Podczas pielgrzymki pracowników służby zdrowia na Jasną Górę kilka tysięcy osób będących lekarzami oraz studentami medycyny złożyło swój podpis pod „Deklaracją Wiary Lekarzy”, wyrażając w ten sposób swoją wierność Bogu i zobowiązując się do przestrzegania w swojej pracy zawodowej następujących przykazań:

1. Wierzę w jednego Boga, Pana Wszechświata, który stworzył mężczyznę i niewiastę na obraz swój.

2. Uznaję, iż ciało ludzkie i życie, będąc darem Boga, jest święte i nietykalne:
- ciało podlega prawom natury, ale naturę stworzył Stwórca,
- moment poczęcia człowieka i zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga.
Jeżeli decyzję taką podejmuje człowiek, to gwałci nie tylko podstawowe przykazania Dekalogu, popełniając czyny takie jak aborcja, antykoncepcja, sztuczne zapłodnienie, eutanazja, ale poprzez zapłodnienie in vitro odrzuca samego Stwórcę.

3. Przyjmuję prawdę, iż płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej. Jest nobilitacją, przywilejem, bo człowiek został wyposażony w narządy, dzięki którym ludzie przez rodzicielstwo stają się „współpracownikami Boga Samego w dziele stworzenia”
- powołanie do rodzicielstwa jest planem Bożym i tylko wybrani przez Boga i związani z Nim świętym sakramentem małżeństwa mają prawo używać tych organów, które stanowią sacrum w ciele ludzkim.

4. Stwierdzam, że podstawą godności i wolności lekarza katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła i ma on prawo działania zgodnie ze swoim sumieniem i etyką lekarską, która uwzględnia prawo sprzeciwu wobec działań niezgodnych z sumieniem.

5. Uznaję pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim
- aktualną potrzebę przeciwstawiania się narzuconym antyhumanitarnym ideologiom współczesnej cywilizacji,
- potrzebę stałego pogłębiania nie tylko wiedzy zawodowej, ale także wiedzy o antropologii chrześcijańskiej i teologii ciała.

6. Uważam, że - nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań - lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem.

Cel, w jakim Deklaracja została sformułowana oraz motywy tych, którzy ją podpisali, wyjaśnił biskup Stefan Regmunt, przewodniczący Zespołu ds. Służby Zdrowia przy Episkopacie Polskim:

Deklaracja wiary to jest wyznanie, że jestem człowiekiem wiary, który kieruje się pewną hierarchią wartości, według tej hierarchii chce ten pracownik żyć. I ma prawo, zgodnie z aktualnymi przepisami europejskimi i krajowymi, odmówić pewnych czynności, nawet gdyby to kosztowało go, że będzie musiał zmienić pracę czy inne konsekwencje ponieść - nie wolno nam uczestniczyć w złu. 

Uwagi, jakie rodzi treść Deklaracji można podzielić na dwie grupy. W pierwszej znajdują się te, które dotyczą wniosków implikowanych przez zawarte w niej twierdzenia, jak i te, które bezpośrednio odnoszą się do tych twierdzeń. Druga grupa obejmuje natomiast uwagi, dotyczące bezpośrednio ich treści. 

Jakie wnioski nasuwają się w odniesieniu do twierdzeń Deklaracji?

A. Każdy lekarz może stanąć ponad prawem, gdy wykonuje swój zawód. Oznacza to, że podejmując określone czynności medyczne pod adresem ludzi chorych, lekarz nie musi zbytnio zważać na to, czy są one zgodne z obowiązującym w tym względzie prawem stanowionym, którym podlegają jego pacjenci; powinien dbać przede wszystkim o to, aby były zgodne z prawem, jakie według niego ustanowił Bóg, któremu oddaje cześć.

Pogląd ten można by uznać za słuszny jedynie wówczas, gdyby dostatecznie uzasadniał prawo lekarza do obywatelskiego nieposłuszeństwa i nie prowadził do krzywdy niewinnych ludzi.

Instytucja obywatelskiego nieposłuszeństwa zakłada, że możemy łamać obowiązujące normy prawne, jeśli nie posiadają one moralnego uzasadnienia lub gdy są z sądami moralnymi sprzeczne, przy czym przez moralność rozumie się tu zasady o charakterze uniwersalnym, których akceptacja nie może zależeć od przynależności do konkretnej grupy społecznej, posiadania takich a nie innych interesów, czy też wyznawania jakiejś ideologii bądź doktryny religijnej. Nie wydaje się, aby warunki te spełniał lekarz łamiący prawo z powodu wiary w takiego a nie innego Boga.

Ponadto, możliwość łamania prawa na podstawie instytucji nieposłuszeństwa obywatelskiego nie występuje na ogół w okolicznościach, w których istnieją powszechnie dostępne procedury jego modyfikacji i jeśli wcześniej nie został podjęty wysiłek, aby zmienić niemoralne prawo w ramach tego typu procedur. Czy lekarze podpisujący Deklarację Wiary wykorzystali możliwość zmiany prawa, przeciwko któremu w ten sposób protestują, na drodze przysługujących im uprawnień obywatelskich? W Deklaracji nie ma o tym najmniejszej wzmianki. Można więc domniemywać, że możliwości tej nie wykorzystali. Kwestia ta nie rozstrzyga problemu. Gdyby bowiem nawet to uczynili i nie uzyskali upragnionego rezultatu z powodu woli większości, to podpisując Deklarację Wiary staliby się naturalnymi wrogami demokracji oraz zwolennikami całkowicie absurdalnych i niebezpiecznych koncepcji teokratycznych, w których porządek społeczny legitymizować mogą jedynie zasady pochodzące od Boga, a zakres władzy, jaką może mieć jeden człowiek nad drugim nie może w ostatniej instancji opierać się ani na zgodzie społecznej, ani nie może być w żaden sposób wyznaczony oraz ograniczony przez prawo czy konstytucję.

Nie można też wykluczyć, że posłuszeństwo wobec woli Boga może prowadzić bezpośrednio do krzywdy tych, którzy nie uznają jego istnienia, lub tych, którym jego istnienie jest obojętne (co często ma miejsce w przypadku eutanazji – gdy jej zakaz, uprawomocniony z punktu widzenia światopoglądu chrześcijańskiego, prowadzi do bólu i cierpienia osób innych wyznań lub ateistów). Jeśli uznajemy ważność wolności oraz tolerancji religijnej, uznajemy tym samym, że granicę stosowania się do zasad religijnych powinno stanowić dobro ludzi, którzy ich nie podzielają ze względu na przysługującą im w tym względzie autonomię. Bezwzględne przestrzeganie w tych okolicznościach zasad jednej religii jest zatem sprzeczne z ideą wolności i tolerancji i może być uważane za niechlubny przykład fanatyzmu.

Nie bez znaczenia jest również fakt, że Bóg, do którego odwołują się zwolennicy tego typu Deklaracji jest jednym z kilkuset tysięcy Bogów, jakim ludzie obecnie oddają cześć, i nie można sensownie utrzymywać, że wszyscy Bogowie mieliby podobne zdanie na temat moralnego statusu każdej możliwej do wykonania przez lekarza czynności zawodowej.

B. Jeżeli lekarz może stawać ponad prawem z powodu wiary w jednego z setek tysięcy Bogów, to wobec braku reguły hierarchizującej istoty boskie, którym ludzie oddają cześć, trzeba założyć, że ponad prawem mogą stać również lekarze wierzący we wszystkich pozostałych Bogów.

W przeciwnym razie należałoby wytłumaczyć dlaczego przywilej stawania ponad prawem przysługuje jedynie tym, którzy wierzą w Boga judeochrześcijańskiego, a nie tym, którzy są gorliwymi wyznawcami na przykład Buddy, Allacha, Ometeotla, Ra, Brahmy, bądź Latającego Potwora Spaghetti. Skoro nie ma żadnej obiektywnej racji za tym, aby preferować w tym względzie jakiegoś jednego Boga, przywilej stawiania się ponad prawem należałoby przyznać każdemu religijnemu lekarzowi. To jednak spowodowałoby kompletny chaos w służbie zdrowia, który skutkowałby prawdopodobnie zanikiem uniwersalnej praktyki medycznej oraz całkowitą nieprzydatnością prawa stanowionego w odniesieniu do instytucji ochrony zdrowia oraz wszelkich form lecznictwa.  

C. Jeżeli z powodu wiary w Boga ponad prawem mogą stać lekarze, to trzeba również zakładać, że z tego samego powodu ponad prawem mogą stać przedstawiciele innych zawodów, o ile wykonywane w ich ramach czynności mogą być przedmiotem określonych poglądów religijnych.

Każdy nauczyciel etyki bądź filozofii mógłby więc – a może: powinien – oceniać na egzaminie uczniów lub studentów zgodnie z zasadami wyznawanej przez siebie religii, a nie zgodnie z regułami odnoszącymi się do posiadanej przez nich wiedzy, kompetencji, czy idei sprawiedliwości oraz obiektywności, do czego zmusza go obowiązujące prawo i zasady etyki zawodowej. Mogłoby to na przykład oznaczać, że rzeczą słuszną byłoby oblanie lub niedopuszczenie do egzaminu studenta, który umiejętnie i z ponad przeciętnym talentem broni poglądów, które sprzeczne są z wyznawaną przez nauczyciela religijną doktryną (można wyobrazić sobie nauczyciela biologii, który zobligowany przez swoją religię do idei kreacjonizmu nie uznaje kompetentnej wypowiedzi ucznia na temat roli, jaką ewolucja odegrała w powstaniu człowieka). Tak samo można by postępować przy recenzowaniu prac naukowych. Wydaje się, że w podobnej sytuacji znajdują się przedstawiciele wielu innych zawodów, jak choćby policjanci, żołnierze, sędziowie, prokuratorzy, czy prawnicy. 

D. Deklaracja nie określa granic nieposłuszeństwa. Tak więc stwierdzona przez lekarza niezgodność prawa stanowionego z wolą czczonego przez niego Boga uważana winna być nie tylko za konieczny, lecz również za wystarczający warunek odmowy stosowania się do obowiązujących norm prawnych.

Oznacza to, że lekarz może – albo wręcz: powinien – odstąpić od prawnie dozwolonych czynności medycznych lub może – albo wręcz: powinien – wykonać prawnie niedozwolone czynności medyczne, nie kierując się w swojej decyzji dobrem pacjenta, lecz jedynie własnymi przekonaniami religijnymi. Treść przekonań religijnych nie zawsze jest bowiem zgodna z tym, co uważamy za nasze dobro lub z tym, co leży w naszym interesie. Gdyby lekarz, który jest tzw. świadkiem Jehowy, odmówił mi transfuzji krwi w okolicznościach zagrażających mojemu życiu, powołując się na własne przekonania religijne, nie można by uznać takiej decyzji za zgodną z moim interesem lub z tym, co uważam, za własne dobro, pomimo, że postępując w ten sposób spełniłby on warunek wystarczający do uzasadnienia nieposłuszeństwa wobec prawa, które w podobnych okolicznościach nakłada na niego obowiązek wykonanie tego rodzaju czynności. 

E. Deklaracja uznaje, że w służbie zdrowia ważniejsze są dobro i interesy religijnych lekarzy, niż dobro i interesy ludzi chorych lub tych, którzy wymagają opieki medycznej.

Jeżeli zakłada się, że lekarz ma praktycznie nieograniczone prawo sprzeciwu wobec działań, które są niezgodne z jego przekonaniami religijnymi – nawet jeśli te działania są prawnie dozwolone i nawet jeśli są one prawnie nakazane – to prawo lekarza do sprzeciwu należy rozumieć tak, że przysługuje mu ono również wobec tych działań, których wykonanie może służyć dobru lub interesom pacjenta. W ten sposób zakłada się, że dla lekarza powinno być ważniejsze to, czy jego postępowanie zgodne jest z jego przekonaniami religijnymi, niż to, czy służy ono dobru osoby chorej lub pozostałych pacjentów.  

F. Deklaracja ogranicza realny dostęp obywateli do świadczeń medycznych, który zapewnia mu obowiązujące prawo, oraz znosi korzystne dla pacjenta zapisy klauzuli sumienia.

Jeżeli zakłada się, że z uwagi na „pierwszeństwo prawa Bożego nad prawem ludzkim” lekarz może odmówić wykonania czynności medycznej, którą prawo dozwala lub nakazuje, to tym samym przyjmuje się implicite, że mogą zdarzyć się takie sytuacje, w których możemy nie mieć dostępu do świadczeń medycznych gwarantowanych przez prawo, nawet jeśli lekarz odmawiający wykonania określonych czynności medycznych ze względu na przekonania religijne nie potrafi spełnić obowiązku, jaki nakłada na niego prawo i wskazać lekarza, który może te czynności wykonać, w wyniku czego pacjent nie jest w stanie zrealizować świadczeń medycznych gwarantowanych mu przez prawo. Zasada „pierwszeństwa prawa Bożego nad prawem ludzkim” obejmuje bowiem również ten przepis prawny, które nakłada na lekarza taki obowiązek. 

G. Deklaracja stawia ludzi wykonujących zawód lekarza w bardziej uprzywilejowanej sytuacji w porównaniu do ludzi wykonujących inne zawody.

Dając lekarzom możliwość nieposłuszeństwo wobec prawa, Deklaracja nie tylko stawia w gorszym położeniu pacjentów, ale również tych, którzy wykonują zawody nie objęte taką możliwością. Osoba, której przysługuje przywilej niestosowania się do przepisów prawa, nabywa tym samym korzyści, których nie mogą nabyć osoby nie posiadające takiej możliwości: nie tylko korzysta ona – tak jak pozostali – z faktu, że wszyscy inni stosują się do przepisów prawa, lecz ponadto, łamiąc prawo nakładające na nią określone obciążenia, nabywa dodatkowych korzyści, które są niedostępne dla tych, którzy przepisy te szanują. W ten sposób naruszona zostaje zasada sprawiedliwego podziału korzyści i obciążeń w wyniku czego osoba uprzywilejowana uzyskuje nieuczciwą przewagę nad pozostałymi członkami społeczeństwa. Rachunki nie będą wyrównane, dopóki inni nie uzyskają dostępu do podobnego przywileju. To jednak postawiłoby pod znakiem zapytania sens istnienia dużej części przepisów prawnych, m. in. tych, które regulują wykonywanie pewnych zawodów.

H. Stosowanie się do zawartych w Deklaracji twierdzeń może prowadzić do wyrządzania „uzasadnionej” krzywdy pacjentom, a nawet do czynów, które zagrażają ich życiu.

Przypadek pierwszy jest w praktyce medycznej bardzo realny i może mieć miejsce wówczas, gdy stosowanie się przez lekarza do zasad religijnych będzie sprzeczne z interesami i dobrem pacjenta. Zakładając, że „moment zejścia z tego świata zależy wyłącznie od decyzji Boga”, dość łatwo można dojść na przykład do wniosku, że należy podtrzymywać życie pacjentów nawet wbrew ich woli oraz kosztem wielkiego bólu i cierpienia, jakie przysparza im ich istnienie w okolicznościach, w których nie można im ulżyć.

Przypadek drugi staje się możliwy gdy założymy, że wymieniony w Deklaracji Bóg jest Bogiem judeochrześcijańskim. Rzeczą powszechne znaną jest, że w Starym Testamencie opisany został przypadek niejakiego Abrahama, który będąc przekonany, że tenże Bóg żąda od niego, aby pozbawił życia swojego syna Izaaka, z premedytacją dążył do jego uśmiercenia, zdając sobie nie tylko sprawę z tego, że wedle prawa stanowionego dzieciobójstwo jest czynem zabronionym, ale także z tego, że jest czynem szczególnie odrażającym wedle standardów powszechnie aprobowanej moralności. Na tej podstawie nie sposób wykluczyć, że podobny przypadek równie mocnej asercji religijnej może przydarzyć się lekarzom, którzy nad wyraz miłują swego Boga. 

I. Deklaracja jest swoistą Puszką Pandory    

Wprowadzenie w tak ważny obszar życia społecznego, jakim jest ochrona ludzkiego zdrowia, metafizycznych i w istocie rzeczy transcendentnych źródeł dla powszechnie obowiązujących kryteriów słusznego postępowania może doprowadzić do wielu nieszczęść i wywołać mnóstwo nieprzewidzianych trudności  i kłopotów na wielką skalę, które zawsze pojawiały się w życiu społecznym, gdy dostęp do aprobowanych bądź powszechnie pożądanych dóbr uzależniony był od stosunku, jaki ludzie mają do supranaturalistycznego Boga. Aby nie dopuścić do takiego stanu rzeczy przyjmuje się powszechnie, że wolność religijna może istnieć tylko w granicach przewidzianych prawem stanowionym.

Co znaczą poszczególne twierdzenia bądź wyrażenia?

Niektóre zawarte w Deklaracji twierdzenia nie mają należytej precyzji, i z tego powodu trudno nieraz zrozumieć ich logiczny sens: są wieloznaczne i niejasne. Można zatem wątpić, aby prawidłowo rozumieli je ludzie, którzy złożyli pod nią swoje podpisy.

A1: Nie wiadomo, jak w Twierdzeniu 1 rozumieć sąd mówiący, że „Bóg stworzył mężczyznę i kobietę na obraz swój”. Czy to ma oznaczać, że Bóg wygląda, tak jak my, czy też, że jest jednocześnie kobietą i mężczyzną, czy też, że posiadamy niektóre z cechujących go własności. Aureliusz Augustyn opowiadał się za ostatnią możliwością, lecz podał zbyt mało wspólnych cech, aby słusznym było stosowanie porównania poprzez relację obrazowania. Do dzisiaj trwają na ten temat liczne spory wśród teologów. Czy lekarz posiada większy dar rozumienia tej kwestii?

B2: Co ma znaczyć w Twierdzeniu 2 wyrażenie, że „ciało ludzkie jest nietykalne”? Czy to, że nie można bądź nie sposób go dotknąć, czy, że nigdy nie można z nim zrobić tego, co się chce, czy też, że nie powinno się robić z nim wszystkiego, co się chce lub co jest możliwe? Dwie pierwsze możliwości są nieprawdziwe, natomiast trzecia pozostaje tak długo trywialna, jak długo nie zostanie uzupełniona o wyczerpującą listę stosownych zakazów.

Nie wiadomo też, co dokładnie znaczy stwierdzenie, że „moment poczęcia zależy wyłącznie od decyzji Boga”. Literalnie całą rzecz ujmując musielibyśmy dojść niechybnie do wniosków, które by człowieka zbyt bardzo ubezwłasnowolniały w jego praktycznej seksualności, tak więc chodzi tu zapewne o pewną ideę, a mianowicie o określenie, zdefiniowanie, czy też wskazanie momentu, w którym do życia powołana zostaje istota ludzka posiadająca, jak należy domniemywać, status moralny. Przy takiej interpretacji powstaje jednak problem: otóż Bóg nigdy w tej sprawie nie wypowiadał się explicite, a jedynym źródłem wiedzy na ten temat są opinie jego wiernych lub oficjalne stanowisko instytucji kościelnej. To stanowi zasadniczą różnicę. Powiedzenie, że określenie bądź wskazanie momentu poczęcia zależy wyłącznie od tego, jaką opinię w tej sprawie Bogu przypisują wierni mu ludzie lub administracja kościelna, nie znaczy tego samego, co powiedzenie, że to sam Bóg definiuje w którym następuje to momencie. Z oczywistych względów lekarz podpisujący Deklarację nie powinien zakładać, że powiedzenie jednego jest tym samym co powiedzenie drugiego.

C2: Pierwsza część Twierdzenia 3. zawiera takie oto zdanie: „płeć człowieka dana przez Boga jest zdeterminowana biologicznie i jest sposobem istnienia osoby ludzkiej”. Czy to oznacza, że płeć człowieka, z jaką powołany został on do istnienia, została mu dana raz na zawsze i nie może ulec zmianie? Wiele cechujących nas własności zostało nam danych w procesie zapłodnienia, nie zakładamy jednak, że nie wolno nam ich zmienić podczas dalszego życia. Dlaczego więc z płcią miałoby być inaczej?

Odpowiedź znajduje się w drugiej części Twierdzenia 3., gdzie utrzymuje się, że to, iż mamy taką a nie inną płeć wynika z faktu, że w ramach ogólnoludzkiego planu prokreacyjnego uznani zostaliśmy przez Boga za bliskiego współpracownika, swego rodzaju pobratymca, i przeznaczeni do pełnienia ściśle określonej roli seksualnej: kobiecej lub męskiej. Tak więc to, że niektórzy z nas mają penisy, a inni macice, nie jest kwestią koincydencji czy przypadku, lecz wynikiem zamysłu, aktu woli i partnerskiego traktowania. Z tego powodu każdy człowiek ma prawo posiadać i używać jedynie te organy, z którymi przyszedł na świat. Jednostronna zmiana tego stanu rzeczy musi być uważana generalnie za złą, gdyż niezgodna jest z zamysłem Boga na temat tego, jaką rolę każda osoba ma odgrywać w procesie rozmnażania. Zło postępowania w ramach przyjętej tu koncepcji nie zależy więc od tego, co czynimy innym istotom zamieszkującym Ziemię, lecz od tego, że pewni ludzie uważają, iż w ten sposób pokrzyżowaliśmy plany, jakie miała wobec nas inna istota.

W ten oto, nieco zawoalowany, sposób dowiadujemy się, iż Pani Grodza zmieniając płeć postąpiła źle nie dlatego, że wyrządziła krzywdę jakiemuś człowiekowi lub, że zamierza ją w komukolwiek wyrządzić, lecz dlatego, że postępując w ten sposób dała wyraz temu, że nie chce przyjąć takiej roli reproduktora, jaką w procesie rozmnażania przewidział dla niej byt zwany przez niektórych ludzi Bogiem, o którym, notabene, ma ona prawo powiedzieć, że z jej własnego punktu widzenia w ogóle nie istnieje.

D2: Twierdzenie 4: „Stwierdzam, że podstawą godności i wolności katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła” 

W ten sposób stwierdza się, że lekarz może postępować zgodnie ze swoim sumieniem nawet jeśli jest to sprzeczne z prawem i interesami innych ludzi. W praktyce oznacza to, że lekarz wykonując czynności zawodowe może postępować zgodnie z własnymi przekonaniami i w swoim zachowaniu nie liczyć się ani z obowiązującymi przepisami ani z tym co myślą inni ludzie (w tym inni lekarze oraz jego zwierzchnicy), z wyjątkiem tego, co na temat jego postępowania mają do powiedzenia teologowie oraz księża. Wynika z tego, że ośrodki ochrony zdrowia, jak szpitale, czy przychodnie zdrowia, to miejsca kultu religijnego, w których poszczególne czynności medyczne traktuje się na równi z obrzędami liturgicznymi, i gdzie nie mają ostatecznie zastosowania zasady prawa stanowionego.

E2:  Twierdzenie 6 głosi, że lekarz postępując we wskazany sposób (a) „nie narzuca nikomu swoich poglądów, ani przekonań” oraz, że ma (b) „ prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem”. 

Punkt (a) mija się z prawdą. Poglądy narzuca się ludziom w dwóch sytuacjach: gdy zmusza się ich do wyznawania bądź głoszenia tych poglądów oraz gdy dotykają ich skutki, jakie pociąga za sobą zgodne z tymi poglądami postępowanie innych ludzi. Nawet jeśli lekarz nie zmusza pacjentów do przyjęcia własnych poglądów w taki sposób, jak zakłada to pierwsza sytuacja, to jednak skutki jego postępowania mogą być dla nich niezwykle bolesne. Tak więc lekarz postępując we wskazanych sposób narzuca de facto pacjentom swoje poglądy.

Nie są również uzasadnione roszczenia lekarzy zawarte w punkcie (b). Szacunku dla swoich poglądów możemy wymagać m. in. wtedy, gdy wynikające z nich czynności nie naruszają praw, jakimi dysponują inni ludzie, oraz gdy nie przyczyniają się do ich krzywdy. W odniesieniu do poglądów, jakie mogą wynikać z tak zdefiniowanego sumienia, żaden z tych warunków nie wydaje się możliwy do spełnienia.

Wnioski

Deklaracja zawiera twierdzenia nie do końca zrozumiałe, nieprawdziwe oraz niezgodne z etyką lekarską, a także takie, które wydają się niebezpieczne zarówno dla pacjentów, jak i dla porządku społecznego. Niektóre stwierdzenia Deklaracji przekraczają granicę, jaką państwo demokratyczne wyznacza obecnie wolności religijnej.

Enhanced by Zemanta