowing how, której nie zdobycie, nie z własnej winy, we wczesnym okresie życia może co najmniej ograniczyć odpowiedzialność za decyzje i zaniechania wieku dorosłego.

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa Friday, 08 April 2011

    Bardzo trafne spostrzeżenia

    Bardzo się cieszę, że powstał blog społecznościowy, ponieważ z uwagi na jego luźniejsze ramy pozwala on na zamieszczanie komentarzy, artykułów, w pewien sposób bardziej zaangażowanych. Wydaje mi się, że rolą etyków powinno być przede wszystkim komentowanie rzeczywistości, z perspektywy racjonalnej, bezstronnej. Politycy i duchowni stale to robią, ale często z uwagi na egoistyczne pobudki. Podoba mi się np. coraz lepiej słyszalny głos prof. Hartmana w kwestiach dotyczących życia publicznego, dlatego z równym zadowoleniem przeczytałam komentarz dr Janikowskiego.

    Temat poruszony we wpisie jest mi szczególnie bliski gdyż na pewnym etapie swojego życia mój tato jako osoba przed 60tką szukał pracy, gdy w końcu ją znalazł, wielu osobom to się nie podobało. "Powinni zatrudnić kogoś młodszego", "Tak to jest i potem młodzież nie ma gdzie pracować". Przykre, że ludzie szafują takimi komentarzami jak A.Talaga zupełnie się nie zastanawiając co właściwie one znaczą i jakie niosą ze sobą konsekwencje.

    Słusznie zostaje tutaj zauważona sprzeczność między hasłami pewnych polityków - zatrudniać tylko młodych, ale wydłużyć wiek emerytalny. No ale jeśli chodzi o tego typu sprzeczności w polityce, czy polskim prawie zapewne można ich znaleźć dużo więcej.

    Poruszony tutaj problem dyskryminacji z uwagi wiek jest niezwykle istotny. Mam wrażenie, że sama czasem padam ofiarą takiego dyskryminującego myślenia - widząc starszą ekspedientkę w sklepie z odzieżą, czy kucharkę w restauracji. Prestiż kojarzy mi się z kimś ok.30 -młodym, ale doświadczonym, pozostający zaznajomionym z najnowszymi trendami, etc. Czasem zupełnie zapominam, że nikt nie zrobi tak pysznych pierogów jak ta oto właśnie doświadczona kucharka, która przepis odziedziczyła pewnie jeszcze po babci.

    Pamiętam zdziwienie bliskich mi osób, kiedy mówiłam, że jedną z osób, z którymi naprawdę dobrze się zaprzyjaźniłam w swoim życiu była 58 letnia Angielka. Wszystkim wydaje się to jakieś dziwne, wręcz absurdalne. "Co nie tak musiało być z ta kobietą, że się chciała przyjaźnić z taką młodą osobą."

    Inny jeszcze przykład. Przychodzę na zajęcia jogi i widzę Panią prowadzącą, ok 50 lat, w okularach. Myślę sobie - no i to ma być instyruktor. Po czym oczywiście Pani wykonuje wszystkie asany z precyzją i rozciągnięciem, którego nie będę pewnie miała jeszcze przez wiele lat:)

    Wiem, że moje przykłady nie są tak wyraziste jak przykłady z życia społecznego, mające miejsce na rynku pracy, ale wydaje mi się, że schemat myślenia jest podobny. Chodzi tu właśnie o traktowanie ludzi starszych niejako w oderwaniu od tego, że kiedyś my zajmiemy ich miejsce. To co chcę powiedzieć to w dużej mierze, że zgadzam się z tym co pisze dr Janikowski o pewnego rodzaju schizofrenii moralnej - że domagamy się często praw dla siebie, jako młodych, zpotencjałem, zupełnie abstrahując od tego, że będziemy kiedyś niedołężnymi staruszkami. Myślę, że sama osobiście muszę zacząć uważać na takie schematy myślenia.

    [A tak już na koniec: "Stronniczość jako bezmyślny gatunkowizm łączy się najczęściej z praktyczną postawą uznawania, że ci należący do innego gatunku są jakoś winni tego, że do niego należą, albo co więcej, że sam fakt należenia do tego innego gatunku już stanowi ich winę." - wydaje mi się, że dobrze by było zastanowić się, czy nie ma to zdanie przełożenia na kwestię np. zwierząt, chociażby szympansów, na których prowadzone są doświadczenia.]

  • Wacław Janikowski
    Wacław Janikowski Saturday, 21 May 2011

    Zgoda i antropocentryzm

    Zgadzam się z całym komentarzem. Mamy chyba to samo poczucie absurdalności opisanej postawy wobec ludzi w zaawansowanym wieku. Sądzę natomiast, że właśnie nasz ludzki szowinizm gatunkowy jest nie tylko moralnie usprawiedliwiony, ale nawet słuszny. Utylitaryzm preferencji, najlepsza teoria etyczna, jaka istnieje, przewiduje, że poza wartością stanów hedonicznych ogromne znaczenie posiada fakt, że dana istota jest podmiotem tzw. uczuć wyższych. Nie przeczę, że niektóre zwierzęta są zdolne do np. miłości czy wierności, może też i do poczuć estetycznych. Ale zarówno ilość, jak i jakość (w sensie „głębokości” przeżywania) takich uczuć przysługuje naszemu gatunkowi w stopniu nieporównywalnym z jakimkolwiek innym. Istotne są również wrodzone ograniczenia naszej psychologii, składające się na fakt, że antropocentryzm etyczny jest niezbywalną częścią naszej natury. Tę rację traktuję jednak jako drugorzędną wobec pierwszej.

  • Guest
    Piotr Bołtuć Thursday, 21 April 2011

    Obrona umiarkowanej stronniczości

    Wykładam czasem nt. "Moralność a stronniczość" opowiadając się po stronie Arystotelesa. Bez stronniczości, tylko umiarkowanej, nie jest możliwa przyjaźń, a ta ostatnia jest ważna (jest też istotą specjalnych więzów moralnych). Dlatego uważam, że umiarkowana stronniczość jest nie tylko dopuszczalna lecz także wymagana moralnie. Nie można być, w wielu sytuacjach, bezstronny między własnym dzieckiem a jego kolegą (np. kibicując) aczkolwiek trzeba być fair wobec reguł i w tym sensie bezstronnym. S. Scheffler przedstawia dobre argumenty na rzecz stronniczości tego rodzaju, także A. Sen a zwłaszcza Pargetter (w starym artykule w piśmie 'Philosophia'). To tyle na początek... :)

  • Wacław Janikowski
    Wacław Janikowski Saturday, 21 May 2011

    Stronniczość uzasadniona

    Szanowny Panie Profesorze, uważam, że umiarkowana stronniczość konstytutywna dla bliskich relacji międzyosobowych jest nie tylko praktyczną koniecznością (co już samo w sobie ją usprawiedliwia), ale wręcz stanowi implikację stosowanego utylitaryzmu reguł. Przypuszczam, że w kwestii wymagania bezstronności, szczególnie traktowanej jako zarzut wobec utylitaryzmu, mieści się kilka zapętlonych rozumowań i zwyczajnych nieporozumień. Cała rzecz wymaga jednak ścisłego rozpracowania. Dziękuję za wskazanie R. Pargettera.

  • Please login first in order for you to submit comments
Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Active Groups

No active groups.