Katarzyna de Lazari-Radek

Katarzyna de Lazari-Radek

Etyk i metaetyk. Utylitarystka z przekonania; raczej czynów niż reguł. Zajmuje się filozofią konsekwencjalistyczną i intuicjonizmem. Bohaterowie: Henry Sidgwicki, Peter Singer, Derek Parfit, Shelly Kagan. Wspiera ruch na rzecz praw zwierząt.

Strona www: www.filozof.uni.lodz.pl/index.php/struktura/katedra-etyki/190-katarzyna-de-lazari-radek
czwartek, 03 lutego 2011 14:20

Moralność ezoteryczna czyli o tym, że czasem dobrze jest zachować coś w tajemnicy Polecamy!

Wyobraź sobie, że podczas działań wojennych jeden z żołnierzy twojej dywizji [nazwijmy go John], dokonuje dezercji z pola walki. W wyniku „nieszczęśliwego zbiegu okoliczności” John zostaje złapany przez kogoś wyższego rangą i doprowadzony do dowódcy, czyli CIEBIE. W krótkich żołnierskich słowach tłumaczysz mu, że karą jest śmierć przez rozstrzelanie [w innej wersji, możesz mu wytłumaczyć, że karą jest długoletnie więzienie]. John błaga o łaskę. Tłumaczy, że ma żonę i trójkę małych dzieci, że jest żołnierzem-nieudacznikiem, jego działanie nie mogło przynieść ojczyźnie, ani nikomu z jego kamratów żadnych korzyści. Wyjaśnia, że dezercji dokonał w takiej chwili i w takiej sytuacji, że nikt przez niego nie ucierpiał. Masz do wyboru – skierować sprawę dalej do sądu wojennego i skazać go na śmierć, albo sprawę zatuszować, zaordynować jego zwolnienie z wojska i wysłać go do domu, do żony i dzieci. Co POWINNAŚ/POWINIENEŚ zrobić?

Wiesz również, że osoba, która go złapała i przyprowadziła nie piśnie słówka. Wiesz, że ponieważ kara jest tak sroga, przypadki dezercji wśród żołnierzy są w zasadzie zerowe. W całej twojej długoletniej karierze, spotkałeś się z czymś takim po raz pierwszy. Zatem, kara rozumiana jako „przykład” dla innych jest niepotrzebna. Wiesz również, że John cię nie oszukuje. Jest ciapowatym, ale dobrym człowiekiem, który rzeczywiście nie jest w stanie skrzywdzić kogokolwiek i nie może być przydatny na polu walki. Jednocześnie wiesz, że ogólnie rzecz biorąc kara za dezercję jest konieczna, aby utrzymać porządek w wojsku. Gdyby kary nie było, dezercja mogłaby zdarzać się dużo częściej.

Przykład 2

Jesteś filozofem, politykiem, bądź inną osobą, która może mieć wpływa na społeczeństwo. Zastanawiasz się, ile pieniędzy słusznie jest przekazać organizacjom charytatywnym, które pomagają głodującym w Afryce. Dochodzisz do wniosku, że w świecie, w którym żyjesz, jedyną słuszną rzeczą jest oddanie większości swojego majątku. Wiesz jednak, iż jeśli napiszesz o tym książkę, wystąpisz na forum publicznym, etc. i zaczniesz mówić, że ci, którzy tego nie robią są niemoralni, czy źli, ludzie zaczną cię traktować jak „nawiedzonego szajbusa”, nie będą cię słuchać, a być może nawet uznają, że w ogóle nie będą się przejmować nakazami moralności, skoro moralność jest aż tak wymagająca. Znając psychikę ludzką i rozumiejąc, że twoje założenia dotyczące ilości pomocy, jakiej powinniśmy udzielić, choć prawdziwe, są nieproduktywne, piszesz książkę, w której otwarcie mówisz, że moralnie dobrą rzeczą jest oddanie 1-5% swojego majątku. Z filozoficznego punktu widzenia po prostu kłamiesz, oszukujesz opinię publiczną. Niemożliwe jest by w sytuacji, w której jedni umierają z głodu, a inni kupują sobie jachty za miliony dolarów, moralnym było oddawanie 5% czy nawet 10%!

W sytuacji, w której przychodzi do ciebie twój uczeń, student, znajomy i pyta się: czy nie uważasz, że powinnam oddawać więcej pieniędzy, niż tylko 5%, mówisz mu: tak, tak naprawdę jedyną słuszną rzeczą z moralnego punktu widzenia jest oddawanie 50%, albo tyle, abyś sama nie stała się biedna i potrzebująca pomocy.

Jestem zdania, że jest pewna grupa działań, które są słuszne, ale tylko wtedy, gdy nikt inny, albo prawie nikt inny, o nich nie wie. Henry Sidgwick, najwybitniejszy utylitarysta brytyjski, nazwał to „moralnością ezoteryczną”.

zgodnie z utylitarystycznymi zasadami, w pewnych okolicznościach, słusznym może być uczynić i zalecić prywatnie coś, czego nie można propagować otwarcie; słusznym może być nauczać otwarcie jedną grupę osób tego, czego nie można nauczać innej; nie jest wykluczone, że jeśli utrzymamy to we względnej tajemnicy, słusznym będzie uczynić coś, co byłoby złe, gdybyśmy dokonali tego na oczach całego świata, a nawet, gdy wszystko zachowamy w całkowitej tajemnicy, coś czego nie można nawet zalecić prywatnie [ME, 489].1

Takie stanowisko pociąga za sobą pewne daleko idące następstwa.

  • Istnieją czyny, które są słuszne tylko wtedy, gdy nikt albo prawie nikt o nich nie wie. Słuszność czynu zależy zatem od jego utajnienia. Częstotliwość i wiele innych okoliczności ma wpływ na to, czy takiego czynu możemy dokonać.
  • Niektórzy wiedzą lepiej od innych, co słusznie jest uczynić w danych okolicznościach.
  • Istnieją co najmniej dwa zbiory zasad, kodeksy moralne, etc., które będą użyteczne dla różnych grup ludzi (dla tych co wiedzą lepiej i gorzej). To z kolei rodzi pytanie, czy istnieją również co najmniej dwa różne standardy oceny tego, co ludzie czynią.
  • Może się okazać, że w imię zasady największej użyteczności, konsekwencjalista będzie musiał niektórych zniechęcać do przyjęcia konsekwencjalizmu.

1 Henry Sidgwick, The Methods of Ethics, 7th edition, (London: Macmillan, 1907).

Powyższy tekst jest niewielkim fragmentem artykułu pt.: Secrecy in Consequentialism: A Defence of Esoteric Morality autorstwa Katarzyny Lazari-Radek oraz Petera Singera, który został opublikowany w “Ratio” w 2010r.

Ostatnia modyfikacja: czwartek, 03 lutego 2011 21:59
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!
W górę