Jak przejść od stwierdzenia, że mam zbiór chceń X do twierdzenia, że powinienem mieć zbiór chceń Y, różny od X? Odpowiedź na pytanie o naturę normatywności praktycznej, o ile ma być pozytywna, a nie a priori zablokowana przez przyjęcie, że ta normatywność jest czymś sui generis, niedefiniowalnym, musi zawierać również odpowiedź na to pytanie. Wszelkie zasadne twierdzenie typu "Chcesz A, ale powinieneś chcieć B" musi dostarczyć adresowanemu podmiotowi rację praktyczną, dlaczego miałby chcieć B. Jak w rzeczywistości wygląda takie dostarczanie racji? Nie może chodzić o wymienienie dowolnej racji, ponieważ zakładamy, że racje są określone. Dowolność racji byłaby zaprzeczeniem pojęcia racji. A więc albo istnieją konkretne racje za określonymi działaniami czy chceniami, albo racji nie ma w ogóle. Przyjrzyjmy się więc powszechnym praktykom podawania konkretnych racji praktycznych. (1) Chcesz wyjść bez czapki. Powinieneś ubrać czapkę. Dlaczego? Racja 1: bo jest zimno i możesz się przeziębić. (2) Chcesz kupić sprzęt firmy F. Nie powinieneś kupować sprzętu akurat w tej firmie. Dlaczego? Racja 2: ponieważ F krzywdzi dzieci, więc kupując produkty tej firmy, przyczyniasz się do krzywdy dzieci. Powiedzmy, że jestem adresatem obu wypowiedzi. Racja 1 istnieje jako racja praktyczna dla mnie tylko pod warunkiem, że chcę być zdrowy i to chcenie jest silniejsze niż chcenie wyjścia bez czapki, bądź też tylko pod warunkiem, że chcę być zdrowy i akceptuję to chcenie jako ważniejsze niż chcenia, które mogę zrealizować przez wyjście na dwór bez czapki. Przyjmijmy, że "A" oznacza wyjście bez czapki; "B" - wyjście z czapką. Ściśle rzecz biorąc, powinienem chcieć B, a nie A, wtedy i tylko wtedy, gdy: jeśli zrobię A, a nie B, to a) nie będą z tej przyczyny zrealizowane te chcenia (czy chcenie), które są silniejsze niż chcenia, które byłyby zrealizowane przez A, lub b) nie będą zrealizowane te chcenia (czy chcenie), które są przedmiotem moich metachceń (czy metachcenia) w tym sensie, że w porównaniu z chceniami, które byłyby zrealizowane przez A, wolę aby zrealizowane były chcenia, które byłyby zrealizowane przez B. Oczywiście możliwe jest, że choć zachodzi b), z powodu np. słabej woli, mimo świadomości b), decyduję się jednak zrobić A. Przejdźmy do racji 2. Niech "A" oznacza kupienie sprzętu firmy F, a "B" kupienie podobnego sprzętu, ale wyprodukowanego przez jakąś inną firmę niż F - taką, która nie krzywdzi dzieci. Dlaczego to, że F krzywdzi dzieci miałoby stanowić rację praktyczną dla mnie, aby zrobić B, a nie A? Nie znajduję innej odpowiedzi niż ta, że: albo a) moje chcenie, aby nie przyczyniać się do krzywdzenia dzieci jest silniejsze niż chcenie, aby kupić sprzęt firmy F, albo b) chcę nie chcieć czegoś, co mogłoby przyczynić się do krzywdzenia dzieci.

Jeśli rację 2 mamy traktować jako rację moralną, to prawdą jest, że przestrzeganie zasady "Nie przyczyniać się do krzywdy dzieci" prawie zawsze (poza szczególnymi wypadkami) przyczynia się do optymalnej maksymalizacji zrealizowanych racjonalnych preferencji. Inaczej mówiąc, przyjęcie tej zasady jako obowiązującego w społeczeństwie prawa moralnego jest z punktu widzenia utylitaryzmu racjonalnych preferencji korzystniejsze niż nie przyjęcie jej.

Podmiot S ma rację moralną, aby zrobić X (co może oznaczać również zaniechanie określonego czynu) wtedy i tylko wtedy, gdy S chce chcieć przestrzegać takich zasad postępowania, których obowiązywanie w społeczeństwie jest z punktu widzenia utylitaryzmu racjonalnych preferencji korzystniejsze niż ich nie przyjęcie.

Nie ma innego źródła normatywności praktycznej niż racjonalna, tj. poinformowana co do wszystkich konsekwencji (na tyle, na ile to tylko możliwe) oraz spójna z innymi poinformowanymi metachceniami, wolicjonalna akceptacja chcenia. Jeśli ktoś chce zaprzeczyć temu twierdzeniu, powinien wskazać alternatywne wyjaśnienie, na czym polega podawanie podmiotowi racji za określonym działaniem. Winno być ono podobnie spójne z powszechnymi praktykami podawania racji typu (1) i (2).

Krzysztof Saja stawia we wpisie Podstawowy problem etyki naturalistycznej dwa wymogi metaetyczne:

Odpowiadam: Przedstawiona przeze mnie koncepcja dokonuje tego wyjaśnienia, przy czym robi to nie "bez względu na sposób definiowania czy ujmowania pojęć etycznych", ponieważ takie zadanie nie jest możliwe.

Odpowiadam: Odkrywana przez nas natura człowieka jest dość racjonalna - w zamierzeniach o wiele bardziej niż w realizacji. Mianowicie, jest o tyle racjonalna, o ile chcemy posiadać spójne i poinformowane chcenia i metachcenia. Niemal każdy człowiek uświadamia sobie, że każdy stopień niespełniania przez nasze umysły tego chcenia jest czymś, czego byśmy sobie nie życzyli.

Zob. również moje odpowiedzi we wpisie Przeciw Parfitowi