Celem mojego wpisu jest analiza argumentów mówiących o tym, iż bycie homoseksualistą lub dokonywanie aktów homoseksualnych jest niedopuszczalne etycznie. Postaram się odpowiedzieć na pytanie, czy akt homoseksualny jest czynem nieetycznym oraz czy istnieje jakikolwiek przekonywujący argument za tym, iż jest czymś złym.

Za Igorem Primoratzem[1] możemy wyróżnić cztery podstawowe poglądy odnoszące się do etyki seksualnej. Każdy z tych poglądów przedstawia listę warunków, które powinny zostać spełnione przez akt seksualny - mają one za zadanie wskazać, który z aktów seksualnych jest dopuszczalny moralnie, a który powinien być zakazany.     

Stanowisko prokreacjonistyczne: zwolennicy tego stanowiska głoszą, iż akt seksualny powinien być nastawiony tylko i wyłącznie na prokreację. Tym samym jakiekolwiek praktyki seksualne nierealizujące tego celu są traktowane jako niemoralne. Moralnie dopuszczalny seks powinien być heteroseksualny oraz odbywać się w związku małżeńskim, który sam w sobie gwarantuje dobre wychowanie potomstwa.

Drugim poglądem wymienionym przez Primoratza jest seks i miłość. Jest to stanowisko, które dopuszcza akt seksualny, o ile zakłada on więzi emocjonalne takie jak miłość, przywiązanie, poczucie bezpieczeństwa. Tym samym, seks, który jest tylko i wyłącznie nakierowany na cielesną przyjemność (przedmiotowy) lub nie ma na celu pogłębiania relacji miłości jest traktowany jako niemoralny.

Zwolennicy trzeciego poglądu traktują akt seksualny jako język ciała, czyli jako kolejny sposób komunikacji. Jest to jednak bardziej deskryptywne niż normatywne stanowisko.            

Ostatni pogląd, którego zwolennikiem jest sam Primoratz, to pogląd nazwany to tylko seks. Każdy akt seksualny jest dopuszczalny moralnie, o ile nie dochodzi do złamania innych bardziej szczegółowych zasad etycznych. Primoratz nie pisze tego wprost, ale jest to stanowisko, które odmawia prawa bytu etyce seksualnej, rozumianej jako etyka mająca nam wskazać, który z aktów seksualnych jest dopuszczalny moralnie. Seks jako taki jest tematem pozaetycznym.

Etykę seksualną możemy także w podobnym tonie podzielić na permisywną i restrykcyjną, gdzie przez etykę restrykcyjną rozumiemy pogląd, iż tylko i wyłącznie jeden sposób dokonywania aktu seksualnego jest moralnie dopuszczalny (patrz stanowisko prokreacjonistyczne). Natomiast stanowisko permisywne jest poglądem, zgodnie z którym każdy stosunek seksualny oparty na dobrowolnej zgodzie byłby aktem dopuszczalnym moralnie[2]. Przy założeniu, że wyżej wymienione poglądy są głównymi poglądami odnośnie etyki seksualnej jako takiej, zobaczmy, czy któryś jest nam w stanie dostarczyć argumentów przeciwko parom uprawiającym seks homoseksualny.

Jedną z dróg krytyki homoseksualizmu jest przyjęcie stanowiska prokreacjonistycznego w tym sensie, że jakikolwiek akt seksualny nienakierowany na prokreację jest czymś moralnie niedopuszczalnym. Jeśli tak, to jakikolwiek akt homoseksualny byłby czymś moralnie niedopuszczalnym. Tym samym musielibyśmy przyjąć najbardziej restrykcyjną i radykalną etykę seksualną. Nie sądzę, aby stanowisko prokreacjonistyczne w stosunku do etyki seksualnej dało się w jakikolwiek rozsądny sposób obronić. Dość łatwo sprowadzić je do absurdu - w takim wypadku nieetycznym byłoby także stosowanie jakichkolwiek form antykoncepcji, masturbacja oraz seks heteroseksualny z bezpłodnym partnerem (przy założeniu, że wiemy o jego bezpłodności). Dodatkowo, uznanie tego argumentu za słuszny doprowadzi nas wręcz do 'purytanizmu' odnośnie spraw seksualnych (zarówno homoseksualnych jak i heteroseksualnych). Zresztą, nawet jeśli zgodzilibyśmy się ze stanowiskiem prokreacjonistycznym, z tego nie wynika, że homoseksualizm byłby nieetyczny. Homoseksualiści mogliby jedynie czuć w stosunku do siebie pożądanie, podobnie jak jakakolwiek zakochana w sobie para heteroseksualna czekająca na małżeństwo lub para, która nie chce posiadać dzieci. Odwołanie się do tego, iż pożądanie osobnika tej samej płci jest nieetyczne wymaga innego argumentu z zakresu etyki seksualnej. Musielibyśmy się odwołać do jednego dopuszczalnego wzorca seksualności jako takiej.

Stanowisko prokreacjonistyczne opiera się na twierdzeniu, iż jedynym celem seksu jest prokreacja (gdzie celem x jest zawsze cel, który ma się w odniesieniu do x). To stwierdzenie, idąc tokiem rozumowania Primoratza[3], wydaje się błędne. Jesteśmy w stanie wyróżnić bardzo wiele celów, które mogą być realizowane poprzez stosunek seksualny, takie jak poznanie się, sprawienie sobie czysto hedonistycznej przyjemności (w tym sensie nie każdy akt seksualny ma na celu prokreację). Wybranie w tym przypadku jednego słusznego celu, który seks powinien w sobie zawierać wydaje się arbitralne. Musielibyśmy nałożyć obowiązek etyczny rozmnażania się na wszystkie jednostki ludzkie. Czym innym jest stwierdzenie, iż celem natury, czy też prawem naturalnym jest to, iż akt seksualny prowadzi do prokreacji, a czym innym natomiast jest wyciągnięcie z tego wniosku natury moralnej.

Jeśli chodzi o poglądy etyki seksualnej takie jak  seks i miłość, seks jak język ciała oraz to tylko seks, to wydaje się, że są one, poza pewnymi nielicznymi przypadkami, stanowiskami neutralnymi wobec aktu seksualnego. Warunek, iż dopuszczalny akt seksualny może zachodzić wśród par, które darzą siebie nawzajem głębszym uczuciem a sam akt seksualny ma jedynie utrwalić relację miłości, nie stanowi poważnego argumentu przeciwko homoseksualizmowi. Chyba, że chcielibyśmy udowodnić, iż homoseksualiści tak naprawdę się nie kochają, związek homoseksualny nie ma w sobie żadnej głębszej relacji uczuciowej poza pożądaniem innego ciała lub seks homoseksualny jest bezosobową kontemplacją własnego ciała[4]. Te drogi są skazane na porażkę. Wątpię, aby w przypadku homoseksualistów nie dochodziło do szczerego uczucia. Jeśli chodzi o pogląd to tylko seks (hedonistyczne podejście do etyki seksualnej), tym bardziej pozostaje on neutralny wobec stosunku homoseksualnego. Jeśli nie nakładamy na akt seksualny warunków i zasad, nie narzucamy jednej moralnej wizji rozumienia seksu, nie ma powodu byśmy robili to w tym przypadku.

Tym samym, nawet przyjmując twierdzenie, że istnieje coś takiego jak etyka seksualna (istnieją reguły i zasady moralnie dopuszczalnych aktów seksualnych), przeciwnicy homoseksualizmu mieliby ciężki orzech do zgryzienia. Musieliby przyjąć perspektywę prokreacjonistyczną wobec aktu seksualnego lub jakiegokolwiek związku uczuciowego dwóch osób. Wymagałoby to udowodnienia, iż celem związania się ze sobą dwóch osób - jedynym słusznym moralnie celem - jest urodzenie i wychowanie potomstwa. Istnieje wiele różnych celów, dla których łączymy się w pary i wątpię, aby w każdym przypadku było to nakierowane świadomie na posiadanie potomstwa.

Przejdźmy teraz do argumentów, które pomimo tego, iż odnoszą się do jednej restrykcyjnej wizji seksualności człowieka, zazwyczaj robią to pośrednio. Homoseksualizm jest nieetyczny, ponieważ jest nienaturalny/ jest niezgodny z prawem naturalnym. Argumentacja tego typu zasadza się na niejasności - co rozumiemy przez słowo naturalne, nienaturalny?

Takie słowa jak natura, naturalny, itd. są niebezpiecznie wieloznaczne, ponieważ mogą mieć opisowe lub normatywne znaczenie, podstawowa zaś słabość prawa naturalnego polega na tym, że tę wieloznaczność wykorzystuje[5].

Jeśli poprzez ‘nienaturalny’ rozumiemy stwierdzenie opisowe ‘niewystępujący w przyrodzie’, to jest to stwierdzenie fałszywe. U wielu gatunków zwierząt jesteśmy w stanie zaobserwować tendencję homoseksualną. Nawet przy założeniu, że zgodzilibyśmy się, iż w rzeczywistości homoseksualizm jest nienaturalny (twierdzenie opisowe), od tego jeszcze daleka droga do stwierdzenia, że jest nieetyczny (twierdzenia normatywnego). Jeśli stwierdzamy, że jakiś czyn, zachowanie jest złe ze względu na jakieś x, to każde zachowanie byłoby złe ze względu na to x. Przyjęcie, że wszystko, co nienaturalne jest złe doprowadziłoby do absurdalnych konsekwencji. W takim przypadku nienaturalna, co za tym idzie, zła moralnie mogłaby być parasolka.

Kolejnym rozumieniem słowa ‘nienaturalny’ w  odniesieniu do homoseksualizmu może być ‘bardzo rzadki’ lub ‘stanowiący pewną anomalię społeczną’. Jeśli jednak obierzemy taką drogę argumentacji i stwierdzimy, że homoseksualizm jest nieetyczny, ponieważ jest nienaturalny (czyli rzadko występujący w przyrodzie), podobnie jak w wyżej wymienionych przypadkach nienaturalność łatwo sprowadzić do absurdu (czymś nieetycznym byłoby posiadanie rudych włosów w Polsce). Możemy także odwołać się do prawa naturalnego, na przykład stwierdzić, że prawem naturalnym związku dwóch osób jest wydanie na świat potomstwa. Jednakże tutaj narazimy się na problemy, które omówiliśmy na przykładzie etyki prokreacjonistycznej lub na błąd naturalistyczny. Argumentacje odwołujące się do nienaturalności nie wydają się być dobrą drogą do wykazania, iż homoseksualizm jest etycznie niedopuszczalny.

Inny argument przeciwko homoseksualizmowi brzmi: homoseksualizm jest nieetyczny, ponieważ ze związków homoseksualnych nie powstają dzieci. O ile druga cześć tego stwierdzenia wydaje się prawdziwa, pierwsza już nie. Podobnie jak z przypadkiem argumentów z nienaturalności musielibyśmy założyć, że jakikolwiek związek jest związkiem nieetycznym, o ile nie prowadzi do poczęcia dzieci, tym samym musielibyśmy stanąć po stronie prokreacjonistycznej wizji etyki seksualnej lub na bardzo radykalnym stanowisku utylitarystycznym. Niektórzy twierdzą, że homoseksualizm jest zboczeniem, dewiacją, perwersją. Po raz kolejny mamy założoną dość restrykcyjną etykę seksualną, która mówi nam, iż istnieje jeden dopuszczalny model etyki seksualnej. Tylko i wyłącznie przy założeniu jednego „prawdziwego” modelu aktu seksualnego mogą istnieć perwersje i dewiacje jako coś, co od tego modelu odbiega.                                                  

Zasadniczo ciężar argumentacji leży po stronie przeciwników homoseksualizmu. Jeśli w rzeczywistości istnieje jeden słuszny model dokonywania aktów seksualnych, poczucia pożądania w stosunku do drugiej osoby, to trzeba mieć silne racje ku temu, aby taki model przyjąć. Nie ukrywam, odrzucam na wstępie stanowisko prokreacjonistyczne z podobnych przyczyn, o których mówi Primoratz. Uważam, że nie istnieją jakiekolwiek racje moralne za tym, aby seks był rozumiany na sposób prokreacjonistyczny. Rozumienie samej etyki seksualnej w podobny sposób uważam za szkodliwe. Pomijając spór na temat tego, czy istnieje jeden wzorzec zachowań seksualnych, krytyka homoseksualizmu może zostać przeprowadzona jedynie za pomocą tego najbardziej restrykcyjnego stanowiska, które zostało zarysowane jedynie jako teoretyczna możliwość. W tym sensie, że prawdopodobnie nikt lub bardzo mała ilość ludzi stosuje się do takich warunków w praktyce (lub w ogóle je uznaje). Tak, więc cóż złego jest w homoseksualnym seksie ?

[1] I. Primoratz, Filozofia seksu, PWN,  Warszawa 2012 

[2] J. Stelmach, B. Brożek, M. Soniewicka i W. Załuski, Paradoksy bioetyki prawniczej,  Wolters Kluwer, Warszawa 2010, str. 169-192

[3] I. Primoratz, Filozofia seksu, PWN,  Warszawa 2012, str. 32

[4]  Więcej w: I. Primoratz, Filozofia seksu, PWN,  Warszawa 2012,  str. 167.

[5] S. Bucke, „Prawo naturalne”, Przewodnik po etyce, P. Singer (red.), Ksiązka i Wiedza, Warszawa 2002,  str.211.