Derek Parfit [Derek Parfit, On What Matters, vol. 1, vol. 2, Oxford University Press, Oxford 2011] w pewnym miejscu się zatrzymuje. Jego koncepcja racji praktycznych nie pozwala na zidentyfikowanie ogólnej podstawy ontycznej bycia racją praktyczną. Nie dochodzi się w niej bowiem do stwierdzenia, co łączy wszystkie istniejące racje do działania (lub zaniechania). Dlaczego np. mamy rację, aby nie być w stanie agonii i mamy rację, aby nie oszukiwać klientów?

Odróżniam racje praktyczne moralne, tj. istnienie określonych powinności moralnych, jakim podlegamy (nawet jeśli nie jest to w naszym interesie), od racji praktycznych roztropnościowych, tj. racji w sensie wskazań, co powinniśmy zrobić, jeśli mamy optymalnie realizować własne interesy. Twierdzę, że: 1) wszystkie racje roztropnościowe mają swoje źródło w interesach, a interesy sprowadzają się do racjonalnych (tj. poinformowanych i spójnych) chceń poszczególnych podmiotów; i 2) są one niczym innym niż powinnościami osobniczymi stwierdzanymi w zdaniach o formie imperatywu hipotetycznego; natomiast 3) wszystkie racje moralne mają swoje źródło w rozumnych, tj. określonych przez najbardziej spójny wewnętrznie i zewnętrznie system etyczny, wymaganiach, jakie społeczeństwo może stawiać swoim członkom; i że 4) wszystkie one są niczym innym niż powinnościami moralnymi stwierdzanymi również w zdaniach o formie imperatywu hipotetycznego („Jeśli chcesz być w zgodzie z naszymi wymaganiami, zrób X”).

Na gruncie tych ustaleń, możemy odpowiedzieć, że: I) mam rację praktyczną, aby nie być w stanie agonii (czy nie przyczyniać się do tego), ponieważ a) nie chcę cierpieć w taki sposób; b) jest to chcenie racjonalne (poinformowane i spójne z innymi chceniami i przekonaniami); oraz II) mam rację moralną, aby nie oszukiwać klientów, ponieważ tego wymaga ode mnie społeczeństwo, zgodnie z najbardziej spójnym wewnętrznie i zewnętrznie systemem etyki. Ponadto, III) jeśli nie chcę spełniać oczekiwań społecznych, o których mowa w II (bo np. jestem jednostką amoralną), to nie mam racji roztropnościowej, aby nie oszukiwać klientów; natomiast IV) jeśli chcę spełniać takie wymogi (i to moje chcenie jest poinformowane i spójne z innymi ważnymi moimi chceniami i przekonaniami), to mam rację (także) roztropnościową, aby nie oszukiwać klientów. Wreszcie, V) jeśli utylitaryzm (tu mówimy najogólniej) jest systemem etyki, najbardziej zgodnym z najważniejszymi rozsądnymi wymogami społeczeństwa wobec jednostki, najbardziej spójnym wewnętrznie i zewnętrznie, to mam rację (również) moralną, aby nie chcieć być w stanie agonii i nie doprowadzać do tego, poza wypadkami, gdy byłoby to konieczne dla zrealizowania znacznie większego dobra społecznego.

To fragment mojego przyszłego artykułu o racjach praktycznych.