Buddyzm i chrześcijaństwo to religie, które prowadzą ludzi do wyznaczonych przez nie celów.   W pierwszym przypadku jest nim oświecenie, a w drugim zbawienie. Żeby osiągnąć powyższe cele wyznawcy omawianych religii muszą zmienić swoje zachowanie i nastawienie wobec świata – „uporządkować samych siebie” zgodnie z ich zaleceniami.

Wyznawca każdej z wymienionych religii w taki sposób określa kryteria swoich wyborów, aby wybierać to, co prowadzi go do stawianego przez jego religię celu.   A można mieć wątpliwości. Czy Stan Buddy jest rzeczywiście tym, co w końcu da mi trwałe szczęście? Czy zbawienie jest warte, żeby o nie zabiegać, skoro nie wiemy na czym będzie polegało?

Odpowiedź na wątpliwości odnośnie celów życia religijnego musi być pozytywna, skoro wyznawcy różnych religii podporządkowują swoje życie dyscyplinie religijnej. Dyscyplina ta na podstawowym poziomie wiąże się z przestrzeganiem określonych wskazań. W przypadku chrześcijaństwa jest to tak zwane 10 przykazań, które wedle Pisma Świętego wyglądają następująco:

3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! 4 Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! 5 Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. 6 Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują            i przestrzegają moich przykazań.
7 Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy.
8 Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. 9 Sześć dni będziesz pracować  i wykonywać wszystkie twe zajęcia. 10 Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. 11 W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty.
12 Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie.
13 Nie będziesz zabijał.
14 Nie będziesz cudzołożył.
15 Nie będziesz kradł.
16 Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek.
17 Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego[i]".

Jeżeli zaś chodzi o buddyzm, tutaj podstawowych wskazań mamy jedynie pięć. Zawiera się w nich zakaz zabijania, zakaz brania tego co nie zostało człowiekowi dane, zakaz kłamstwa, zakaz niewłaściwego prowadzenia się pod względem seksualnym, zakaz spożywania alkoholu oraz innych środków odurzających.

Jeśli porównamy nakazy i zakazy chrześcijaństwa i buddyzmu, to znajdziemy podobieństwa jak i różnice. Podobne są: zakaz zabójstwa, kradzieży, właściwego prowadzenia się pod względem seksualnym oraz zakaz kłamstwa. Wszelako te podobieństwa nie są całkowite. Inaczej bowiem będzie się interpretowało właściwe prowadzenie się pod względem seksualnym, własność i wykraczanie przeciwko prawu własności oraz prawdę i kłamstwo. W tradycji chrześcijańskiej prawdę określa się jako coś obiektywnego i niezależnego od człowieka, dlatego też mówienie prawdy można zdefiniować jako wypowiadanie słów zgodnych z rzeczywistością. W tradycji buddyjskiej natomiast wszechświat każdej istoty jest ekspresją jej karmy nagromadzonej w poprzednich wcieleniach; tak więc ta sama rzecz będzie czymś innym dla różnych istot w zależności od ich obciążenia karmicznego; w tej sytuacji mówienie prawdy nie jest mówieniem słów zgodnych z obiektywną rzeczywistością, lecz mówieniem słów zgodnych z własnym jej postrzeganiem.

W obu religiach zdarzają się wyjątki. W religii chrześcijańskiej przykładem tego mogą być słowa świętego Bernarda z Clairvaux, który miał rzec:

Rycerze Chrystusa, przeciwnie, mogą bez trwogi walczyć orężem w obronie Pana, nie lekając się grzechu, gdy zabiją wroga, ani potępienia, jeśli sami polegną. Czy dotknie ich śmierć, czy zadadzą ją innym, zawsze będzie to śmierć w imię Chrystusa; nie ma ona w sobie nic występnego, jest bardzo chwalebna. W jednym wypadku służy Chrystusowi; w drugim pozwala dotrzeć do samego Chrystusa(…) Gdy zabija złoczyńcę nie popełnia morderstwa, lecz jeśli mogę tak to ująć, zabija zło. Bierze Chrystusową pomstę na tych, co źle czynią, broni chrześcijan. Jeśli sam zostanie zabity, nie jest potępiony: Dotarł do kresu swej wędrówki. Śmierć, którą zadaje, jest na pożytek Chrystusa; ta, którą przyjmuje, jest z pożytkiem dla niego samego. Zabijając poganina, Chrześcijanin może się okryć chwałą, gdyż działa na chwałę Chrystusa[ii].

    W buddyzmie za przykład podobnej postawy mogą posłużyć słowa buddyjskiego mistrza Kodo Sawakiego, który podczas wojny pisał:

 „Sutra lotosu mówi: „Trzy światy [żądzy, formy i nie-formy] są właśnie moim istnieniem, a [znajdujące] się w nich żyjące istoty są właśnie moimi dziećmi”.  Z tego punktu widzenia i wrogowie, i przyjaciele są moimi dziećmi, i przełożeni, i podwładni są moim istnieniem, i Japonia, i świat są moim istnieniem. A zatem atakowanie tych, którzy zakłócają publiczny ład, jest sprawiedliwą walką. Czy ktoś przy tym zabija czy nie, wskazanie „nie zabijaj żywych istot” [jest zachowane]. To właśnie to wskazanie wymachuje mieczem. To właśnie to wskazanie rzuca bombę. Dlatego trzeba dążyć do jego studiowania i praktykowania[iii].

Różnicą w podstawowych wskazaniach buddyzmu i chrześcijaństwa jest stosunek do alkoholu, Boga, rodziców i dnia świętego. Buddyści zarówno świeccy, jak i mnisi, nie powinni spożywać alkoholu. Chrześcijanie natomiast piją wino przemienione w Boską krew. W oryginalnych pięciu podstawowych wskazaniach buddyjskich nie ma też mowy o czci dla rodziców, mimo że w społeczeństwach azjatyckich odgrywała  i odgrywa bardzo ważną rolę.

W obu religiach przestrzeganie podstawowych wskazań zapewnia wyznawcy, że znajduje się na właściwej drodze do wyznaczonego mu celu. Jednakże w obu przypadkach ich przestrzeganie stanowi tylko minimum życia religijnego. Człowiek, który przestrzegałby ich jedynie formalnie nie jest jeszcze w pełni wewnętrznie uporządkowany ze względu na cel, do którego podąża. Dlatego też w obu religiach stawiane są wyższe wymagania. Mówią o tym następujące słowa Jezusa:

Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!;   a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi.(…) Kto pożądliwie patrzy na kobietę w swoim sercu już dopuścił się cudzołóstwa (…) Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! (…) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują[iv], a także: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz,  i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną[v]!”.

Ludzie, którzy starali się całym sercem wypełniać powyższe zalecenia często zostawali mnichami i mniszkami, składając śluby ubóstwa czystości i posłuszeństwa. To, co jest dla nich charakterystyczne, to uwewnętrznienie zewnętrznych nakazów. Nie chodzi tylko o przemianę własnego zachowania, ale o przemianę własnego umysłu i przezwyciężenie pragnień, które mogą odciągać od celu życia.

Wyznawcy buddyzmu stając się mnichami, podobnie jak mnisi chrześcijańscy, poddawali swoje zachowanie surowej dyscyplinie. Pamiętać trzeba, że według najstarszych tradycji mnisi powinni przestrzegać 227 zasad, a mniszki 311. W ich skład wchodziły takie zalecenia jak jedzenie o wskazanych porach, zakaz posiadania własności, powstrzymywanie się od współżycia seksualnego i tym podobne. Przestrzeganie wskazań było częścią potrójnego treningu: moralności, medytacji i mądrości. Dzięki pierwszemu treningowi umysł praktykującego nie posiadał zmartwień. Drugi trening sprawiał, że zwiększały się jego możliwości percepcji,  a trzeci, że zaczynał postrzegać „prawdę buddyjską”, która stawała się potwierdzona przez jego doświadczenie. To zaś sprawiało, że wskazania stawały się dla niego naturalnym sposobem bycia.

Święci chrześcijańscy i mistrzowie buddyjscy podczas swojego treningu zwracali uwagę na odmienne rzeczy. W chrześcijaństwie najważniejszą jest miłość. Zgodnie ze słowami świętego Pawła ona jest największą ze wszystkich rzeczy. Dla buddystów natomiast najważniejsza była mądrość zdobywana podczas kolejnych wglądów, która pozwalała im dostrzec, że jedyną rzeczą, o jaką warto zabiegać jest nirwana lub Stan Buddy i współczucie (w buddyzmie Mahajany).

Mimo różnego rozłożenia akcentów, fakt, że religia zmieniała pogląd na świat i samego siebie jest wspólny dla buddystów i chrześcijan. Chrześcijanie rozumieją, że świat jest przemijający, a jego rzeczy nie kryją w sobie najwyższej wartości, przez co stają się im one coraz bardziej obojętne. Doświadczenie to dobrze ilustrują słowa Bułgakowa:

 „Jak gdyby za sprawą padającego z wysokości i z góry oświetlającego świat promienia światła zapalała się w duszy świadomość świata Bożego, a jednocześnie powstawała granica oddzielająca, ale też jednocząca, to, co na górze i to, co na dole. I w owym świetle zaczynamy inaczej postrzegać świat, inaczej odczuwać jego smak, inaczej odczuwać byt – odczuwać świat jako oddalony od Boga, ale jednocześnie zależny od Niego. W duszy ludzkiej rodzi się świadomość nieabsolutności i pozaboskości, a co za tym idzie względności i grzeszności własnego bytu, ale jednocześnie rodzi się także dążenie do wyzwolenia ze „świata”[vi], przezwyciężenia go w Bogu; innymi słowy, razem ze świadomością religijną w człowieku rodzi się także uczucie zła, winy, grzechu, oderwania od Boga, a zarazem potrzeba zbawienia i odkupienia[vii]

Buddyści natomiast poprzez analizę przedmiotów pragnień odkrywają, że są one uwarunkowane, przemijające i nie dają trwałego zadowlonia, a każde doświadczenie zmysłowe prowadzi do cierpienia związanego z życiem w kolejnych wcieleniach, jak bowiem wedle Aditta Sutty powiedział Siddhartha Gautama:

 „Oko płonie. Forma płonie. Świadomość wzroku płonie. Kontakt wzrokowy płonie. I cokolwiek jest, co powstaje w zależności od kontaktu wzrokowego - doświadczane jako przyjemność, ból, lub ani przyjemność ani ból - to także płonie. Czym płonie? Płonie ogniem namiętności, ogniem niechęci, ogniem ułudy. Płonie, mówię wam, narodzinami, starością i śmiercią, smutkiem, lamentem, bólem, zmartwieniem, i rozpaczą[viii]”.

Buddysta zachowując w wiedzy i pamięci powyższą prawdę może podchodzić do wszystkich doświadczeń z większym dystansem, analogicznym do dystansu, który pochodzi z uświadomienia sobie znikomości rzeczy w chrześcijaństwie. Poza tym perspektywa ta również uświadamia potrzebę zmiany, wybawienia od cierpień cyklicznej egzystencji. Jest to potrzeba analogiczna do potrzeby zbawienia za pomocą łaski udzielonej przez Boga, jednak jej zaspokojenie osiąga się nie dzięki łasce Bożej, ale dzięki takiemu sposobowi życia, który doprowadzi do mądrości polegającej na rozpoznawaniu rzeczywistości takiej jaką jest, co daje możliwość takiego pokierowania swoim życiem, które prowadzi do wyzwolenia z koła narodzin i śmierci.

W obu religiach wymagana jest uwaga skoncentrowana na samym sobie, która pozwala utrzymywać rozumienie rzeczywistości z perspektywy wskazywanej przez omawiane religie.

Jej celem w chrześcijaństwie jest pilnowanie siebie samego, aby nie popełniać grzechu (czynów nierozumnych), lecz zawsze postępować zgodnie z nakazami Boskiego Rozumu i pozostając świadomym swego miejsca we wszechświecie. Święty Bazyli Wielki poświęcił tej praktyce jedno ze swoich kazań, czerpiąc inspirację z Księgi Powtórzonego Prawa, gdzie napisano „Bacz, aby nie ukryło się w Twoim sercu słowo niesprawiedliwe”. Według niego uwaga skierowana ku sobie polega na „wzbudzeniu w sobie racjonalnych zasad myśli i działania, które Bóg złożył w ludzkiej duszy, na czuwaniu nad sobą samym, czyli nad swym duchem i duszą, a nie nad tym, co swoje, czyli nad ciałem, albo tym co się wokół niego znajduje, czyli nad swym stanem posiadania[ix] Dzięki uwadze skierowanej na samego siebie człowiek zna siebie lepiej i może skorygować sądy o sobie: na przykład uniknie dumy będąc świadomym własnej przemijalności oraz wzgardy, dzięki świadomości hojnego obdarowania przez naturę, tudzież podobieństwa do Boga. Wagę takiego rodzaju skupienia podkreślił na łożu śmierci święty Antoni Wielki, kierując do swych uczniów następujące pouczenie: „Żyjcie w ten sposób, jakbyście umierali każdego dnia, bacząc na siebie i zachowując w pamięci moje upomnienia[x]”.

Techniki zachowywania uwagi są szerzej omawiane w tekstach buddyjskich. Sattipathana Sutta zaleca zachowywanie uwagi względem czterech odniesień uważności: ciała, uczuć, umysłu i kategorii umysłowych:

„To jest przypadek, gdy mnich pozostaje skupiony na ciele - dbały, świadomy, i uważny - odkładając żądzę i zmartwienie wobec świata. Pozostaje skupiony na uczuciach - dbały, świadomy, i uważny - odkładając żądzę i zmartwienie wobec świata. Pozostaje skupiony na umyśle - dbały, świadomy, i uważny - odkładając żądzę i zmartwienie wobec świata. Pozostaje skupiony na kategoriach umysłowych - dbały, świadomy i uważny - odkładając żądzę i zmartwienie wobec świata (…)pozostaje niezależny nie lgnąc do niczego na świecie[xi]”.

Jak widzimy praktyka opisanego wyżej skupienia jest jednocześnie „odłożeniem” żądzy i zmartwienia wobec świata, czyli innymi słowy praktykujący po to skupia się na jednej rzeczy, aby nie robić innej. Ta sama zasada u chrześcijańskich mnichów prowadziłaby do skupienia się na Bogu, aby nie skupiać się na pokusach do czynienia zła. Można też domniemywać, że ten, na kogo nie wpływają żądze i zmartwienia wobec świata, będzie się kierował zasadami swego rozumu, choć, w przypadku buddysty, będzie to inaczej ukształtowany rozum niż w przypadku wspominanego wcześniej świętego Bazylego. W końcu zaś, uważność względem siebie w buddyzmie prowadzi do rozpoznania tego, czym się właściwie jest, co prowadzi do coraz większego spokoju wewnętrznego i zmniejszenia cierpiętliwości, co było także celem chrześcijańskich ascetów, choć nie wierzyli oni w możliwość osiągnięcia trwałego  i pełnego szczęścia inaczej niż za sprawą zbawienia ofiarowanego im przez Boga.

Aby utrzymywać duchowe osiągnięcia, być pewnym, że się jest na właściwej drodze i nie cofać się we własnym rozwoju, uwadze względem samego siebie musiała towarzyszyć pamięć o zasadach, którym należy się podporządkowywać. Innymi słowy trzeba było postrzegać siebie oraz własne zachowanie w kontekście tych zasad  i porządkować swój umysł i postępowanie zgodnie z nimi. Dlatego też często należało o nich rozmyślać, aby móc je przywołać w chwili, kiedy mają być zastosowane. W tej sprawie Diadoch z Photie powiada:

 „Rzeczą właściwą człowiekowi przyjacielowi cnoty jest nieustannie przez pamięć o Bogu niszczyć to, co w jego sercu ziemskie, aby w ten sposób zło obracało się z wolna w proch w ogniu pamięci o dobru i aby dusza całkowicie powróciła do przyrodzonego sobie blasku w większej jeszcze chwale[xii]”.

Podobny sens mają słowa Sutty Ayoniso-Manasikara:

“From inappropriate attention you're being chewed by your thoughts. Relinquishing what's inappropriate, contemplate appropriately. Keeping your mind on the Teacher, the Dhamma, the Sangha, your virtues, you will arrive at joy, rapture, pleasure without doubt. Then, saturated with joy, you will put an end to suffering & stress[xiii].

Cóż oznacza pamiętanie o Buddzie, Dharmie (Dhammie) i Sandze? W pewnym sensie to samo, co pamiętanie o Bogu, czyli trzymanie się drogi nakreślonej przez własną praktykę religijną.

Zarówno buddyści jak i chrześcijanie, mimo swoich starań, nieraz zbaczali  z obranej przez siebie ścieżki, popełniając błędy i wykroczenia. Z tego powodu w obu religiach zalecana jest praktyka badania swego postępowania i wyznawania win.

W najstarszej odmianie buddyzmu mnisi zobowiązani byli do publicznego wyznawania swoich przewinień, związanych z nieprzestrzeganiem dyscypliny.   W buddyzmie mahajany, wkraczający na ścieżkę bodhisatwy (praktykowania buddyzmu dla wyzwolenia wszystkich czujących istot) okazywali skruchę za wszystkie złe czyny popełnione w obecnym i przeszłych żywotach. Forma tej skruchy mogła wyglądać następująco:

W tym życiu i w poprzednich żywotach, w niekończącej się egzystencji, przechodząc przez wszystkie miejsca narodzin w samsarze, wykonywałem złe czyny, nakłaniałem do ich wykonania i cieszyłem się z ich wykonania. Ofiary ze stup, własność sanghi, własność sanghi z dziesięciu kierunków kradłem, nakłaniałem do kradzieży i cieszyłem się z dokonanej kradzieży. Popełniałem pięć najgorszych czynów,nakłaniałem do ich popełnienia i cieszyłem się z ich popełnienia. Z pełnym przekonaniem wkroczyłem na ścieżkę dziesięciu negatywnych działań, nakłaniałem do wkroczenia na nią i cieszyłem się z wkroczenia na nią. (…) Wszystkie złe czyny - każdy z osobna - wyznaję, raduję się całą zasługą, zwracam się do wszystkich Buddów i modlę się, bym osiągnął najwspanialszą, nieprzewyższalną pierwotną mądrość[xiv]”.

Chrześcijaństwo badanie swoich przewin rozwinęło bardziej niż buddyzm. Pierwotnie chrześcijanie publicznie wyznawali swoje winy. W miarę jednak upływu czasu narodziła się praktyka spowiedzi indywidualnej oraz wnikliwego rachunku sumienia. Ten ostatni był zalecany już w szóstym wieku naszej ery przez Doroteusza z Gazy:

 „Powinniśmy robić rachunek sumienia nie tylko z dnia, ale i okresowo, np. co miesiąc, co tydzień. Należy mówić: „W zeszłym tygodniu tak a tak ulegałem takiej a takiej wadzie, a jak jest obecnie?”. Podobnie co jakiś czas: „W zeszłym roku ta a ta wada miała nade mną przewagę, jak jest teraz?”. Przekazali nam Ojcowie jak powinien każdy z nas oczyszczać się z dnia na dzień. Zastanowić się należy wieczorem, jak spędziło się dzień, a rano znowu jak spędziło się noc[xv]”.

W miarę upływu czasu chrześcijańska praktyka badania własnego sumienia była coraz bardziej rozwijana, rozkwitając na przykład w duchowości Ignacego Loyoli, jednakże jej rozwój i szczegółowy opis nie jest przedmiotem niniejszej wypowiedzi.

Niezależnie jednak od różnic, zarówno chrześcijanie jak i buddyści, dzięki skupieniu się na swoim celu, uzyskiwali takie rozumienie świata, które pozwalało im na zachowanie dystansu względem trudności i cierpień jakich doświadczali. Dzięki dyscyplinie i pracy nad sobą potrafili czynić nie tylko to, na co w danej chwili naszła ich ochota, ale przede wszystkim to, co chcieli czynić, nawet jeśli nie mieli na to ochoty.

Buddyzm i chrześcijaństwo wiele dzieli, ale też i wiele łączy. Im bardziej ogólny i abstrakcyjny jest punkt widzenia, z którego analizujemy obie religie, tym bardziej zdają się być do siebie podobne. Im bliżej się im przyglądamy, tym więcej dostrzegamy różnic. Podobieństwa wynikają z tego, że zarówno buddyzm jak  i chrześcijaństwo stawiają sobie za cel przemianę swojego wyznawcy w określony sposób; po to, aby stał się zdolny przyjąć zbawienie oferowane przez Boga, bądź po to, aby rozwinął w sobie mądrość potrzebną do oświecenia. Przemiana człowieka z konieczności jest uporządkowaniem go w pewien sposób. Każde zaś porządkowanie osobowości wymaga zbioru reguł, który będzie punktem odniesienia informującym wyznawcę do wytworzenia jakich sprawności powinien dążyć. Wytrwałe poddawanie się dyscyplinie prowadzi do daleko idącej przemiany osobowości. Wiąże się ona nie tylko ze zmianą nawyków w zakresie zachowania, ale też w zakresie postrzegania i interpretowania własnych doświadczeń, których rozumienie staje się coraz bardziej zgodne z rozumieniem rzeczywistości oferowanym przez daną religię.

Niezależnie od stosunku, jaki mamy do buddyzmu i chrześcijaństwa, możemy docenić wartość oferowanych przez nie sposobów porządkowania siebie. Życie ludzkie składa się z podejmowania decyzji i wybierania określonych celów. Aby je osiągnąć trzeba posiadać minimum dyscypliny niezbędnej do ich realizacji; innymi słowy trzeba umieć „porządkować siebie” ze względu na swoje cele. W tej mierze praktyki buddyjska i chrześcijańska są analogiczne. Chrześcijanie mogą używać rozbudowanych w buddyzmie technik zachowywania uważności i przytomności umysłu po to, aby strzec się od popełniania grzechu. Podobnie nic nie stoi na przeszkodzie, aby buddyści prowadzili wzorem chrześcijan rachunek sumienia, co dodałoby wigoru ich własnej praktyce duchowej. Niezależnie jednak od zalet oferowanych przez opisywane praktyki, nie mogę się zgodzić z ich twórcami, że ćwiczenie się w postrzeganiu świata zgodnie z określonym poglądem dowodzi prawdziwości tego poglądu. Innymi słowy będąc praktykującym chrześcijaninem żyje się w coraz bardziej chrześcijańskim świecie, a będąc praktykującym buddystą żyje się coraz bardziej w buddyjskim świecie. Nie dowodzi to jednak ani prawdziwości ani fałszywości żadnego z tych światów.

[i] Księga Wyjścia, 3 – 17,cyt. za: http://www.nonpossumus.pl/ps/Wj/20.php, z dnia 6 IV 2012.

[ii] Św. Bernard z Clairvaux, Pochwała Nowego Rycerstwa, cyt. za: http://rzymskikatolik.blox.pl/2010/06/Sw-Bernard-z-Clairvaux-Pochwala-Nowego-Rycerstwa.html, z dnia 6 IV 2012.

[iii] B. Victoria, Zen na wojnie, Kraków, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagielońskiego 2005, s. 32.

[iv] Ewangelia wg świętego Mateusza, cyt. za http://www.nonpossumus.pl/ps/Mt/5.php, z dnia 6 IV 2012.

[v] Ewangelia wg świętego Marka, 10, 21, cyt. za http://www.nonpossumus.pl/ps/Mk/10.php, z dnia 6 IV 2012.

[vi] Podkreślenie moje – Marek Tylkowski

[vii] S. Bułgakow, Światło wieczności. Medytacje i spekulacje, przeł. Jacek Chmielewski, Kęty,  Wydawnictwo Marek Drewiecki 2010, s. 31 – 32.

[ix] P. Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe, przeł. P. Domański, Warszawa, Fundacja Aletheia 2003, s. 76 – 78

[x] Cyt. za: P. Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe…, s. 79.

[xii] Cyt. za: P. Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe…, s. 81.

[xiii] Ayoniso-manasikara Sutta, cyt. za: http://www.accesstoinsight.org/tipitaka/sn/sn09/sn09.011.than.html, z dnia 6 IV 2012.

[xiv] Sutra Skruchy, wersja elektroniczna, zbiory własne autora.

[xv] Cyt. za: P Hadot, Filozofia jako ćwiczenie duchowe…, s. 84.