Czy zło śmierci wynika z niezaspokojonych pragnień?

Posted by on in Samobójstwo

Pozytywnie na to pytanie odpowiada Bernard Williams. Jego pogląd na tę sprawę wygląda mniej więcej tak:

1. Gdy ludzie czegoś pragną, to wolą taki stan rzeczy, w którym ich pragnienia zostają zaspokojone, od tego, w którym pozostają niezaspokojone.
2. Posiadanie pragnienia oznacza zatem, że ma się powód, aby unikać tego, co utrudnia bądź uniemożliwia ich zaspokojenie.
3. Ponieważ jedną z rzeczy, które uniemożliwiają zaspokojenie naszych pragnień jest śmierć, to fakt, że się czegoś pragnie stanowi powód, aby unikać śmierci.
4. A zatem z punktu widzenia każdego człowieka, którego pragnienia mogą być zaspokojone jedynie za jego życia, śmierć musi być postrzegana jako zło. 

Przedstawione rozumowanie, o ile dobrze je rozumiem, zakłada, że powody, jakie miałby jakiś człowiek, aby unikać śmierci, opierają się na posiadanych przez niego pragnieniach kategorycznych, które charakteryzują się między innymi tym, iż w taki sposób związane są z jego istnieniem i działaniem, że choć ich powstanie nie zależy w żadnej mierze od życia tego człowieka, niemniej jednak same warunkują jego dalsze istnienie. Ze względu na te pragnienia nie tylko on traktować może swoją śmierć jak zło, którego należy unikać, ale taki sam status mogą jej przypisać również inni ludzie, pod warunkiem, że potrafiliby spojrzeć na całą sprawę z jego własnego punktu widzenia. Oznacza to, że posiadanie takich pragnień stanowi jednocześnie rację praktyczną za tym, aby w odpowiedni sposób postępować, oraz kryterium moralne, ze względu na które ustala się wartość różnych rzeczy. Przy takim założeniu powód dla którego moglibyśmy dłużej żyć i unikać śmierci staje się zarazem powodem, aby za złe uważać własne nieistnienia. Każdy kto aprobuje ten pogląd musi zakładać, że osoba, która ze wskazanego powodu uważa swoje nieistnienie za złe, wolałaby z tego samego powodu dalej żyć – wskazanie innych przyczyn dla tego rodzaju decyzji wydaje się w tej perspektywie mało zrozumiałe – a także, iż nie ma innego sposobu na uzasadnienie tej preferencji niż ten, że tak negatywnie ocenia ona własną śmierć.

Mam wątpliwości, czy te założenia są prawidłowe. Wydaje mi się bowiem, iż nie zawsze da się utrzymać zawarte w nich twierdzenie, które tak ściśle wiąże ze sobą wolę życia z przekonaniem o złu śmierci. Co więcej, uważam, że te rzeczy z powodzeniem można od siebie uniezależnić, robiąc w ten sposób miejsce dla dwóch, jak się wydaje, sensownych idei, które nie znajdują zastosowania w ramach tego poglądu, a mianowicie, że chęć dalszego życia nie musi wypływać z tego samego źródła co przekonanie o złu nieistnienia, oraz, że można żywić takie przekonanie i jednocześnie chcieć własnej śmierci. Chciałbym poświęcić im nieco więcej miejsca aby pokazać, jaką rolę mogą odgrywać w ustalaniu wiarygodności tezy, że zło śmierci najlepiej jest wyjaśniać w kontekście udaremniania niektórych naszych pragnień.

Wielu z nas dochodzi do wniosku, że na wartość naszego życia zasadniczo składają się dwie grupy dóbr: te, które życie konstytuują – jak choćby zdolność do myślenia i działania, odczuwanie, czy zmysłowe postrzeganie tego co się wokół nas dzieje – i te, które się nam przydarzają. Obojętnie do której z nich zaliczymy tego rodzaju pragnienia kategoryczne, na podstawie których próbuje się zbudować argument uzasadniający zło naszej śmierci, w ten sposób nie dowiedziemy słuszności leżącego u jego podstaw twierdzenia, że powód, dla którego chcemy dłużej żyć jest w rzeczy samej tym samym powodem, dla którego uważamy, że nasza śmierć jest zła. Preferowanie życia może wynikać z przyczyn, które nie muszą prowadzić do takiej oceny nieistnienia. Ktoś, kto lubi doświadczać pewnych dóbr tylko dlatego, że sprawia mu to przyjemność, może uważać to za dobry powód do tego, aby doświadczać ich częściej i w dłuższym czasie, niemniej jednak trudno byłoby dowieść, że z tego samego powodu może on w tak zdecydowany sposób twierdzić, iż rzeczą złą dla niego jest to, że umrze. Rozumiem, że pragnienia kategoryczne stanowią istotną różnicę dlatego, że ich zaspokojenie zakłada z konieczności wymóg odnoszący się do przyszłości – naszą świadomość zajścia stanu rzeczy, który stanowi przedmiot tego rodzaju pragnienia. A to z kolei implikuje konieczność, aby nasze życie ciągle trwało. Z tego punktu widzenia nikt nie mógłby zaspokoić własnych pragnień, gdyby o tym nie wiedział, a może to wiedzieć tylko wtedy, gdy istnieje. Problem jednak w tym, iż nie zawsze jest tak, że posiadanie pragnienia z konieczności generuje wolę, aby je zaspokoić. Można wyobrazić sobie osobę, która pragnie, aby jak najszybciej umarło jej nieuleczalnie chore, zniedołężniałe, niedorozwinięte i cierpiące dziecko, jednak wolałaby zajście takiego stanu rzeczy, w którym jej pragnienie nie zostałoby zaspokojone od tego, w którym zostałoby zaspokojone. Podobnie dzieje się również w innych sytuacjach – na przykład wówczas, gdy chcemy iść do dentysty, poddać się skomplikowanej operacji plastycznej, lub wykonać skok na bungee. Istnieje wiele przypadków, w których nasze pragnienia są w ten sposób nieefektywne. W żadnym jednak ich posiadanie nie musi stanowić istotnej racji za tym, aby przedsięwziąć zdecydowane kroki w celu uniknięcia tego, co utrudnia bądź uniemożliwia ich zaspokojenie. Przeciwnie – fakt, że czegoś chcemy, może nie tylko przyczynić się do tego, że z ulgą przyjmiemy zajście okoliczności uniemożliwiających zgodne z nim postępowanie, ale może nawet motywować nas do wyszukiwania powodów, dla których należałoby takiemu postępowaniu zapobiec. A zatem pomimo, iż może zdarzyć się tak, że posiadanie i realizowanie pragnień będzie uważane przez ludzi za rzecz godną pożądania, a nawet dobrą, oraz stanowić będzie mocne oparcie dla przyjętej preferencji w odniesieniu do aktów woli, nie należy na tej podstawie uzasadniać wniosku, że niemożność zaspokojenia tych pragnień musi oznaczać dla kogokolwiek jakiś rodzaj nieszczęścia, a wszystko, co ją powoduje powinno uznawać się za moralnie złe. 

Argumenty mające na celu uzasadnienie wartości śmierci w oparciu o posiadane pragnienia zwykle zakładają wnioskowanie wykluczające paradoksalną na pozór sytuację, w której można by wybrać własną śmierci żywiąc jednocześnie przekonanie o jej złu. Wydaje się, że tak jest również w analizowanym przypadku. Williams przyjmuje bowiem, że gdy ktoś ma tego typu pragnienie, to na ogół woli aby zostało ono zaspokojone, i z tego powodu unika rzeczy, które stoją temu na przeszkodzie, postrzegając je tym samym jako złe. Jeżeli jedną z tych rzeczy jest jego śmierć, to na podstawie tego rozumowania trzeba by dojść do wniosku, że musi być ona dla niego niechybnie czymś złym. Większość z nas bez kłopotu akceptuje aksjologiczną racjonalność, na jakiej opiera się ten pogląd, a mianowicie, że należy postępować w oparciu o posiadane przekonanie odnośne tego, co jest lepsze lub dobre. Zgodzimy się zapewne, że w normalnych sytuacjach niepowściągliwe z tego punktu widzenia postępowanie jest raczej rzadkością. Co z tego wynika dla oceny zaprezentowanej argumentacji? Wydaje się, że zakładana w  niej relacja między pragnieniami a stanem nieistnienia jest zbyt wąska i przez to niewystarczająca, aby uzasadnić twierdzenie o konieczności występowania tego typu racjonalności w odniesieniu do własnej śmierci. Nie neguję w ten sposób tezy, że z punktu widzenia posiadanych pragnień można dojść do przekonania o takiej wartości śmierci, jaką przyjmują zwolennicy tego rodzaju wnioskowania, sądzę jednak, że jest to możliwe tylko w przypadku, gdy całkowita wartość życia, obejmująca również pozostałe jego składniki oraz to, co nam się przydarza, współgra z jego wartością pochodzącą z ich zaspokojenia. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Możemy mieć tego typu  pragnienia, o których mówił Williams, i uważać że ich zaspokojenie jest dla nas dobre i korzystne, niemniej jednak nie będziemy w stanie zaprzeczyć, że zło pochodzące z pozostałej części życia może być tak duże, dojmujące i zniewalające, że w efekcie tego nasze życie stanie się dla nas wielkim nieszczęściem nawet gdy uda się nam te pragnienia zaspokoić. Zło śmierci, wynikające z posiadania pragnień kategorycznych, może być zatem – wbrew temu co głosi ten argument – harmonijnie powiązane z naszą wolą, aby raczej umrzeć niż dalej żyć, gdy znajdziemy się okolicznościach, w których nasze życie będzie dla nas jeszcze większym złem.

Ocena nieistnienia w kontekście posiadanych pragnień napotyka ponadto na trudności związane z brakiem wymaganej wiedzy na temat przyczyn ich niezaspokojenia. Jeżeli zakłada się, iż negatywna wartość własnej śmierci wynika z faktu, że uniemożliwia ona osiągnięcie celów będących przedmiotem tego rodzaju pragnień, to tym samym przyjmuje się, że śmierć stanowi jedyną przeszkodę na drodze do ich zaspokojenia. Oznacza to, że gdybym chciał w ten sposób wyjaśnić zło czyjejś śmierci, nie mógłbym zakładać, iż pragnienia, jakie miała ta osoba przed śmiercią, mogłyby pozostać niespełnione nawet wówczas, gdyby nie umarła ona w czasie, w którym faktycznie umarła. Nie można jednak skutecznie obronić twierdzenia, że jakieś pragnienia nie zostałyby spełnione z powodu śmierci, gdyby nie można poważnie osłabić lub odeprzeć przypuszczenia, że nie mogłyby one zostać zaspokojone także pod nieobecność śmierci.  Kiedy umiera człowiek, który napisał rozprawę z zakresu metaetyki, gdyż bardzo chciał zostać doktorem filozofii, to nie moglibyśmy sensownie stwierdzić, że to śmierć uniemożliwiła spełnienie jego pragnienia, jeśli po przeczytaniu manuskryptu zgodnie doszlibyśmy do wniosku, że nikt, kto się na tym zna, nie napisałby o tej pracy pozytywnej recenzji. W tej sytuacji rodzi się pytanie, czy w odniesieniu do tego z natury hipotetycznego stanu rzeczy, jakim jest możliwość spełniania i niespełniania się naszych pragnień z punktu widzenia śmierci, potrafimy zdobyć taki stopień pewności, który dawałby szansę na wiarygodne uzasadnianie sądów o wartości naszego nieistnienia. Nie potrafię udzielić w tej sprawie jednoznacznej odpowiedzi. Wydaje mi się, że każda próba zdobycia jakiejś prawomocnej wiedzy na ten temat musi zmierzyć się z faktami, z którymi większość z nas ma do czynienia we własnym życiu, a mianowicie, że wiele naszych pragnień pozostaje niespełnionych z powodu obiektywnych trudności pomimo, iż byliśmy przekonani, że ich urzeczywistnienie nie będzie dla nas stanowić większego problemu, oraz, że stosunkowo łatwo przychodzi nam zrezygnować nawet  z tych, które wydawały nam się kiedyś najważniejsze w życiu. Naturalna konstatacja jest więc taka, że często nie zostają zaspokojone nawet najmocniejsze pragnienia, i że w momencie posiadania tych pragnień nie potrafimy tak naprawdę precyzyjnie określić, które z nich w ten sposób zakończą swój żywot, gdyż nie mamy żadnej wiedzy na temat tego, czy jest możliwe czy też nie jest możliwe, aby zdarzyło się coś, co spowoduje taki właśnie, a nie inny, obrót rzeczy. Od tego rodzaju problemów nie jest wolna żadna próba określenia, które z naszych pragnień zostaną niezaspokojone z powodu śmierci, a które z jakichś innych przyczyn. Aby to dobrze zrobić, musielibyśmy najpierw nabyć wiarygodnego przekonania na temat tego, co by się zdarzyło, gdyby jakaś osoba nie umarła wtedy kiedy umarła, i z tego punktu widzenia dojść w jakiś sposób do wiedzy o tym, które z jej pragnień zostałyby spełnione, gdyby mogła żyć dłużej. Nie potrafię przedstawić wiarygodnego dowodu na to, że jest to niemożliwe, niemniej zakładam, że każdy z nas zdaje sobie sprawę, jak mało prawdopodobne i całkowicie niesprawdzalne jest spełnienie tych warunków.

  1. B. Williams, „Sprawa  Makropulos: refleksje nad nudą nieśmiertelności”, w: Ile wolności powinna mieć wola, Warszawa 1999
  2. B. Williams, “Resenting One’s Own Existence”, w: Making Sense of Humanity, Cambridge 1998
  3. Obraz: René François Ghislain Magritte

Niniejszy tekst jest częścią niepublikowanego dotąd  artykułu „Wartość własnego nieistnienia”  

Profesor Uniwersytetu Szczecińskiego, kierownik Zakładu Etyki Instytutu Filozofii US. Autor kilku książek naukowych z dziedziny metaetyki i etyki praktycznej
Social sharing

Comments

Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Active Groups

No active groups.