Argument z niepewności normatywnej, czyli dlaczego wolno niszczyć ludzkie embriony do celów badawczych, ale nie wolno przerabiać zwierząt na kotlety

Dodane przez w w Zwierzęta

Argument z niepewności

Doktryna katolicka i zwolennicy wegetarianizmu wykorzystują pewien argument, który można nazwać Argumentem z Niepewności Normatywnej (ANN). Katolicy używają go, by argumentować za tym, że powinniśmy traktować wczesne embriony ludzkie tak, jak gdyby miały pełny status moralny; zwolennicy wegetarianizmu – że w podobny sposób powinniśmy traktować zwierzęta. Pokażę, że ci drudzy są bardziej uprawnieni do stosowania argumentacji typu ANN niż przeciwnicy badań naukowych na ludzkich zarodkach.

 

 

Argument z Niepewności Normatywnej ma następującą postać: 1) nie mamy pewności na temat statusu ontologicznego danego rodzaju bytu, a zarazem nie możemy być pewni, jaki jest jego status moralny; 2) nie da się wykluczyć, że status owego bytu jest równy statusowi dorosłego człowieka lub że jest to jakiś szczególnie istotny status moralny; 3) istnieją racje przemawiające za zabiciem czy też zniszczeniem tego bytu; 4) gdyby okazało się (choć być może nie będzie się tego nigdy dało sprawdzić), że byt ów ma status równy statusowi dorosłego człowieka (lub jakiś szczególnie istotny status), to popełnilibyśmy bardzo poważny występek, zabijając lub niszcząc ów byt, a racje wymienione w punkcie 3) z pewnością nie dostarczyłyby nam wystarczającego uzasadnienia; 5) wymogi racjonalności, które wedle ANN są w tym wypadku także wymogami moralnymi, nakazują postępować tak, jak gdyby ów byt miał pełny status moralny, nawet jeśli nie jesteśmy o tym w pełni przekonani.

Katolicy

Panuje powszechne przekonanie, że wedle doktryny katolickiej sprzeciw wobec prowadzenia badań naukowych na embrionach ludzkich wynika z uznania, że osoba ludzka powstaje w momencie zapłodnienia. W Instrukcji ‘Dignitatis Personae’ z 2008 r. Kongregacja Nauki Wiary stwierdza: „embrion ludzki od samego początku ma godność właściwą [dla] osoby”. Gdy jednak wczytamy się w dokumenty Kościoła, sprawa nie jest tak oczywista, a Kościół otwarcie akceptuje niezgodę wśród teologów na temat momentu „animacji”. W Deklaracji o przerywaniu ciąży z roku 1974 Kongregacja Nauki Wiary można przeczytać:

Deklaracja ta świadomie nie podkreśla problemu chwili animacji. Nie ma bowiem co do tego jednobrzmiącej tradycji i autorzy współcześni jeszcze różnią się między sobą. Jedni twierdzą, że animacja następuje w pierwszej fazie życia, drudzy, że dopiero wtedy, gdy zarodek zatrzyma się we właściwym miejscu.

Kongregacja nie wypowiada się na temat tego, kiedy Bóg wciela duszę rozumną z kilku względów.

Po pierwsze, nie zawsze istnieje tożsamość ontologiczna między wczesnym i późnym zarodkiem. Wczesny embrion (do ok. dwóch tygodni) może się podzielić, w wyniku czego tworzą się dwa organizmy (lub więcej) z identycznym DNA (w ten sposób powstają np. bliźniaki jednojajowe); i odwrotnie, komórki z różnym DNA mogą zlać się w jeden organizm (w ten sposób powstają ludzkie chimery). Wedle tomistycznej metafizyki, w której zakorzeniona jest obecna doktryna katolicka, dusza rozumna musi być związana z jednym, określonym bytem biologicznym. Co zatem miałoby się dziać np. w momencie powstawania bliźniaków jednojajowych? Znikałaby jedna dusza, a na jej miejsce Bóg wcielałby dwie? A może dorzucałby tylko tę brakującą? Wielu teologom te odpowiedzi nie wydają się satysfakcjonujące i niektórzy z nich uważają, że Bóg wciela duszę dopiero ok. 2 tygodnie po zapłodnieniu, kiedy komórki zaczynają się różnicować, nie ma już możliwości podziału ani zlania się embrionów (np. N.M. Ford, Kiedy powstałem? Problem początku jednostki ludzkiej w historii, filozofii i nauce, tłum. W.J. Popowski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995).

Po drugie, problemem jest spontaniczna aborcja: ponad połowa (dane są tu różne, najnowsze prace sugerują, że jest to aż 75-80 proc.) zapłodnionych jaj bardzo szybko obumiera. Trudno uwierzyć – głoszą zwolennicy „opóźnionej animacji” – że większość wszystkich dusz stworzonych przez Boga żyje tylko kilka godzin czy dni. Dlatego niektórzy teolodzy katoliccy uważają, że należałoby je raczej uznać za odrzucony ludzki materiał biologiczny, ale nie za osoby (J.T. Eberl, The Beginning of Personhood: A Thomistic Biological Analysis, “Bioethics” 14/2, 2000).

Ponadto, obecne stanowisko Kościoła katolickiego, uznające, że status zarodka jest równy statusowi osoby, jest relatywnie nowe. Obowiązuje od roku 1869, kiedy to Pius IX zmienił prawo kanoniczne, znosząc rozróżnienie na płód posiadający duszę i jej nieposiadający. Wcześniej uznawano, że nieuformowany zarodek nie może mieć duszy rozumnej, zaś Bóg wciela ten rodzaj duszy w 40 dni po zapłodnieniu w przypadku mężczyzn lub w 90 dni – w przypadku kobiet.

Dlaczego zatem Kościół głosi, że „embrion ludzki od samego początku ma godność właściwą [dla] osoby”, skoro wcale nie uznaje za pewne, że dusza zostaje wcielona w momencie zapłodnienia? Dwa fragmenty z cytowanego już wyżej dokumentu mogą wyjaśnić te kwestię:

1) Jeżeli nawet utrzymuje się, że animacja następuje później, to mimo to w płodzie zaczyna się życie ludzkie (o którym wiadomo z biologii), które i przygotowuje się do przyjęcia duszy, i jej wymaga; dzięki niej doskonali się natura otrzymana od rodziców. 2) Jeżeli zaś tzw. wlanie duszy uważa się tylko za prawdopodobne (czegoś przeciwnego nie da się nigdy ustalić), to odebranie życia jest tym samym, co narażenie się na niebezpieczeństwo zabicia człowieka, który jest nie jakby w oczekiwaniu duszy, ale już nią obdarzony.

Z moralnego natomiast punktu widzenia wiadomo – choćby przypadkiem ktoś wątpił, czy skutkiem poczęcia jest osoba ludzka – że samo nawet narażenie się na niebezpieczeństwo popełnienia zabójstwa, jest obiektywnie grzechem ciężkim (Kongregacja 1974).

Wymóg traktowania wczesnych embrionów jak osób nie musi więc wynikać – wedle tych fragmentów – z akceptacji sądu na temat ich ontologicznego statusu, lecz jedynie z uznania określonych kryteriów podejmowania decyzji w rozmaitego rodzaju sytuacjach niepewności. ANN nie głosi, że powinniśmy być przekonani, iż embriony mają dusze lub pełny status moralny od momentu poczęcia. Nie głosi też, że ze względów prudencjalnych racjonalnie jest akceptować takie czy inne metafizyczne sądy na temat danego bytu czy jego statusu ontologicznego (jak próbował to robić Pascal w swoim zakładzie o istnieniu Boga). Należy jednak – jak głosi ANN – zastosować specyficznie rozumianą zasadę ostrożności i postępować tak, jak gdyby faktycznie embriony miały duszę czy też status równy dorosłemu człowiekowi już od momentu poczęcia. Nie ryzykujemy wówczas popełnienia poważnego występku porównywalnego ze zniszczeniem bytu o pełnym statusie moralnym.

Wegetarianie

Bardzo podobny argument można znaleźć w pismach Petera Singera: 

Nie jestem pewny, że zabicie świni byłoby złe samo w sobie; jednakże nie jestem też pewny, że byłoby to dobre. Ponieważ nie istnieje żadna moralnie istotna racja przemawiająca za zabiciem – a fakt, że ktoś może woleć potrawę z wieprzowiny od wegetariańskiej, byłoby trudno uznać za rzecz o wielkiej wadze moralnej – wydaje się, że należałoby tego typu wątpliwości rozstrzygnąć na korzyść świni (P. Singer, Animals and the Value of Life, w: T. Regan (red.), Matters of Life and Death, Random House, New York 1980, s. 252).

Nawet jeśli nie mamy pewności, że zwierzęta mają jakiś szczególnie istotny status moralny – twierdzi Singer – to nie powinniśmy ich zabijać tylko dlatego, że lubimy je jeść. Dlaczego? Ponieważ nie mamy też pewności, że ich zabijanie byłoby moralnie pozytywne (lub co najmniej neutralne). A zatem – ponieważ z jedzeniem mięsa nie wiążą się żadne moralne korzyści – tę wątpliwość należy rozstrzygnąć na korzyść zwierząt. Podobna argumentacja pojawia się w artykule Alexa Guerrero:

Douglas zastanawia się, czy zabić świnię na obiad (wyobraźmy sobie, że wciąż jest ona żywa i ma się dobrze). […] jest w stanie zrozumieć pojęcie statusu moralnego i dociekać, czy świnia ma jakiś istotny status moralny – taki, że byłoby źle zabić ją tylko po to, by ją zjeść. Jeśli Douglas wiedziałby, że świnia faktycznie ma istotny status moralny tego rodzaju, to nie zabiłby jej. […] Jego racje przemawiające za chęcią zabicia i zjedzenia zwierzęcia są proste: lubi jego smak. Wie jednak, że jest bardzo dużo innych moralnie dopuszczalnych sposobów postępowania, które zapewniłyby mu pożywne i smaczne potrawy, a które nie wymagałyby zabijania świń czy innych zwierząt (A.A. Guerrero, Don’t Know, Don’t Kill: Moral Ignorance, Culpability, and Caution, “Philosophical Studies” 136, 2007, s. 76).

Autor konkluduje, że gdyby w tak opisanym przypadku Douglas faktycznie zabił świnię na obiad, popełniłby moralny występek – i to bez względu na to, czy moralny status świni faktycznie jest tego rodzaju, że nie wolno jej zabić tylko dlatego, że lubi się jej mięso, czy odwrotnie – nie byłoby w tym nic nagannego. Guerrero zauważa: „ktoś może być winny postępowania, które jest moralnie ryzykowne, nawet jeśli okaże się – na całe szczęście – że to, co zrobił nie wystawiało na szwank niczego o jakiejkolwiek wartości moralnej” (Tamże, s. 78).

Struktura argumentacji Singera i Guerrero jest analogiczna do tej, jaką można znaleźć w dokumentach kościelnych na temat embrionów ludzkich. I jedni, i drudzy argumentują, że nie wolno nam postępować w sposób, który wiązałby się z jakimkolwiek ryzykiem zabicia czy zniszczenia czegoś, co może mieć status równy lub zbliżony do statusu człowieka. Co więcej, samo podjęcie takiego ryzyka jest – wedle tego typu argumentacji – godne moralnego potępienia, także w sytuacji, gdyby okazało się, że w rzeczywistości dany byt nie ma aż tak wysokiego statusu.

Ryzyko faktualne a niepewność normatywna

Kongregacja Nauki Wiary i filozofowie odwołujący się do ANN twierdzą, że wystarczy tylko prawdopodobieństwo, nieważne o jakiej wielkości, iż embriony lub zwierzęta mają pełny lub zbliżony do pełnego status moralny a powinniśmy działać tak, jak gdyby faktycznie taki status miały. Jakie podstawy ma taka teza? ANN wykorzystuje aparat pojęciowy teorii decyzji, który normalnie ma zastosowanie przy ustalaniu racjonalnych kryteriów działania w niektórych sytuacjach wiążących się z ryzykiem, do wyznaczenia kryteriów właściwego moralnie działania w sytuacjach niepewności normatywnej.

W sytuacjach wiążących się z ryzykiem dotyczącym faktów, np. gdy chodzi o możliwe konsekwencje naszych działań, model rozumowania przyjęty w teorii decyzji uznaje, że racjonalnie jest wybrać tę opcję, która maksymalizuje oczekiwaną wartość: prawdopodobieństwa zaistnienia różnych możliwych rezultatów mnożymy przez wartości, jakie przypisujemy tym rezultatom. Jeśli nie wiemy, czy powinniśmy wybrać działanie wiążące się z prawdopodobieństwem wynoszącym 0,2, że zarobimy 1000 zł, czy działanie wiążące się z prawdopodobieństwem wynoszącym 0,8, że zarobimy 200 zł, a naszym celem jest posiadanie pieniędzy, to teoria decyzji nakazałaby nam wybrać to pierwsze działanie. Istotne jest to, że w tym przykładzie mamy do czynienia z wyrażonymi w pieniądzu wartościami, które dają się porównywać pomiędzy różnymi możliwymi rezultatami.

Pokażę, że ten model rozumowania da się zastosować do obrony wegetarianizmu, ale nie do sprzeciwu wobec badań na embrionach ludzkich. Załóżmy, że Jan musi zdecydować, czy zniszczyć jakiś byt. Sądzi, że zapewne byt ten nie ma żadnego istotnego statusu moralnego, a zarazem najprawdopodobniej nie ma najmniejszego znaczenia moralnego, czy zniszczy ten byt czy nie. Problem w tym, że Jan nie ma całkowitej pewności na temat swoich przekonań dotyczących statusu tego bytu. Sądzi, że prawdopodobieństwo ich prawdziwości wynosi 99 proc. W jego opinii istnieje więc małe prawdopodobieństwo (1 proc.), że organizm ten ma pełny lub istotny status moralny a jego zabicie jest bardzo złe. Czy w takiej sytuacji Janowi wolno zniszczyć ten organizm? Zwolennicy ANN twierdzą, że nie.

Argumentacja tego typu zapewnia łatwe zwycięstwo nad teoriami czy doktrynami normatywnymi, które uznają, że w danej sytuacji wyboru wszystkie opcje są obojętne moralnie lub – tak jak w powyższym przykładzie – uznają, że dany typ organizmu nie ma żadnego istotnego statusu moralnego. Nie potrzeba wtedy żadnej wspólnej „waluty”, która umożliwiałaby porównywanie różnych opcji, ponieważ teorie czy doktryny tego typu przypisują każdej możliwej opcji wartość zerową: uznają, że każde możliwe działanie w danej sytuacji wyboru jest neutralne z moralnego punktu widzenia. W takiej sytuacji teorie przypisujące pozytywne lub negatywne wartości niektórym opcjom w danej sytuacji wyboru zawsze będą dominować, bez względu na stopień swojej wiarygodności (lub braku wiarygodności), o ile tylko prawdopodobieństwo tego, że mogą być trafne, będzie większe od zera (więcej na temat: J. Ross, Rejecting Ethical Deflationism, “Ethics” 116/4, 2006).

Takie rozumowanie dobrze oddaje argumenty wegetarian, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać, że da się go także zastosować, by argumentować przeciw badaniom na embrionach ludzkich. Zwolennicy prowadzenia tego typu badań zdają się twierdzić, że wczesne embriony nie mają szczególnie istotnego statusu moralnego a ich niszczenie jest moralnie neutralne. A w takim wypadku – ponieważ naszym celem zawsze winna być maksymalizacja szans na to, że postąpimy moralnie – powinniśmy z ostrożności postępować wedle zaleceń doktryny, która przypisuje embrionom istotny status moralny.

Takie przedstawienie stanowiska zwolenników prowadzenia badań naukowych na ludzkich embrionach jest jednak nietrafne. W rzeczywistości uważają oni za bardzo prawdopodobne, że tego typu badania mogą zakończyć się olbrzymim sukcesem, który uratuje wielu ludzi – bądź to żyjących już dziś, bądź tych, którzy się dopiero urodzą – lub poprawi jakość ich życia. Dwie główne korzyści to możliwość transplantacji organów wyhodowanych z embrionalnych komórek macierzystych oraz możliwość lepszego poznania mechanizmów wielu chorób, czego nie da się zbadać w żaden inny sposób. Zaniechanie tych badań – jak argumentują niektórzy – byłoby zatem bardzo poważnym występkiem moralnym (K. Devolder, J. Savulescu, The Moral Imperative to Conduct Embryonic Stem Cells and Cloning Research, “Cambridge Quarterly of Healthcare Ethics” 15, 2006). Tym samym w przypadku sporu o moralną dopuszczalność prowadzenia badań nad ludzkimi zarodkami mielibyśmy do czynienia z dwiema teoriami, które przypisują wartości różnym opcjom w danej sytuacji wyboru: jedna przypisywałaby wielką wartość moralną embrionom, druga – prawdopodobnym przyszłym korzyściom wynikającym z badań na embrionach.

Zastosowanie ANN w przypadku rozważań nad dopuszczalnością niszczenia embrionów do celów badawczych byłoby więc zasadne wyłącznie wtedy, gdyby udało się wykazać, po pierwsze, że ta argumentacja działa także w przypadku dokonywania wyboru w sytuacjach niepewności normatywnej, w której mamy do czynienia z dwiema teoriami czy doktrynami normatywnymi przypisującymi różne wartości różnym opcjom; a po drugie, że oczekiwana wartość moralna byłaby faktycznie wyższa w przypadku wyboru opcji polegającej na zaprzestaniu badań naukowych nad ludzkimi zarodkami, niż w przypadku wyboru opcji polegającej na kontynuowaniu tego rodzaju badań.

Argumentacja zwolenników ANN załamuje się jednak już w pierwszym punkcie. W przeciwieństwie do przytoczonego wyżej przykładu ryzyka dotyczącego rezultatów naszych działań, w interesującym nas przypadku nie istnieje żadna wspólna „waluta”, która umożliwiałaby porównywanie różnych opcji. Waluta taka jest potrzebna, bo to, jak bardzo dane działanie w określonej sytuacji wyboru jest moralnie słuszne lub niesłuszne zależy przecież od przyjętej doktryny normatywnej: to samo działanie jest wedle jednej doktryny skrajnie niemoralne (np. intencjonalne zniszczenie embrionu bez względu na cel według doktryny zakładającej obdarzenie duszą w momencie poczęcia), wedle innej – neutralne moralnie (np. niszczenie wczesnych embrionów pozostałych po procedurach in vitro wedle jakiejś wersji współczesnego utylitaryzmu).

Filozofowie stosujący ANN do obrony wegetarianizmu stoją więc na znacznie lepszej pozycji niż ci, którzy – świadomie lub nie – posługują się tym typem argumentacji, by protestować przeciw badaniom wykorzystującym ludzkie zarodki. Jeśli uznać, że naszym celem faktycznie ma być maksymalizowanie oczekiwanej wartości moralnej – jak chcą zwolennicy ANN – to w takim wypadku należałoby z ostrożności stosować się do doktryny normatywnej zakazującej jedzenia mięsa z przyczyn moralnych, nawet jeśli uważalibyśmy, że doktryny zezwalające na jego jedzenie są znacznie bardziej wiarygodne. Problem w tym, że wcale nie jest oczywiste, iż naszym nadrzędnym celem ma zawsze być maksymalizowanie oczekiwanej wartości moralnej. Ale to już jest temat na inny artykuł.

Więcej na ten temat: T. Żuradzki, Argument z niepewności normatywnej a etyczna ocena badań naukowych wykorzystujących ludzkie embriony, „Diametros” 32 (2012), s. 131-159. Patrz też: T. Żuradzki, Nikt z nas nie był embrionem, „Gazeta Wyborcza” 11 lipca 2012 r.

Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!

Komentarze

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja wtorek, 16 października 2012

    Symetrie i asymetrie

    Tomku, dzięki za ciekawy tekst. Mam jednak pewną wątpliwość.
    Trudno mi jest dostrzec asymetrię między kazusem badań na embrionach a jedzeniem mięsa. Piszesz:

    Filozofowie stosujący ANN do obrony wegetarianizmu stoją więc na znacznie lepszej pozycji niż ci, którzy – świadomie lub nie – posługują się tym typem argumentacji, by protestować przeciw badaniom wykorzystującym ludzkie zarodki.

    Jednak argument ANN pro-wegański również bazuje na różnych teoriach normatywnych - na niepewności normatywnej: z jednej strony mamy przekonanie, że zwierzęta mają znacznie niższy status moralny niż ludzie, z drugiej strony, że posiadają status porównywalny. W obu typach kazusów różne rozstrzygnięcia normatywne bazują na różnych teoriach dotyczących statusu moralnego uśmiercanych istot, nie widzę więc powodów, dla których podczas stosowania ANN wegetarianie są w lepszym położeniu niż przeciwnicy uśmiercania embrionów.

  • Tomasz Żuradzki
    Tomasz Żuradzki wtorek, 16 października 2012

    Asymetria

    W moim przekonaniu asymetria między przypadkiem badań na embrionach a przypadkiem jedzenia mięsa jest wyraźna.
    Porównajmy dwie najgorsze pod względem moralnym sytuacje w tym pierwszym przypadku (dla uproszczenia zakładam, że istnieją tylko dwie konkurujące ze sobą doktryny moralne): 1) jeśli będziemy prowadzić badania na embrionach i "okaże się", że trafna jest doktryna katolicka, to popełnimy bardzo poważny występek w świetle tej doktryny (zabijamy byty o statusie równym człowiekowi do celów badawczych); 2) jeśli zaniechamy badań, ale trafna "okaże się" jakaś wersja współczesnego utylitaryzmu, to także popełniamy bardzo poważny występek moralny w świetle tej doktryny utylitarystycznej (nie prowadzimy badań naukowych, które mogą istotnie podwyższyć jakość i długość życia wielu ludzi w przyszłości).
    Uważam, że nie ma da się skonstruować żadnej wspólnej skali, która by umożliwiała ocenę, które z tych dwóch działań jest bardziej racjonalne/moralne. Tym samym nie da się w tego typu sytuacjach maksymalizować oczekiwanej wartości moralnej naszych działań. Istniejące propozycje, które próbują konstruować narzędzia pozwalające na porównywanie wartości w tego typu sytuacjach (np. T. Lockhart, A. Sepielli) są nietrafne.
    W przypadku ANN zastosowanego do obrony wegetarianizmu dwie najgorsze pod względem moralnym sytuacje są następujące: 1) jemy mięso, choć mamy inne możliwości zdrowego i w miarę smacznego odżywiania, ale "okazuje się", że zwierzęta mają jednak bardzo wysoki status moralny, prawie tak wysoki jak ludzie, popełniamy więc - i to masowo - bardzo poważny występek. 2) nie jemy mięsa, ale trafna "okazuje się" doktryna, która uznaje, że status moralny zwierząt jest bardzo niski (tak niski, że nie ma nic złego w zabijaniu zwierząt, by je zjadać). W tym wypadku w ogóle nie popełniamy żadnego moralnego występku (!), tracimy co najwyżej przyjemność związaną z jedzeniem mięsa.
    W związku z tym, że jedzenie mięsa nie jest samo w sobie moralnie pozytywne, nie przynosi też żadnych pozytywnych moralnych skutków (w przeciwieństwie do niszczenia embrionów do celów badawczych), to każda doktryna - bez względu na to jak bardzo mało prawdopodobna - która zakłada istotny status moralny zwierząt, "przebija" standardowe podejście do statusu zwierząt. Dlatego zwolennicy ANN, którzy stosują ten argument do obrony wegetarianizmu (P. Singer) mogą twierdzić: nawet jeśli nie wierzysz, że zwierzęta mają jakiś szczególnie wyróżniony status moralny, postępuj tak, jak gdybyś wierzył, ponieważ w ten sposób maksymalizujesz szanse, że postąpisz moralnie.
    W artykule opublikowanym w "Diametros" chodziło mi o pokazanie, że jeśli zaakceptujemy ogólną strukturę ANN, to da się go stosować do obrony wegetarianizmu, ale nie do argumentowania za zakazem badań na embrionach ludzkich. Tym samym przykład, który często pojawia się w wypowiedziach zwolenników doktryny katolickiej ("Jesteś myśliwym, widzisz ruch w krzakach, ale nie jesteś pewien czy to zwierzę czy człowiek. Czy możesz strzelać? Oczywiście nie.") nie jest analogiczny do działania w warunkach niepewności na temat statusu moralnego embrionu.
    Nie znaczy to, że ja sam zgadzam się z zastosowaniem ANN do obrony wegetarianizmu. Uważam, że wolno nam jeść mięso, bo nie nie zawsze musimy maksymalizować oczekiwaną wartość moralnych naszych działań, nawet jeśli da się to robić.

  • Gość
    Ł.B. środa, 17 października 2012

    Asymetria?

    Szanowny Panie Autorze, a co w przypadku, gdy okazuje się, że zwierzęta owszem posiadają wysoki status moralny, ale ich nie jedzenie powoduje długofalowe negatywne skutki u calej populacji ludzkiej?
    Sądzę, że "asymetria między przypadkiem badań na embrionach a przypadkiem jedzenia mięsa" występuje tylko w Pańskim argumencie. Inaczej Pan bowiem traktuje katolików, a inaczej wegetarian. Katolikom "każe" Pan rozpatrywać ewentualne skutki ich wyboru, a wegetarianom nie! Wynika z tego, że milcząca założył Pan, że wegetarianie mają rację, co z kolei sugeruje, że cały wywód został skonstruowany do z góry już ząłożonej tezy.
    Pozdrawiam!

  • Tomasz Żuradzki
    Tomasz Żuradzki środa, 17 października 2012

    A jednak asymetria istnieje

    Szanowny Ł.B., gdyby faktycznie było tak, że dieta wegetariańska powoduje jakieś długofalowe negatywne skutki zdrowotne u całej populacji, to mój argument zapewne by nie działał. Trzeba by było bowiem porównać prawdopodobne pozytywne skutki prowadzenia badań naukowych na embrionach z negatywnymi skutkami zdrowotnymi ludzkości. A takiego porównania nie da się przeprowadzić.
    Jednak z tego co wiem, nie istnieją badania, które by pokazywały, że (właściwie dobrana) dieta wegetariańska powoduje jakieś komplikacje u zdrowych ludzi. Zaznaczyłem to zresztą w moim poprzednim komentarzu, pisząc, że "mamy inne możliwości zdrowego (...) odżywiania". I dlatego identycznie potraktowałem katolików i wegetarian, tyle że w przypadku tych drugich nie ma negatywnych (w sensie moralnym) długofalowych skutków ich wyborów i to bez względu na to jaką doktrynę moralną akceptujemy. Jak pisał P. Singer w przytoczonym powyżej przykładzie: "fakt, że ktoś może woleć potrawę z wieprzowiny od wegetariańskiej, trudno byłoby uznać za rzecz o wielkiej wadze moralnej".

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja czwartek, 18 października 2012

    Wewnętrzna sprzeczność argumentu z asymetrii?

    Tomku, po krótkim namyśle wydaje mi się, że przedstawiona przez Ciebie argumentacja dotycząca asymetrii jest wewnętrznie sprzeczna. Wyprowadź mnie proszę z błędu.

    1. Z jednej strony piszesz, że ANN nie jest podobna do argumentacji z teorii decyzji dotyczącej minimalizacji ryzyka , gdyż teorii normatywnych nie można porównywać tak, jak prawdopodobieństwa w teoriach decyzji

    W przeciwieństwie do przytoczonego wyżej przykładu ryzyka dotyczącego rezultatów naszych działań, w interesującym nas przypadku nie istnieje żadna wspólna „waluta”, która umożliwiałaby porównywanie różnych opcji.


    2. Z drugiej strony zakładasz, że istnieje asymetria między argumentacją katolików a wegetarian, gdyż niejedzenie mięsa jest moralnie neutralne, natomiast zaprzestanie badań na embrionach jest moralnie szkodliwe. Tezę taką możesz wygłosić jednak jedynie wtedy, gdy założysz jakąś "wspólną walutę" - bezstronny normatywny punkt widzenia - w perspektywie której stwierdzasz, że niejedzenia mięsa nie jest tak złe (neutralne), natomiast zaniechanie badań na embrionach jest złe (moralnie złe). Jednak taką ocenę możesz wydać jedynie zakładając pewną teorię, np. utylitaryzm.

    3. Zatem (i tu wielka armata ;P ): nie dość, że mówisz tezy sprzeczne, to stosujesz również błędne koło - chcesz porównywać konsekwencje różnych teorii normatywnych przyjmując kryteria jednej z nich ;P

  • Tomasz Żuradzki
    Tomasz Żuradzki niedziela, 21 października 2012

    Asymetria ma się dobrze

    Krzysztofie, dziękuję za wpis, ale przedstawiona przeze mnie argumentacja ani nie jest wewnętrznie sprzeczna, ani nie prowadzi do błędnego koła.
    Wbrew temu, co napisałeś, ANN korzysta z narzędzi teorii decyzji (nigdzie nie twierdziłem inaczej). Oto co napisałem w swoim wpisie na blogu EP:


    „ANN wykorzystuje aparat pojęciowy teorii decyzji, który normalnie ma zastosowanie przy ustalaniu racjonalnych kryteriów działania w niektórych sytuacjach wiążących się z ryzykiem, do wyznaczenia kryteriów właściwego moralnie działania w sytuacjach niepewności normatywnej.”

    Uważam jednak, że możliwości wykorzystania narzędzi teorii decyzji w przypadku niepewności normatywnej są bardzo ograniczone, właśnie dlatego, że w niektórych przypadkach brakuje wspólnej „waluty”, umożliwiającej porównywanie różnych opcji pomiędzy różnymi teoriami normatywnymi. Istnieją jednak sytuacje, w których te narzędzia da się wykorzystać, a wspólna „waluta” jest niepotrzebna. Dlatego właśnie ANN działa jako argument za wegetarianizmem, a nie działa jako argument przeciw moralnej dopuszczalności prowadzenia badań naukowych na ludzkich embrionach. Zobaczmy, dlaczego.
    Rozróżnijmy stopień przekonania na temat trafności jakiejś teorii od akceptacji jakiejś teorii jako podstawy działania.
    Moje przekonania są uzasadnione, gdy zgodne są z dostępnymi mi świadectwami. Sądzę – jak głoszą współczesne teorie – że Wielki Wybuch miał miejsce 13,75 (+/- 0,11) mld lat temu. Ale nie jestem tego pewien: wiem, że teorie z zakresu fizyki, które to zakładają, mogą się okazać – z różnych przyczyn - fałszywe. Załóżmy, że każdemu mojemu przekonaniu (lub każdej teorii nad którą się zastanawiam) mogę przypisać prawdopodobieństwo pomiędzy 0 a 1. W ścisłym sensie prawdopodobieństwo równe 1 wolno mi przypisać tylko tautologiom. Załóżmy, że rozpatrując dostępne mi świadectwa, a także mając na uwadze historię nauki, uznaję, że prawdopodobieństwo tego, iż Wielki Wybuch miał miejsce 13,75 (+/- 0,11) mld lat temu wynosi 0,9.
    Załóżmy, że podobnie może być z teoriami lub doktrynami normatywnymi (choć tu znacznie trudniej określić, co jest tu świadectwem – ten problem zostawiam jednak na boku). Wydaje mi się (załóżmy), że teoria normatywna przypisująca niski status moralny wczesnym embrionom ludzkim (do drugiego tygodnia) jest trafna, ale nie mogę stwierdzić, że jestem jej całkowicie pewny. Zakładam, że jej prawdopodobieństwo wynosi 0,9. Dopuszczam więc (załóżmy), że istnieje jakieś niewielkie prawdopodobieństwo, że to jednak współczesny katolicyzm ma rację i faktycznie od momentu zapłodnienia (lub w przypadku klonowania – gdyby je przeprowadzono na ludzkich embrionach – od momentu wprowadzenie jądra komórki somatycznej do oocytu pozbawionego wcześniej jądra) embrion ludzki ma status na tyle wysoki, że nie wolno wykonywać na nim eksperymentów kończących się jego zniszczeniem, bez względu na to, jak by nie były one obiecujące. Załóżmy, że przypisuję temu poglądowi prawdopodobieństwo wynoszące 0,1.
    Innym przykładem z zakresu teorii normatywnych są teorie dotyczące zabijania zwierząt na mięso w sytuacji, gdy możliwe jest zapewnienie co najmniej równie zdrowego wegetariańskiego pokarmu. Uznaję (załóżmy), że teoria czy doktryna normatywna przypisująca zwierzętom bardzo niski status moralny ma prawdopodobieństwo 0,9, zaś teoria przypisująca bardzo wysoki status – tylko 0,1.
    Dla uproszczenia zakładam, że w obu powyższych przypadkach są tylko dwie możliwe opcje.
    W jaki sposób mam postępować, gdy nie mam całkowitej pewności na temat częściowo akceptowanych przez siebie teorii – czy to opisowych czy to normatywnych? Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że racjonalność wymaga, bym postępował na podstawie tych teorii, które w świetle dostępnych mi świadectw uznaję za najbardziej prawdopodobne. Nie zawsze musi tak być, i to zarówno w przypadku teorii opisowych, jak i normatywnych. Zobaczmy to ma przykładzie bardziej mnie tu interesujących teorii normatywnych (zmodyfikowana wersja przykładu z artykułu J. Rossa, Rejecting Ethical Deflationism, „Ethics” 116/4, 2006, s. 747-8).
    Przypuśćmy, że próbuję zdecydować, czy mam skierować tramwaj na prawo, co doprowadzi do śmierci dziesięciu osób, czy na lewo, co doprowadzi do śmierci pięciu ludzi. Moje przekonania są podzielone pomiędzy dwie teorie normatywne: uważam, że istnieje prawdopodobieństwo wynoszące 0,9, że trafna jest teoria T1, która implikuje, że obie opcje są neutralne moralnie (z moralnego punktu widzenia nie ma znaczenia, jak postąpię w tej sytuacji). Teoria T2, której prawdopodobieństwo wynosi 0,1, głosi, że moralność wymaga, bym skierował tramwaj na lewo. W tej sytuacji, mimo że przypisuję znacznie większe prawdopodobieństwo teorii T1, racjonalność wymaga, bym działał na podstawie teorii T2. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób maksymalizuję swoje szanse, że postąpię moralnie słusznie. Gdybym wybrał T1 jako podstawę działania, to ryzykowałbym, że postąpię moralnie niesłusznie, gdyby się okazało, że to T2 jest jednak trafna. Gdy wybieram T2 jako podstawę działania, to nie ryzykuję niczego moralnie istotnego, bo gdy okaże się, że to T1 jest trafna, to i tak wtedy z moralnego punktu widzenia nie miałoby znaczenia jak postąpię.
    Analogiczna sytuacja zachodzi w przypadku wegetarianizmu, nawet jeśli uważam, że prawdopodobieństwo trafności doktryny głoszącej, że nie ma znaczenia moralnego czy będę zabijał zwierzęta, by je zjeść czy nie, jest bardzo małe.
    Zarówno w przypadku tramwaju, jak i wegetarianizmu, nie potrzeba tu żadnej wspólnej „waluty”, ponieważ w obu przypadkach jedna z teorii (ta o większym prawdopodobieństwie) w ogóle nie przypisuje żadnej wartości moralnej działaniu/zaniechaniu w danej sytuacji wyboru. Takie jest zresztą stanowisko dominujące w kwestii jedzenia mięsa: skoro nie ma moralnego znaczenia czy zabijemy zwierzę czy nie, a zwierzęta nam smakują, to je zabijajmy i jedzmy dla przyjemności. Jeśli jednak w tej sytuacji przypisujemy jakieś prawdopodobieństwo teorii, która w tej sytuacji wyboru wprowadza jakieś wartości moralne, bez względu na to, czy jest doktryna utylitarystyczna czy jakaś inna, to tego typu teoria będzie dominowała, bez względu na to jak mało jest ona prawdopodobna.
    Tego typu argumentacja nie działa w przypadku problemu moralnej dopuszczalności badań nad embrionami ludzkimi (wbrew temu, co się niekiedy sugeruje). Co prawda faktycznie możemy odrzucić jako podstawę działania te doktryny, które uznają, że nie ma żadnego moralnego znaczenia czy będziemy prowadzić te badania czy nie. Takie stanowiska nie są jednak istotne w sporze o dopuszczalność badań nad embrionami. Dwa najważniejsze stanowiska są następujące: 1) katolicy twierdzą, że embrionom od samego początku należy się szacunek taki jak dorosłym i zabijanie embrionów do badań jest moralnie naganne bez względu na skalę oczekiwanych korzyści; 2) wiele ważnych stanowisk normatywnych (nie tylko utylitarystycznych) zakłada, że ze względu na relatywnie niski status moralny embrionów i duże oczekiwane korzyści z takich badań dla przyszłych ludzi, badania te należy prowadzić, a ich zaniechanie byłoby moralnie naganne. W tym wypadku faktycznie potrzebna jest wspólna „waluta”, ponieważ różne teorie czy doktryny normatywne posługują się różnymi skalami moralnego zła i dobra.
    Jak widać, nie wytoczyłeś żadnej armaty, co najwyżej arkebuz strzelający ślepakami...

  • Gość
    Piotr sobota, 15 listopada 2014

    Stopniowalna wartość moralna

    Zgadzam się oczywiście z tezą, że - bez względu na to czy założymy, że zwierzęta posiadają status moralny - skutki niejedzenia mięsa mogą być w najgorszym wypadku neutralne (biorąc pod uwagę wpływ masowej hodowli na środowisko naturalne i postępujące globalne ocieplenie nie mogą się z tym zgodzić), zaś skutki nietestowania na ludzkich embrionach mogą przynieść skutki negatywne. Niemniej jednak pozostaje jeszcze kwestia tego kogo mamy na myśli odwołując się zbyt ogólnego pojęcia "zwierzęta". Czy powinniśmy z góry założyć, że wartość życia mrówki jest równa wartości życia słonia czy krowy, a wartość życia szympansa równa wartości życia psa? Nie sądzę. Szympansy posiadają zdolność do odczuwania, są inteligentne, zdolne do wykonywania narzędzi i samoświadome. Ciężko byłoby na podstawie tych argumentów nie uznać ich jako podmiotów moralnych. Nie chcę się tu rozwodzić nad poszczególnymi gatunkami, aczkolwiek jeżeli przypisujemy wartość życiu psa i zabicie go uważamy za moralnie naganne, to w analogiczny sposób powinniśmy postąpić ze świnią jako że inteligencją przewyższa psa.

  • Najpierw zaloguj się a potem wyślij komentarz
Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Aktywne grupy

Brak aktywnych grup.