Etyka utylitaryzmu i obowiązek bycia świętym

Dodane przez w w Utylitaryzm

Jaltednym z ciekawszych i trudniejszych do rozwiązania problemów dla utylitarystów jest zarzut, iż jest on zbyt wymagający: utylitaryzm żąda od nas nadmiernego altruizmu. Krytyka ta wydaje się być słabo rozpoznana w Polsce, gdzie dominuje przekonanie odwrotne: utylitaryzm w swych zaleceniach prowadzi do działań potwornych i egoistycznych. Do polskiej świadomości przeniknęła bowiem krytyka, którą dobitnie i w sposób bardzo wpływowy wyraził Karol Wojtyła w książce Miłość i odpowiedzialność: " „Utylitaryzm wydaje się programem konsekwentnego egoizmu bez żadnych możliwości przejścia do autentycznego altruizmu” Problem utylitaryzmu leży jednak nie tam, gdzie widział go przyszły papież.

Typowa katolicka recepcja utylitaryzmu

Zanim omówię zarzut zbytnich wymagań, wskażę najpierw błąd istniejący w opisie utylitaryzmu, który dominuje w katolickiej teologii moralnej. Jest to błąd o bardzo ważkich konsekwencjach, bowiem teologia moralna ma przemożny wpływ na kształt polemik etycznych w naszym kraju. Pełniejszy fragment z książki Karola Wojtyły tak opisuje egoistyczne założenia utylitaryzmu:

" Jeżeli [...] przy założeniu, że przyjemność jest jedynym dobrem, ja staram się o maksimum przyjemności również dla kogoś drugiego - nie tylko dla siebie samego, co byłoby już wyraźnym egoizmem - bo wówczas ja tę przyjemność drugiej osoby oceniam jedynie poprzez moją własną przyjemność [podkreślenie: K.S]; przynosi mi przyjemność to, że ktoś drugi doznaje przyjemności. Jeśli jednak to przestanie mi przynosić przyjemność lub jeżeli to nie wyniknie z mojego "rachunku szczęścia" (termin, którym bardzo często posługują się utylitaryści), to wtedy owa przyjemność drugiej osoby przestaje być dla mnie czymś wiążącym, czymś dobrym, może się wręcz stać czymś złym. Będę więc wówczas - zgodnie z założeniami utylitaryzmu - dążyć do usunięcia owej przyjemności cudzej dlatego, że nie łączy się z nią żadna moja własna przyjemność, a co najwyżej przyjemność cudza będzie mi wówczas obojętna i nie będę też o nią zabiegać. Widać dość przejrzyście, jak przy założeniach utylitaryzmu nastawienie subiektywne w rozumieniu dobra (dobro - przyjemność) prowadzi prostą drogą do - może nawet nie programowego - egoizmu"

W powyższym fragmencie, który jest esencją podobnych tez K.Wojtyły z całego rozdziału o utylitaryzmie, wyraża się głębokie niezrozumienie idei utylitaryzmu. Autor zakłada bowiem, że dla utylitarysty wartość cudzej przyjemności czy szczęścia konstytuowana jest przez moją przyjemność lub szczęście. Innymi słowy jeżeli czyjeś szczęście nie będzie związane z moim szczęściem, nie muszę go brać pod uwagę w moim rachunku użyteczności. Jeżeli czyjś ból nie będzie mi sprawiał przykrości, nie mam powodu aby go uśmierzyć. Bezspornie tak opisane stanowisko jest wyrazem egoizmu. W powyższy sposób opisany utylitaryzm jednak nie istniał i nie istnieje.

Bezstronność utylitaryzmu

Egoizm nie ma nic wspólnego z utylitaryzmem, bowiem w sercu rachunku utylitarystycznego leży bezstronność. Jak powiedział jego główny twórca, Jeremy Bentham,

„każdy liczy się za jednego, nie więcej”

Jeśli więc nawet, jak dziewiętnastowieczni utylitaryści, jesteśmy hedonistami (choć nie musimy) i uważamy, że przyjemność i przykrość to jedyne absolutne wartości, wciąż przyjemność czy ból każdego człowieka traktować musimy z taką samą powagą jak przeżycia własne. Co więcej, jeśli chcę myśleć i działać moralnie słusznie, bezstronność namysłu utylitarystycznego wymaga, aby ból mój, mojego przyjaciela czy mojej żony, cierpienie mojego pierworodnego syna lub jedynej córki były dla mnie podczas dokonywania rachunku użyteczności tak samo ważne, jak cierpienie obcego, odrażającego, zdemoralizowanego i bezwstydnego narkomana z Hondurasu. Każdy liczy się za jednego, i nie więcej. Ani nie mniej.

Obowiązek bycia świętym?

Utylitarystyczna zasada maksymalizacji szczęścia (czyn jest słuszny jedynie wtedy gdy daje największą ilość szczęścia spośród czynów alternatywnych) oraz bezstronne podejście do ludzi, tj. ich interesów i doznań, rodzi jeden z najpoważniejszych problemów dla utylitarysty. Problem ten jest radykalnym przeciwieństwem powyższego zarzutu egoizmu. Utylitaryzm bowiem wydaje się nakładać na nas obowiązek bycia heroicznym altruistą. Dla utylitarysty jakiś czyn jest słuszny jeśli maksymalizuje szczęście ogółu. Zatem każdy czyn, który nie maksymalizuje, nie daje największej ilości szczęścia, jest czynem niesłusznym. Jednak prawie każde działanie, które w potocznej ocenie moralnej będzie chwalebne, z perspektywy maksymalizacji szczęścia jak największej ilości ludzi okaże się niewystarczająco dobre.  W konsekwencji, działam moralnie niesłusznie, np. gdy:

  • kupuję zabawki moim dzieciom – a powinienem ofiarować zabawki dzieciom, które nie mają ich wcale;
  • poświęcam swój czas nieodpłatnie udzielając pomocy osobom niepełnosprawnym – a powinienem przeznaczyć ten czas na bardziej szczęściotwórcze wydobywanie ludzi z totalnej biedy;
  • postanawiam rozerwać się idąc do kina – a powinienem za równowartość biletu nakarmić głodnego bezdomnego;
  • studiuję filozofię – a powinienem był studiować medycynę czy pomoc międzynarodową

Każdy z nas z łatwością potrafi odnaleźć kolejne przykłady naszych „niemoralnych” zachowań. W gruncie rzeczy, dla utylitarysty prawie każda moja aktywność jest nieetyczna. Siedząc i pisząc bowiem ten artykuł wcale nie maksymalizuję szczęścia jak największej ilości osób. Nawet jeśli nie łamię zasad dekalogu oraz miłuję swoich nieprzyjaciół dobrze czyniąc nawet tym, którzy mnie prześladują, ciągle mogę postępować niesłusznie. Skupiając się bowiem na przypadkowym spotkanym bliźnim, nie będę maksymalizował mojej miłości i altruizmu dla jak największej ilości ludzi.

Czy nie jest tak, że etyka, która wysuwa takie nierozsądne wymagania, które czynią każdego z nas zawsze niemoralnymi, nie jest warta funta kłaków?


Karol Wojtyła, Miłość i odpowiedzialność, Krytyka utylitaryzmu, online: http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/karol_wojtyla/milosc_i_odpowiedzialnosc/r1_1.php, [dostępny: 22.06.2010]

Adiunkt w Zakładzie etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor książki Język etyki a utylitaryzm. Filozofia Moralna R.M.Hare'a
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!
URL Trackback dla tego wpisu na blogu

Komentarze

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa wtorek, 03 sierpnia 2010

    Mnożąc pytania :)

    Szczerze mówiąc mi też bardziej znana jest krytyka związana z nadmiernym altruizmem, a nie egoizmem, choć jestem z Polski ;) Bardzo zaskoczył mnie ten cytat z Wojtyły, zadziwiła mnie jego interpretacja utylitaryzmu, bo brzmiała tak, jakby nie miał pojęcia co to w ogóle jest utylitaryzm (czy to jakoś tendencyjnie wybrany cytat?:) ). Pomijając jednak ten fakt, muszę przyznać, że mi wielką trudność sprawia uzgodnienie np. utylitaryzmu jaki przedstawia Singer – zasada równego rozważania interesów z ewolucyjną wizją etyki. Jakkolwiek potrafię sobie wyobrazić, że istnienie biologicznego przystosowania w postaci altruizmu odwzajemnionego mogło doprowadzić do powstania uniwersalnych zasad, tak już nie mam pojęcia, jak można żądać bezstronności w decyzjach moralnych, które dotyczących jednocześnie obcych nam osób i naszych krewnych. Większość ludzi ma intuicje i stawia w pierwszym rzędzie interesy swoich bliskich, co pozostałym wydaje się zrozumiałe (a też wydaje się zgodne z zasadą przetrwania gatunku, altruizmem krewniaczym). Nawet na pytanie, czy wydałbyś swojego brata/żonę/matkę policji, gdyby kogoś z premedytacją zamordowali, spora część osób odpowiada: nie, przecież to mój krewny. Biorąc pod uwagę jeszcze inne czynniki, o których pisze Krzysztof, rzeczywiście możemy utylitaryzm doprowadzić do absurdu.Nie napiszę o niczym nowym jak przypomnę o rozgraniczeniu naszych czynów, na nasze obowiązki i czyny supererogacyjne (taki podział stosuje się np. w prawie, karząc nas np. jeśli nie pomożemy ofiarom wypadku, nie karząc jednak, gdy nie rzucimy się na pomoc tonącemu, gdy sami nie potrafimy pływać). Nie sądzę by do maksymalizacji szczęścia jak największej ilości osób mogło prowadzić poświęcenie własnego szczęścia, zastosowanie takiej zasady na skalę globalną i wymaganie od nas poświęcenia dla innych, kosztem nas i naszych bliskich, wcale nie skutkowałoby rezultatem zgodnym z utylitaryzmem. Jednak z jednej strony P. Singer namawia np. , żeby każdą nadwyżkę pieniędzy, która pozostaje po zaspokojeniu naszych potrzeb ( nie tylko podstawowych, ale takich koniecznych dla naszego szczęścia i naszych bliskich) oddać dla najbardziej potrzebujących, ocalając ich od śmierci głodowej. Czy jednak obowiązkiem osoby, która kiedyś nie miała nic, a dziś dzięki ciężkiej pracy ma dom, samochód, wszelkie możliwe wygody, powinno być płacenie bardzo wysokich podatków, niejako za karę za swój sukces, a na poczet tych, którym wiedzie się gorzej? - chyba wiele takich dylematów powstaje w ludzkich głowach :)

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja wtorek, 03 sierpnia 2010

    Recepcja utylitaryzmu

    Poglądy K.Wojtyły na temat utylitaryzmu znaleźć możesz bezpośrednio tu:[url]http://www.nonpossumus.pl/biblioteka/karol_wojtyla/milosc_i_odpowiedzialnosc/r1_1.php[/url]Ja też się zdziwiłem jak to przeczytałem. Choć z drugiej strony zrozumiałem skąd u większości księży tak uproszczone poglądy na kwestie utylitaryzmu.

    wielką trudność sprawia uzgodnienie np. utylitaryzmu jaki przedstawia Singer – zasada równego rozważania interesów z ewolucyjną wizją etyki
    Uzgodnić to jeszcze jako tako można (zbudować bezstronną teorię i pokazać że nie jest ona sprzeczna z ewolucją), ale wywieść bezstronność z ewolucji byłoby czymś genialnym

  • Gość
    Michał sobota, 21 sierpnia 2010

    Wątpliwość

    Kwestia, którą Pan podejmuje jest interesująco zredagowana, dlatego bardzo Panu za to dziękuje. Jednak ocena utylitaryzmu w filozofii Karola Wojtyły jakiej Pan dokonał jest niedopuszczalna. Przytoczył Pan jeden pasujący do konstrukcji Pana artykułu fragment ,,Mio'' K. Wojtyły wypaczając sens Wojtyłowej oceny utylitaryzmu, o której rzetelnie można mówić po przeczytaniu co najmniej 3 pierwszych roz. książki, mając wciąż na uwadze, że ocena utylitaryzmu ściśle wiąże się z rozważaniami na temat seksualności osoby. Jeśli nie ma Pan czasu na czytanie całej ,,Mio'' to odsyłam do książki ,,Wykłady Lubelskie'' K. Wojtyły, gdzie wprost może Pan odnaleźć ocenę utylitaryzmu omawianego Autora ( odpowiedź wydaje się dość jednoznaczna dlatego mam nadzieje, że trafnie ją Pan odczyta).Pozdrawiam Michał Grela

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja niedziela, 22 sierpnia 2010

    Odpowiedź na wątpliwości Michała Greli

    Panie Michale, dziękuję za komentarz. Najpierw zadam Panu pytanie, czy nie używa Pan zbyt ostrych sformułowań. Zarzuca mi Pan: "niedopuszczalną" ocenę, nierzetelne cytowanie, nieznajomość MiO.1. Moja ocena zrozumienia utylitaryzmu przez K.Wojtyłę nie musi opierać się na dogłębnej analizie jego dzieł. Przyjmuję zasadę, że słowa znaczą to, co wyrażają. Odwołałem się do rozdziału poświęconego utylitaryzmowi z MiO i zakładam, że K.Wojtyła wyraził tam swoje przekonania. Nie są one napisane alegorycznie, nie jest to poezja. Nie widzę potrzeby w interpretacji tych słów sięgać do innych publikacji Wojtyły. Powinny one bronić się same.2. Wybrałem świadomie tak obszerny fragment, aby nie zostać posądzony o manipulowanie cytatami. Podałem odwołanie do wersji online książki, gdzie każdy może zobaczyć jeszcze szerszy kontekst. Moja ocena zrozumienia utylitaryzmu przez K.Wojtyłę opiera sie jedynie na interpretacji tego fragmentu w tym kontekście. Pisałem

    W powyższym fragmencie, który jest esencją podobnych tez K.Wojtyły z całego rozdziału o utylitaryzmie, wyraża się głębokie niezrozumienie idei utylitaryzmu.
    Jeśli źle odczytuję przytoczony fragment, lub w MiO są tezy przeciwne do mojej interpretacji, PROSZĘ TO UDOKUMENTOWAĆ LUB WSKAZAĆ BŁĄD.3. Nie wyrażałem w powyższym wpisie przekonania, że w MiO nie ma trafnych spostrzeżeń na temat utylitaryzmu. Są trafne spostrzeżenia, ale jest też sporo nieporozumień. Tych nieporozumień jest też dużo wśród katolickich teologów moralności.

  • Adriana Schetz
    Adriana Schetz niedziela, 22 sierpnia 2010

    Czujność i rozsądek

    Utylitaryzm w etyce wiąże się z postawą arcy-czujności na potrzeby i troski innych oraz wymaga racjonalnego ważenia interesów poszczególnych jednostek. Dlatego też w pełni zgadzam się z Krzysztofem, że utylitaryzm nie zakłada ani nie prowadzi do egoizmu.Zdecydowanie zgadzam się również z retoryką Krzysztofa w dyskusji z p. Grelą. "Słowa znaczą, to co wyrażają" -- doskonale! Zważywszy, że Wojtyła był filozofem, to miał z pewnością świadomość wagi wypowiadanych słów. Niestety filozofowie często bywają niekonsekwentni, a ich poglądy noszą piętno sprzeczności. Gdyby więc p. Grela oponował wskazując, że inne wypowiedzi Wojtyły pozwalają wnosić, że zachodzi we wspomnianej kwestii jakaś dwuznaczność, to jego atak wydawałby się mniej rażący. Niestety tak nie jest.

  • Katarzyna de Lazari-Radek
    Katarzyna de Lazari-Radek wtorek, 24 sierpnia 2010

    Kij w mrowisko...

    ...pozwolę sobie włożyć. Jako utylitarystka, zadziałam przewrotnie i wezmę w obronę uciśnionych w tym tekście. Uwaga ogólna: można interpretować filozofię po jednym zdaniu, ale wiemy dobrze, że do niczego w ten sposób nie dojdziemy. Z Kanta możemy zrobić utylitarystę [bardzo bym się cieszyła, gdyby dało się to zrobić!], a z Singera - kontraktualistę! Jeśli chcemy rzeczywiście przedstawić co autor miał na myśli, musimy się pochylić i zrozumieć dlaczego napisał to, co napisał. Utylitaryzm w swych założeniach leży na antypodach z egoizmem. Ale nie sądzę, by Wojtyła pomylił się w swej interpretacji tego konkretnego problem dla utylitarysty, w tym konkretnych przykładzie miłości, i to miłości związanej z naszą seksualnością. Mam nadzieję, że mój przykład nikogo nie zgorszy. [Czy czytają nas dzieci!??]Mamy Tomka i Anię, typowe małżeństwo, które ma dwójkę dzieci. Wieczorem, Ania ma ochotę na seks, Tomka boli głowa. Tomek myśli: jestem utylitarystą preferencji, muszę obliczyć, co jest moim obowiązkiem. Ani zależy na uzewnętrznieniu miłości przez akt seksualny. Ja mam migrenę. Wiem, że jej przyjemność to 100 punktów. Ale mnie naprawdę boli głowa. Moja przyjemność ze spokojnego leżenia i odpoczywania to 102 punkty. Uff! Rachunek wyszedł w ten sposób, że moim obowiązkiem – z bezstronnego utylitarystycznego punktu widzenia – jest leżeć i odpoczywać!Jeśli obowiązkiem Tomka jest leżakować, Ani przyjemność rzeczywiście nie ma dla niego znaczenia. Nie powinno mieć nawet znaczenia, bo jeśli ulegnie Ani, zrobi coś niemoralnego! Czy to jest egoizm?Wojtyła może mieć rację, że jeśli rachunek szczęścia wychodzi na moją korzyść. Moja przyjemność jest najważniejsza, bo jest jej więcej niż przyjemności kogoś innego. Zapomina jednak zupełnie, a o czym pisze Krzysztof, że „ja” liczę się za jednego. Że patrzę na siebie, jak na każdego innego. Nasz Tomek miał w powyższym przykładzie po prostu szczęście w wyliczeniach. Wojtyła nie ma racji twierdząc, że jeśli ja-utylitarystka nie będę odczuwać przyjemności, nie będę w ogóle dbać o przyjemność innych. Jeśli obliczenia wyjdą: Ania – 102, Tomek 100, Tomek będzie w tarapatach.

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja wtorek, 24 sierpnia 2010

    Pod kołdrą utylitarysty

    Witaj Kasiu. Ciekawie sprowadziłaś rozważania do konkretu (do którego sam Wojtyła się w tekście odnosi). Ciągnąc dalej Twój przykład, zdaje mi się, że moja teza się tylko potwierdzi: utylitarysta musi zostać altruistycznym bohaterem wyzbytym egoizmu. Bo jaka jest rzeczywistość? Czy Tomek odpoczywając faktycznie zyskałby 102 punkty przyjemności podczas gdy Ania nie doznałaby 100? Sprowadzając utylitaryzm do prostego hedonizmu (jak to uczynił K.Wojtyła) należałoby powiedzieć, że Tomek najprawdopodobniej wymiguje się od małżeńskiego obowiązku: gdyby uległ swojej Ani, doznałby od 1 do 70 pt przyjemności, Ania natomiast 100. Gdyby postanowił jednak się zdrzemnąć, Ania byłaby nieusatysfakcjonawana, a Tomek wypoczęty na ledwie 20-60 pt. Wyliczenia zdają się nieubłagane - UTYLITARYSTA MUSI BYĆ KOCHANKIEM ZAWSZE GOTOWYM - inaczej będzie niemoralny

  • Katarzyna de Lazari-Radek
    Katarzyna de Lazari-Radek wtorek, 24 sierpnia 2010

    O altruizmie i sprawiedliwości podatkowej

    Krzysztofie... Kapitalna teza! Ale co z jego głową i cierpieniem z tym związanym? Nie policzyłeś! Aby jednak utrzymać pewien stopień powagi i jednocześnie odpowiedzieć na Twoje tezy i niektóre pytania Urszuli. Utylitarysta nie może być szalonym altruistą, zupełnie o sobie nie myślącym. Po prostu dlatego, że ludzie nieszczęśliwi, tacy którzy nie doznają żadnych przyjemności sami, nie są w stanie pomagać i dawać szczęścia innym na dłuższą metę. Są wykończeni psychicznie. Czysta empiria, a przecież kalkulacja utylitarystyczna jest na niej oparta. Dlatego taki altruizm nie może się stać regułą. Na szczęście, większość osób, które się poświęcają dla innych, czerpie z tego również przyjemność. Utylitarysta reguł nie ma w ogóle problemu z byciem świętym. On wie, że nie może być reguły nakazującej wszystkim bogatym pozbywania się całego majątku i opuszczania swych rodzin, aby wyjechać na misję do Aryki. Znacznie gorzej ma utylitarysta czynów. Ten nie patrzy na innych. Inni nie pomagają i nie oddają pieniędzy, ale ja w danej sytuacji mogę coś zmienić i moim, jednostkowym obowiązkiem jest to uczynić. Ale nawet Peter Singer nie namawia nikogo do tak daleko idącego poświęcenia. I nie chodzi tu o czyny supererogacyjne, których właściwie w utylitaryzmie nie ma. Raczej o to, że choć wierzy, że mam za dużo, nakłanianie (przynajmniej na forum publicznym) do tego, by tę nadwyżkę oddać biednym będzie miało negatywny skutek. Większość z nas popuka się w głowę i nic nie da. Z utylitarystycznego punktu widzenia znacznie rozważniej jest nakłaniać ludzi, by oddawali troszeczkę, ale jeśli troszeczkę da wiele osób… etc. To jest właśnie moralność ezoteryczna, ale o tym innym razem. I jeszcze do Urszuli. To prawda, że dzięki ciężkiej pracy możemy mieć dom, samochód, etc. Ale do tego wszystkiego nie dochodzimy w próżni. Tzn. mamy szczęście mieszkać w państwie, które umożliwia nam rozwój i dojście do tych sukcesów, choćby dlatego, że z naszych podatków mamy darmowe szkolnictwo. Urodzenie w tym miejscu nie jest naszą zasługą. Z kolei, inni nie mieli tyle szczęścia. To tak najogólniej o sprawiedliwości podatkowej i jednak pięknym kraju, w którym żyjemy! :)

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa środa, 25 sierpnia 2010

    Potrzebna waga na wczoraj

    Rachunek wyszedł w ten sposób, że moim obowiązkiem – z bezstronnego utylitarystycznego punktu widzenia – jest leżeć i odpoczywać!
    pisze dr de Lazari Radek. Z kolei Krzysztof dodaje:
    UTYLITARYSTA MUSI BYĆ KOCHANKIEM ZAWSZE GOTOWYM
    A ja sobie myślę, że póki nie powstanie rozsądna teoria na temat tego jak porównywać ze sobą interesy to możemy sobie tak gdybać, gorzej jak to gdybanie ma poważne konsekwencje, lub ma np. decydować o tym jakie powinniśmy zająć stanowisko wobec utylitaryzmu szukając np. odpowiedzi na pytanie - czy bliżej mu do egoizmu czy altruizmu?Oczywiście na to pytanie da się odpowiedzieć sięgając do teorii ewolucji... niemniej jakaś określona w przybliżeniu wizja natury ludzkiej nic mi nie powie na temat tego, jak postąpić w danej sytuacji. Jeśli znacie państwo jakąś dobrą teorię porównywania interesów, zwłaszcza cross gatunkowo, to ja bym była wdzięczna za odnośniki do literatury, bo na razie nie potrafię znaleźć nic zadowalającego.A co do sprawiedliwości ekonomicznej. Zgadzam się z dr de Lazari Radek, że pewne rzeczy zależą od przypadku, niemniej skoro przypadek sprawił, że ktoś urodził się w biednej polskiej rodzinie i ciężką pracą, dzięki temu przypadkowi, że mamy fajny kraj, system edukacji itd. doszedł do czegoś... to czy to, że na drodze przypadku miał większe szanse, zobowiązuje go do tego by łożyć na innych? Być może, gdyby urodził się w Afryce też byłby najzdolniejszym uczniem w wiosce, później studentem, wyjechał na stypendium i doszedł do tego samego.. dlaczego powinien się dzielić tym z tymi, którym się np. nie chce i wolą żyć z socjalu (jak ma to często miejsce w Niemczech i Wielkiej Brytanii, gdzie z pomocy socjalnej można dobrze żyć). Ja się zgadzam z P.Singerem odnośnie pomocy najbiedniejszym... nie zgadzam się jednak z tym, żeby obowiązkiem moich przyjaciół, którzy wykazali się zaradnością było płacić większy podatek niż reszta społeczeństwa, który wydany zostanie w sposób niezależny od podatnika (oprócz marnego 1% o którym można zdecydować), ale to już kwestia na osobny wątek.Bardzo bym chciała poznać efektywny sposób utylitarystycznej kalkulacji, który by nam umożliwiał racjonalne rozwiązywanie trudnych problemów moralnych (tymczasem główne problemy bioetyczne pozostają z mianem nierozwiązywalnych, paradoksalnych itp.)Ja wiem, że szukanie konsensusu w etyce, czy filozofii może się wydać naiwne, ale chyba z racji wieku towarzyszy mi pewien idealizm ;)

  • Katarzyna de Lazari-Radek
    Katarzyna de Lazari-Radek środa, 25 sierpnia 2010

    O ideale i braku pracy

    Pani Urszulo! Proszę, niech się Pani modli z nami, żeby nikt nie znalazł takiego idealnego wzorca oceny działań moralnych! Inaczej wszyscy tutaj stracimy pracę! :) A moje i Krzysztofa dywagacje punktowe to taki żart, oczywiście, i chichot z utylitaryzmu, ale i wszelkich innych teorii etycznych. Na poważnie. Otóż myślę, że wyraziła Pani główny i podstawowy błąd w oczekiwaniach, jakie powinniśmy mieć w stosunku do etyki. Etyka nigdy nie rozwiąże wszystkich problemów, nigdy nie przedstawi idealnego kodeksu dla wszystkich, nigdy nie nakłoni wszystkich do przestrzegania jej zasad, etc. Może starać się dojść do prawdy, bądź, jak to się teraz mówi "być teorią najlepszą/ najbardziej sensowną z możliwych". Tylko tyle i aż tyle. Możliwy jest progres i , w co wierzę głęboko, powolne ulepszanie świata. Ale filozofia nigdy nie zwolni nas z myślenia, poszukiwania i sceptycyzmu w stosunku do tez, jakie nam oferuje. Przecież w tym jej piękno!

  • Najpierw zaloguj się a potem wyślij komentarz
Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Aktywne grupy

Brak aktywnych grup.