Krzysztof Saja

Krzysztof Saja

Adiunkt w Zakładzie etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor książki "Język etyki a utylitaryzm. Filozofia Moralna R.M.Hare'a"

Strona www: www.us.szc.pl/saja/
czwartek, 24 czerwca 2010 23:21

Etyka utylitaryzmu jest dla superinteligentów

Etyka utylitaryzmu jest dla superinteligentów Etyka utylitaryzmu jest dla superinteligentów rys. Jarema Piekutowski

Jeden z częściej formułowanych zarzutów przeciwko utylitaryzmowi głosi, iż jest on poznawczo zbyt wymagający. Etyka utylitaryzmu jest dla superinteligentów – superhiperinteligentów, którzy nie mieszkają na naszej planecie. Wymaga on od nas bowiem posiadania niemożliwej do zdobycia przez człowieka wiedzy i umiejętności poznawczych.

Utylitarysta, jak głosił J.Bentham,

„nie powinien być bardziej namiętny niż geometra. Obaj rozwiązują problemy przy pomocy trzeźwego obliczania. Twórca praw moralnych jest arytmetykiem, którego cyframi są ból i przyjemność; nauka ta polega na dodawaniu, odejmowaniu, mnożeniu i dzieleniu” J.Bentham, Deontology ... (1834), Vol 2, str. 19

Zgodnie z omawianą tu krytyką zwolennik tej nieludzkiej teorii etycznej powinien być wszechwiedzącym genialnym matematykiem. Wartość działania zależy bowiem od sumy przyjemności i bólu wszystkich poszczególnych osób, których dotkną jego konsekwencje. Jeśli w wyniku naszego czynu ucierpią trzy osoby, natomiast przyjemności doznają dwie, należy pozytywne doświadczenia dwóch osób dodać do cierpień trzech. Jednak sytuacje moralne rzadko dotyczą jedynie pięciu osób, a dla utylitarystów ważna jest przecież cała ludzkość i wszystkie konsekwencje.

Będąc klasycznymi utylitarystami jeśli chcemy przeprowadzić rachunek użyteczności, negatywnych i pozytywnych konsekwencji naszych działań, musimy więc znać przynajmniej:

  • wszystkie dostępne nam opcje działania;
  • wartość alternatywnych stanów świata, które będą wynikiem wybrania dostępnych nam opcji;
  • wszystkie skutki wszystkich możliwych do zrealizowania przez nas działań.

Czyn jest bowiem słuszny jedynie wtedy, jeśli generuje największą możliwą ilość szczęścia spośród alternatywnych i dostępnych dla mnie działań. Moralnie istotna jest jedynie szczęściotwórczość konsekwencji. Aby więc wybrać działanie słuszne, czyli najbardziej szczęściotwórcze, najpierw należy poznać każdą dostępną możliwość działania i ją oszacować. Rozpoznanie wartości opcji polega na oszacowaniu ich skutków dla jak największej ilości ludzi. Gdy zastanawiam się więc nad wydaniem pięciu złotych, muszę wziąć pod uwagę bardzo wiele ewentualnych alternatyw. Gdy myślę o wrzuceniu ich do puszki żebraka, muszę również wiedzieć z jakim prawdopodobieństwem zrobi on różne rzeczy (czy np. kupi tanie wino czy śniadanie). Co więcej, muszę znać wartość konsekwencji, które wynikać będą z tego, co ów żebrak może zrobić (zaśnie, zakocha się w swojej towarzyszce czy wywoła publiczną awanturę). Konieczna wiedza dotyczy również późniejszych konsekwencji konsekwencji wsześniejszych.

To jednak nie cały zasób wiedzy, który utylitaryście jest niezbędny. Aby odkryć wartość wszystkich alternatywnych działań, musimy dodatkowo poznać:

  • stan pozytywnych lub negatywnych przeżyć wszystkich podmiotów, których dotkną konsekwencje naszego działania;
  • okoliczności wpływające na szczęście konkretnej osoby

Jeśli, jak głosi klasyczny utylitaryzm, szczęście sprowadza się do „doświadczanie szczęścia” (nie jest szczęśliwą osobą ktoś, kto tego nie doświadcza), oznacza to, że aby poznać wartość alternatywnych działań muszę wiedzieć co przeżywała będzie (ile punktów przyjemności a ile przykrości) każda osoba, którą dotkną konsekwencje moich działań. Muszę więc "wejść w skórę" wszystkich osób związanych z moim działaniem.

Oczywiście to, czy jakiś człowiek dozna przyjemności czy przykrości w wyniku mojego działania w ogromnym stopniu zależy tak od jego cech wewenętrznych (jego własności psychicznych i fizycznych) jak i zewnętrznych okoliczności, w których się on znajduje. Inne konsekwencje dania jałmużny dotkną człowieka, który jest najedzonym alkoholikiem, bardzo głodnym alkoholikiem, żebrakiem mieszkającym w kraju z rozwiniętym systemem opieki społecznej czy żebrakiem, którego spotykamy w czasie naszej przechadzki na odludnej pustyni. Warto zauważyć, że J.Bentham był wnikliwym psychologiem przyjemności. Wyróżnił on 7 jakości przyjemności (intensywność, czas trwania, pewność, bliskość, płodność, czystość, rozciągłość) oraz 32 okoliczności wpływające na doświadczanie przyjemności bądź przykrości (np. zdrowie, siła charakteru, wrażliwość, rasa, płeć, przynależność państwowa, itd.). Ponadto sklasyfikował również typy doznawanych przyjemności (14 rodzajów) oraz przykrości (12 rodzajów). Wszystkie te informacje są istotne aby ocenić przyjemność bądź przykrość, które niesie nasze ewentualne działania dla konkretnej osoby.

Utylitarysta, oprócz wyżej wymienionej wiedzy, musi także:

  • posiadać umiejętność trzeźwego obliczania, nie bacząc na własne sentymenty i stronniczość. Nie może szczęścia swoich przyjaciół mnożyć przez trzy, cierpienia bliskich podnosić do potęgi drugiej, przyjemność wrogów pierwiastkować a własne pożądania wyciągać poza nawias.

Utylitarysta musi być idealną, przewidującą, czysto racjonalną maszyną obliczeniową. Biorąc powyższe pod uwagę, retoryczne pytanie rodzi się samo:

Czy ktokolwiek z istniejących dziś lub umarłych przed wiekami osób posiadał wiedzę oraz umiejętności które konieczne są, aby dowiedzieć się jaki czyn jest moralnie słuszny?

Zarzut ten wzmocnić można pytaniem dodatkowym:

Czy rzeczywiści ludzie w rzeczywistych sytuacjach,  wymagających niejednokrotnie podejmowania szybkich decyzji, są zdolni w rozsądnym czasie wyliczać wszystkie skutki swoich alternatywnych działań? Czy podejmując decyzję o daniu jałmużny żebrakowi, doszedłbym kiedykolwiek do konkluzji?

Ostatnia modyfikacja: środa, 04 sierpnia 2010 21:46
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!

Ostatnie od Krzysztof Saja

Artykuły pokrewne

W górę