Etyka musi być antropocentryczna!

Dodane przez w w Zwierzęta

Chciałbym założyć tu osobny wątek podnoszący specjalnie kwestię, czy etyka musi być antropocentryczna. Moim zdaniem nie istnieje inna etyka. Jako utylitarysta jestem świadom trudności, jakie na gruncie utylitaryzmu można by wysunąć wobec tego twierdzenia. Proszę pozwolić, że szerzej rozwinę swoje wywody w tej kwestii następnym razem. Tu chciałbym dotknąć dwóch istotnych tez określających antropocentryczność etyki, wchodząc zarazem w polemikę z tekstami Pani Urszuli Zarosy. 

Pani Urszula Zarosa, zarówno implicite w tekstach o podmiotowości etycznej zwierząt, jak i explicite w komentarzu („A ja chcę być archaniołem”) do wpisu dr Krzysztofa Saji nt. utylitaryzmu dla superinteligentów, forsuje bez wyraźnego uzasadnienia dwie radykalne i mocno kontrowersyjne opinie: 1) że głupia i utrwalona kulturowo jest zasada, iż najpierw trzeba pomagać ludziom w swoim kraju, i 2) że głupia i utrwalona kulturowo jest zasada, iż najpierw trzeba pomagać ludziom, a nie zwierzętom.

Zajmę się tu krótko owymi dwoma rzekomo głupimi i kulturowymi zasadami. Ich uzasadnieniem są odpowiednio dwie bardziej ogólne zasady prima facie:
A) Ludzie mają większe obowiązki w niesieniu pomocy mieszkającym bliżej niż mieszkającym dalej, i
B) Ludzie mają większy obowiązek udzielania pomocy ludziom niż zwierzętom.

Podkreślam, że są to zasady prima facie, tzn. są to zasady ogólnikowe, ale nie bezwyjątkowe. Muszą one zawierać klauzulę ceteris paribus, ponieważ etyka zawiera masę zasad, które w konkretnych sytuacjach mogą wchodzić ze sobą w konflikt.

Obie zasady są powszechne kulturowo, charakterystyczne dla gatunku ludzkiego. Są więc wyrazem instynktu gatunkowego. Nie są to zasady „kulturowe”, ponieważ z definicji uniwersalia gatunkowe nie są cechami kulturowymi. Poszczególne kultury mogą je jedynie wzmacniać lub osłabiać. Osobne pytanie stanowi kwestia, czy są one „głupie” czy „mądre”. Nie twierdzę a priori, że wszystkie zasady będące wyrazem instynktu są mądre, z tego powodu, że istnieje wiele różnych sensów i różnych punktów widzenia odnośnie tego, co jest „mądre”, a co nie. Bardziej bogaty, mocniejszy, sens słowa „mądry” wykracza poza wąsko pojęty własny interes. W tym wypadku „mądry” zawiera w sobie „moralnie dobry”. Jeśli moralna dobroć jest określona przez skłonność do niesienia pomocy, to przecież nie tylko. Mądrość w bogatszym sensie oznacza m.in. inteligentne bycie dobrym. A to implikuje kierowanie się pewnymi zasadami, a nie chaotyczne pomaganie kiedykolwiek komukolwiek. Zatem dochodzimy do pytania:

Czy w mądrość w znaczeniu etycznym wpisane są zasady A) i B), czy też jakieś inne, konkurencyjne, zasady?

Pani Urszula Zarosa przesądza, że inne, lecz nie podaje uzasadnienia. Moim zdaniem etyka musi respektować obie zasady prima facie. Znajduję kilka racji. Wymienię tylko dwie: a) etyka nie może przeciwstawiać się najbardziej podstawowym komunałom moralnym wspólnym wszystkim kulturom; po prostu, przestałaby wówczas być etyką, stałaby się czymś innym; b) rzeczone zasady są ściśle wpisane w etykę ewolucyjną (którą, jak przypuszczam, Pani Urszula Zarosa ogólnie akceptuje), z którą utylitaryzm powinien być uspójniany, na ile to możliwe.

Odnośnie zasady B). Filogenetycznie ukształtowana skłonność do niesienia pomocy w ramach tzw. altruizmu odwzajemnionego R. Triversa dotyczy relacji między osobnikami jednego gatunku. Odnośnie zasady A). Skłonność ta jest aktywowana, zgodnie z często ukrytą dla świadomości logiką opłacalności altruizmu odwzajemnionego, w pierwszym rzędzie względem ludzi, z którymi mamy potencjalnie powtarzalne kontakty. Prawdopodobieństwo powtórnych kontaktów koreluje odwrotnie z odległością zamieszkiwania obu osobników. Czynnikiem dodatkowo regulującym aktywność naturalnej gotowości niesienia pomocy jest, również zgodnie z często utajoną logiką opłacalności altruizmu odwzajemnionego, także stosunek wielkości ponoszonych przez darczyńcę kosztów do wielkości uzyskanych przez biorcę zysków. Tu mamy jeszcze jedną korelację umacniającą sensowność zasady A): czym większa odległość między zamieszkiwaniem darczyńcy i biorcy, tym ceteris paribus większy koszt udzielenia pomocy.

Oczywiście, powyższy głos stanowi tylko najprostszy szkic uzasadnienia twierdzenia, iż obie postponowane przez Panią Urszulę Zarosę zasady nie są „kulturowe” i „głupie”. Jestem ciekaw, czy można łatwo obalić, i czy w ogóle, choćby to szkicowe uzasadnienie.

„Lepiej mniej, ale lepiej” – Włodzimierz Iljicz Lenin, „Prawda” 04 III 1923.

„Dobrze pracować to lepiej pracować” – jedno z haseł PRL.
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!

Komentarze

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk piątek, 27 sierpnia 2010

    Kilka pytańouwag

    1.Jak etyka może być antropocentryczna, skoro moralność antropocentryczna nie jest? Padło tu nawet nazwisko Triversa... 2.Altruizm odwzajemniony nie musi dotyczyć i faktyczni nie zawsze dotyczy tego samego gatunku.Na dobrą sprawę trudno mówić nawet o zaburzonych proporcjach między a.o. wewnątrz- i między- gatunkowego.Przykładów "konstruktywnego" a.o. znaleziono do tej pory w przyrodzie niewiele,sporo z nich to a.o międzygatunkowy,żeby wymienić tylko przykład ryb oczyszczających zęby rekinów albo miodowoda (z międzygatunkowego a.o. powinien sobie zdawać sprawę również każdy,na kogo kiedykolwiek obraził się kot czy pies). Z kolei przykładów "niekonstruktywnego" a.o. z pewnością występuje w przyrodzie więcej w formie międzygatunkowej niż wewnątrzgatunkowej,choćby dlatego,że każde zwierze styka się z większą ilością osobników nieswojego gatunku niż swojego.Każda sytuacja,w której te zwierzęta się nie pozabijają,to pewna forma współpracy w ramach odwzajemnienia.3.Co to znaczy,że "etyka nie może przeciwstawiać się komunałom"?Co zatem może,opisywać te komunały?Czy może szukać jakiegoś środka między tymi dwiema drogami? 4.Etycy zawsze odbiegali od ludzkich "intuicji",nigdy nie zostawiali moralność "w gestii indywidualnych decyzji".Pytanie tylko,jak to robili. Najprościej jest uogólnić jakąś intuicyjną zasadę, a potem korygować odstępstwa od niej. Problem w tym,że czyniąc tak bez odwoływania się do jakichkolwiek faktów a jedynie odwołując się do ludzkich intuicji można co najwyżej skończyć jak fizyk uprawiający fizykę w oparciu o to,co się większości ludzi wydaje na temat materii, ruchu, siły itd. Weźmy taki utylitaryzm z szukaniem szczęścia największej liczby osób spośród tzw. "wszystkich". Jest to zwykłe uogólnienie faktu,że większości ludzi w większości sytuacji zależy na tym,żeby wokół nich działo się dobrze.Owszem niektórym najbardziej zależy na tym,żeby ich dzieciom było jak najlepiej,ale to pewnie tylko błąd,coś co właśnie zasada największego dobra ma korygować,niczym język literacki różne gwary. Ale kiedy już zdamy sobie sprawę,z czego wynika większe zainteresowanie krewnymi,okazuje się,że dane odstępstwo od zasady ogólnej nie stanowiło "szumu" lecz realizację pewnej bardziej wysublimowanej zasady etycznej:dbaj o swoich krewnych.Tylko że ta zasada etyczna nie została zrozumiana poprzez "wnikanie" w ludzką intuicję ale poprzez zrozumienie pewnych faktów.

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa piątek, 27 sierpnia 2010

    Samoobrona konieczna :D

    Z góry muszę przeprosić, iż moja odpowiedź na wywody Pana Dr Janikowskiego nie będzie równie zajmująca, bowiem jak się okazuje nie mam daru precyzyjnego wypowiadania się. Możliwe więc, że nieudolnie, ale postaram się odpowiedzieć najlepiej jak potrafię.Dr Janikowski odnosi się do dwóch tez, które wg niego głoszę. Tezy te pochodzą ze zdania:

    Często postępując zbyt mechanicznie (co nie zawsze musi być np. ewolucyjnie korzystne – gdyby ktoś tak to chciał tłumaczyć, ale wynikać może z głupich, utrwalonych kulturowo wzorców taki jak np. że pomagać trzeba najpierw ludziom w swoim kraju; nie pomagać zwierzętom, bo najpierw trzeba pomóc ludziom itp.
    Zdanie to jest częścią szerszego kontekstu, a ponieważ stanowiło fragment pisanego na szybko komentarza muszę dokonać pewnych jego eksplikacji. Otóż gdybym miała rozwinąć wpisaną w nawias treść w dwie tezy (jak to uczynił dr Janikowski) to brzmiałyby one następująco:a)Głupie i utrwalone kulturowo jest to, że najpierw pomagać trzeba ludziom mniej potrzebującym w swoim kraju a później dopiero tym bardziej potrzebującym w innych krajach.b)Głupie i utrwalone kulturowo jest uważać, że nie należy pomagać zwierzętom, dopóki nie pomoże się wszystkim potrzebującym ludziom. (czyli nie należy zmniejszać cierpienia zwierząt, dopóki nie wyeliminujemy cierpienia ludzi)Zatem słuszne jest przypisywanie mi przez dr Janikowskiego tezy: 1) że głupia i utrwalona kulturowo jest zasada, iż najpierw trzeba pomagać ludziom w swoim kraju, natomiast teza nr 2) że głupia i utrwalona kulturowo jest zasada, iż najpierw trzeba pomagać ludziom, a nie zwierzętom jest nadinterpretacją wynikającą z braku precyzji w moim komentarzu.Dr Janikowski omawia kwestię dwóch zasad:
    A)Ludzie mają większe obowiązki w niesieniu pomocy mieszkającym bliżej niż mieszkającym dalej. B) Ludzie mają większy obowiązek udzielania pomocy ludziom niż zwierzętom.
    Ad A) Ten wniosek jest winą braku precyzji w mojej wypowiedzi, choć podany jest w równie nieprecyzyjnej formie. Otóż mówiąc, iż głupie jest pomaganie najpierw ludziom w swoim kraju, miałam dokładniej na myśli to o czym pisze prof. Singer w Etyce praktycznej i Jednym świecie, iż pomagamy zwykle mniej potrzebującym ludziom w swoim kraju zapominając o tych bardziej potrzebującycj np. w Afryce, Indonezji, Chinach, etc. Nie jestem pewna, czy tak została odczytana moja zdawkowa wypowiedź?Ad B) Wydawać by się mogło, że z tym wnioskiem nie mogę się zgodzić, ale skoro jak napisał dr Janikowski należy go traktować jako zasadę ogólnikową, od której są wyjątki. To mogę to zrobić ze spokojnym sumieniem. Aczkolwiek potrafię wymienić wiele sytuacji, w których ta zasada nie będzie działać, nie widzę jednak problemu w przyjęciu jej jako pożytecznego komunału. Jako zwolenniczka utylitaryzmu reguł-preferencji i etyki ewolucyjnej w wielu kwestiach zgadzam się z dr Janikowskim, ponieważ jego wypowiedź zawiera bardzo wiele wątków muszę niestety przystąpić kolejno do odniesienia się do nich.1)
    Obie zasady są powszechne kulturowo, charakterystyczne dla gatunku ludzkiego. Są więc wyrazem instynktu gatunkowego. Nie są to zasady „kulturowe”, ponieważ z definicji uniwersalia gatunkowe nie są cechami kulturowymi. Poszczególne kultury mogą je jedynie wzmacniać lub osłabiać.
    - z uwagi na to, że użyłam terminu: „utrwalone kulturowo”, myślę, że się z dr Janikowskim zgadzamy.2)
    Osobne pytanie stanowi kwestia, czy są one „głupie” czy „mądre”
    W istocie to bardzo osobne pytanie, wymagające zagłębienie się w analizę metaetyczną, nie wiem czy jest to konieczne w celu dyskusji nad wpisem dr Janikowskiego. Myślę też , że jeśli traktujemy w sposób analityczny (nie skrótowy czy metaforyczny) każde słowo, które w swobodnym komentarzu wypowiada dana osoba, to rzeczywiście powinniśmy tutaj zasiąść i zastanawiać się nad definicjamiMusimy więc najpierw ustalić w jakim sensie autorka użyła słowo "głupie", a także jak należy rozumieć jego antonim. Dalej czy jest to poprawne użycie tego terminu. Czy rzeczywiście mądry znaczy tutaj – moralnie dobry, a jeśli tak to jak należy rozumieć moralną dobroć… czy da się ją zdefiniować? Nie sądzę byśmy mieli tu miejsce na spory metaetyczne i by były one konieczne dla poruszonego przez dr Janikowskiego tematu.3)
    Czy w mądrość w znaczeniu etycznym wpisane są zasady A) i B), czy też jakieś inne, konkurencyjne, zasady? Pani Urszula Zarosa przesądza, że inne, lecz nie podaje uzasadnienia.
    Na tyle na ile pozwala mi mój sceptycyzm można powiedzieć, że przychylam się do utylitaryzmu reguł-preferencji w wersji Hare’a i Singerowskiej zasady równego rozważenia interesów. Zasada A i B w ramach tych teorii etycznych może być co najwyżej pewnym zaleceniem, które w obliczu konfliktu interesów poddać należy racjonalnej krytyce.Co do tez dr Janikowskiego:
    a) etyka nie może przeciwstawiać się najbardziej podstawowym komunałom moralnym wspólnym wszystkim kulturom; po prostu, przestałaby wówczas być etyką, stałaby się czymś innym; b) rzeczone zasady są ściśle wpisane w etykę ewolucyjną
    - wydaje się, że mogłabym się z zawartymi w nich intuicjami odnośnie etyki zgodzić, gdyż jak słusznie przypuszcza Pan Dr Janikowski akceptuję etykę ewolucyjną, z którą również moim zdaniem utylitaryzm powinien być uspójniany, na tyle, ile to możliwe.Jeśli zaś chodzi o tezy dr Janikowskiego dotyczące altruizmu odwzajemnionego, to muszę zgodzić się z zamieszczonym powyżej komentarzem A. Hajduka, dodając jednak, że oczywiście niebezpodstawne jest twierdzenie, że mamy pewne ewolucyjne tendencje do pomagania - najpierw naszym krewnym, później podmiotom, które mogą nam się bezpośrednio odwzajemnić, na końcu skłonność do czynów altruistycznych w sensie psychologicznym, czyli np. supererogacyjnych. PODSUMOWUJĄC: Nie sądzę by cały wywód dr Janikowskiego w jakikolwiek sposób podważał moje stanowisko odnośnie etyki praw zwierząt. Istnienie pewnych biologicznych skłonności w człowieku wcale nie musi oznaczać, iż powinny stanowić one normę etyczną. Jest to popełnianie błędu naturalistycznego. Jeśli zaś idzie o uspójnianie utylitaryzmu z etyką ewolucyjną… to próbę na gruncie której krąg podmiotów moralnych rozszerza się również na zwierzęta, stanowi Expanding circle P. Singera. Jeśli zaś chodzi o pomaganie, uważam, ze z zasady równego rozważenia interesów (na gruncie intrapersonalnym -R.M.Hare) wynika, że gdy możemy pomóc umierającemu z głodu dziecku w Afryce, dając pieniądze na uratowanie od śmierci, powinniśmy to zrobić, nawet jeśli na drugiej szalce naszej metaforycznej wagi mamy interes Piotrusia z Niebuszewa posiadania nowego plecaka do szkoły. Zgodnie z utylitarystyczną zasadą równego rozważenia interesów interes dziecka w Afryce jest silniejszy. Pozostaje zatem pytanie: czy utylitaryzm w wersji P. Singera, czy R.M.Hare’a da się uzgodnić z etyką ewolucyjną, moim zdaniem się da, ale to kwestia na zupełnie inną dyskusję.

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak sobota, 28 sierpnia 2010

    Pytanie o spójność

    U. Zarosa: "Nie sądzę by cały wywód dr Janikowskiego w jakikolwiek sposób podważał moje stanowisko odnośnie etyki praw zwierząt. Istnienie pewnych biologicznych skłonności w człowieku wcale nie musi oznaczać, iż powinny stanowić one normę etyczną. Jest to popełnianie błędu naturalistyczne go." Chciałbym zapoznać się z taką wersją etyki ewolucyjnej, z którą spójna byłaby ta uwaga. Może należałoby powiedzieć nieco więcej o tym, na jakiej podstawie odróżnia się skłonności biologiczne stanowiące normę od tych, które normy nie stanowią. Jeśli z kolei robi się to w oparciu o zachodzenie pewnej relacji (jakiej?) pomiędzy skłonnościami stanowiącymi normę a pewnymi wyróżnionych skłonnościami biologicznymi, to, co oczywiste, odpowiedzi domaga się pytanie: 'Na jakiej podstawie wyróżnia się pewne skłonności biologiczne?'. Póki co uwaga brzmi raczej w duchu przeciwników etyki ewolucyjnej, którzy właśnie - o ile mi wiadomo - przeciwstawiają się ewolucyjnemu ugruntowaniu norm etycznych, stawiając pytanie o słuszność, bądź niesłuszność postępowania w zgodzie z ewolucyjnie ukształtowanymi skłonnościami biologicznymi.

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa sobota, 28 sierpnia 2010

    Króciutki komentarz do poważnego tematu

    Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam przesłanie powyższego komentarza, więc jeśli nastąpią jakieś nieścisłości, to przepraszam.Moim zdaniem etykę ewolucyjną można rozróżnić na etykę opisową, oraz etykę preskrypcyjną. Pierwsza to analiza różnych wersji „wytwarzania się” moralności jako produktu doboru naturalnego. Drugą natomiast należałoby utożsamiać z moralnym naturalizmem – gdzie odwołujemy się np. do istnienia własności moralnych ugruntowanych w faktach na temat doboru naturalnego. Moim zdaniem ewolucyjny naturalizm moralny – ma spore trudności, zaczynając od gilotyny Hume’a, czy błędu naturalistycznego Moore’a. W związku z tym waham się przed przyjmowaniem naturalizmu w etyce.. uważam jednak za jak najbardziej poprawne próby uzgadniania teorii etycznych z opisową etyką ewolucyjną. Tym zdaje się różnią się moje poglądy od dr Janikowskiego iż stoi on na twardym gruncie naturalistycznym, mnie zaś interesuje spójność utylitaryzmu w wersji Hare’a czy Singer’a z ewolucyjną genezą moralności.

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak sobota, 28 sierpnia 2010

    Opisowa a preskrypcyjna etyka ewolucyjna

    Czym w zasadzie jest opisowa etyka ewolucyjna? Jeśli zgodnie z opisową etyką ewolucyjną moralność jest produktem doboru naturalnego, to wydaje się ona zawierać tezę ontologiczną, głoszącą, iż fakty moralne są ugruntowane w faktach dotyczących doboru naturalnego. Co innego bowiem miałoby znaczyć potraktowane serio twierdzenie "moralność jest produktem doboru naturalnego"? Ale - jak widać - jest to teza tzw. preskrypcyjnej etyki ewolucyjnej, którą można odrzucić, nie odrzucając opisowej etyki ewolucyjnej. Jakie zatem tezy głoszą zwolennicy opisowej etyki ewolucyjnej i czy zgodnie z ich tezami zachodzi jakakolwiek zależność ontologiczna pomiędzy faktami dotyczącymi doboru naturalnego a faktami moralnymi? Innymi słowy: czy związki pomiędzy faktami dotyczącymi doboru naturalnego a faktami moralnymi są przygodne, czy może jest raczej tak, że gdyby nie było faktów dotyczących doboru naturalnego, nie byłoby również faktów moralnych? Jeśli zachodzi pierwsza okoliczność (czyli nie zachodzi żadna zależność ontologiczna pomiędzy faktami dotyczącymi doboru naturalnego a faktami moralnymi), powstaje pytanie dlaczego etycy zainteresowani faktami moralnymi w ogóle powinni przejmować się faktami dotyczącymi doboru naturalnego, skoro pierwsze mogłyby zachodzić bez drugich i odwrotnie. Jeśli natomiast zachodzi druga okoliczność, to w jaki sposób można akceptować opisową etykę ewolucyjną, odrzucając preskryptywną etykę ewolucyjną.

  • Urszula Zarosa
    Urszula Zarosa sobota, 28 sierpnia 2010

    Krótka odpowiedź na trudny problem

    Z uwagi na to, że nie czuję się jeszcze kompetentna w temacie poruszanym przez Piotra Warzoszczaka, będę się posiłkować pozycją: R. Joyce, The Ecolution of Morality, MIT Press 2006

    "Deskrypcyjna etyka ewolucyjna: badanie hipotezy dotyczącej faktów czy i w jakim sensie, i w jakim stopniu ludzka moralność jest produktem procesów biologicznej naturalnej selekcji"[tłum. wł. z s.143]
    Wg Joyce’a z hipotezy tej bez poważniejszych problemów można co najwyżej wyciągnąć wniosek, że myślenie moralne było użyteczne dla naszych przodków, przynajmniej w sensie reprodukcyjnym. Zwolennicy zaś preskrypcyjnej etyki ewolucyjnej uważają , że można z tych faktów wyciągać wnioski odnośnie teorii moralnych, sądów, etc. (s.143)Najogólniej więc chodzi o to, że to dwa różne poziomy. To np. że badania neurologiczne dowodzę, iż większość naszych decyzji podejmujemy pod wpływem emocji, nie znaczy wcale, że powinniśmy naczelną regułą postępowania uczynić: postępuj tak jak ci emocje podpowiadają, albo usprawiedliwiać każdy karany prawem czyn, gdyż nie był wykonany z racjonalnego namysłu. Owszem wiedza dotycząca faktów ewolucyjnych może wpływać na moralność, tak jak wiedza dotycząca jakichkolwiek innych faktów (np. jak dana decyzja wpłynie na szczęście społeczne, jak działają nasze procesy motywacyjne, itd.). Niemniej jednak zdaniem moim i z tego co zrozumiałam Joyce’a etyka ewolucyjna nie pociąga za sobą tezy naturalistycznej. Wydaje mi się, że sceptycy wobec preskryptywnej etyki opisowej zajmują się np. tym jak na podstawie psychologii ewolucyjnej mogłaby się zarysowywać wizja natury ludzkiej i idąc dalej jakie teorie moralne/prawne z tą wizją są najbardziej zgodne. Co jednak do relacji między faktami, a powinnościami, ciekawą odpowiedzią wydaje mi się moralny fikcjonalizm – gdzie nie ma potrzeby istnienia faktów moralnych. Taką drogę zdaje się wybiera też Joyce.

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja sobota, 28 sierpnia 2010

    Ewolucja a etyka

    Czym w zasadzie jest opisowa etyka ewolucyjna?
    W zasadzie to nie ma takiej etyki. Każda etyka filozoficzna jest preskryptywna. Inaczej mówimy o socjologii moralności (opisywaniu zachowań moralnych, itd) oraz psychologii moralności (wyjaśnianiu psychologicznych mechanizmów powstawania różnych moralności).
    Jakie zatem tezy głoszą zwolennicy opisowej etyki ewolucyjnej i czy zgodnie z ich tezami zachodzi jakakolwiek zależność ontologiczna pomiędzy faktami dotyczącymi doboru naturalnego a faktami moralnymi?
    Etyków opisowych nie interesują "fakty moralne" jako byty które miałyby uprawdziwiać przekonania moralne. Interesują ich tylko przekonania, zachowania i postawy konkretnych ludzi. Tak jak socjologów.Etyka preskryptywna powinna być spójna w szerokim sensie z psychologią moralności, tzn. nie powinna formułować nakazów NAZBYT sprzecznych z psychologią i naturalną (ewolucyjną) moralnością. Nie znaczy to, że powinna zawsze popierać ewolucyjne przekonania i postawy. Tak jesteśmy nas szczęście ukształtowani, że nasze zachowania i postawy są wrażliwe na przekonania o świecie i cele, które sobie obieramy. Wyewoluowaliśmy, aby troszczyć się o kulturę. Każda kultura natomiast (etyka), musi być jakoś wpisana w naszą naturę (biologię, psychologię, itd).Pytaniem otwartym jest oczywiście co to znaczy "jakoś" spójna, aby nie była "nazbyt" preskrypcyjna. Czy to znaczy, że etyka musi być antropocentryczna? Trudno jest nakłonić ludzi do zachowań niezgodnych z ich naturalnymi skłonnościami. Nie jesteśmy jednak zbyt szczegółowo zaprogramowani. Kierują nami pewne mechanizmy emocjonalne, które mogą mieć różne przedmioty. Nasza empatia może się kierować na nasze dzieci, sąsiadów, współplemię. Wydaje się jednak, że możemy w żmudnym procesie wychowawczym i edukacyjnym przekierowywać te nasze emocje ze względu na nasze preskryptywne przekonania.Może jesteśmy w stanie wyzbyć się naszej naturalnej antropocentryczności? A przynajmniej, jeśli uznamy to za zasadne, znacznie ją ograniczyć.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk niedziela, 29 sierpnia 2010

    Błędy a norma

    "na jakiej podstawie odróżnia się skłonności biologiczne stanowiące normę od tych, które normy nie stanowią" - dobre pytanie. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że jest to niemożliwe, ale odpowiedz sobie na pytanie, na jakiej podstawie odróżnia się błędy percepcyjne od normy percepcyjnej, skupiając się na perspektywie ewolucyjnej, tj. nie odwołując się do częstotliwości występowania konkretnych danych percepcyjnych.Odpowiedz sobie np. na pytanie,czemu na tym obrazku http://adonai.pl/relaks/zludzenia/?id=61 pole B wydaje się jaśniejsze niż pole A a mimo tego fizycy upierają się, że albedo obu jest takie samo, jednocześnie nie przecząc ani temu, że fizyka bazuje na danych percepcyjnych, ani temu, że narządy percepcyjne powstały w wyniku ewolucji i służą między innymi do odróżniania miejsc zacienionych od nasłonecznionych. Myślę że Ula mogłaby bronić altruizmu wobec zwierząt w mniej więcej taki (choć ja z tą konkretną analizą się akurat nie zgadzam): nasze niekrewniacze skłonności altruistyczne powstały w kontekście odwzajemniania, w przyrodzie odwzajemnianie się jest ograniczone przez wiele czynników, ale na obecnym etapie rozwoju moralno-poznawczego ludzkości, znając t.e. i zdając sobie sprawę z istnienia tych czynników, moglibyśmy je zignorować i poszerzyć nasze odczucia altruizmu na istoty nie będące się w stanie odwzajemnić.

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak niedziela, 29 sierpnia 2010

    Błędna analogia

    Adamie, nie bardzo widzę, w jaki sposób na podstawie wspomnianej przez Ciebie analogii miałbym odpowiedzieć sobie na pytanie, na jakiej podstawie odróżnia się skłonności biologiczne stanowiące normę od tych, które jej nie stanowią. Błędy percepcyjne jesteśmy w stanie stwierdzić na podstawie tego, iż mamy dobrze ugruntowaną fizyczną teorię tego, na czym polega posiadanie tego samego koloru. Jeśli nasza percepcja sugeruje - wbrew tej teorii - iż mamy do czynienia z dwoma odmiennymi kolorami, orzekamy błędy percepcyjne. Sytuacja zupełnie inaczej wygląda w przypadku ustalania, która spośród skłonności biologicznych stanowi normę, ponieważ - jak to w filozofii - nie ma jednej dobrze ugruntowanej teorii etycznej, która mogłaby pełnić rolę analogiczną fizycznej teorii kolorów w przypadku orzekania błędów w percepcji kolorów. Z uwagi na to, że nie operujemy takimi środkami teoretycznymi, jakimi operujemy przy osądzaniu błędów w percepcji kolorów, ciężko mówić tu o zachodzeniu jakiejkolwiek analogii. Moje pytanie dotyczyło tego, co jest naszym punktem odniesienia, gdy odróżniamy skłonności biologiczne stanowiące normę od tych, które jej nie stanowią. Z zarysowanej przez Ciebie analogii, wnoszę, że powinna być to nasza najlepsza teoria etyczna. Super! Tylko dopóki nie ustalimy, która to teoria, nie posuniemy się ani o krok naprzód (w tym wypadku przeformułowanie problemu raczej nie rozwiązuje go), a pytanie o to, czy jest teoria spójna ewolucyjnym ugruntowaniem norm moralnych również pozostaje otwarte.

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja niedziela, 29 sierpnia 2010

    Naturalizm a etyka

    [quote name="Adam Hajduk"]"Myślę że Ula mogłaby bronić altruizmu wobec zwierząt w mniej więcej taki [...]: nasze niekrewniacze skłonności altruistyczne powstały w kontekście odwzajemniania, w przyrodzie odwzajemnianie się jest ograniczone przez wiele czynników, ale na obecnym etapie rozwoju moralno-poznawczego ludzkości, znając t.e. i zdając sobie sprawę z istnienia tych czynników, moglibyśmy je zignorować i poszerzyć nasze odczucia altruizmu na istoty nie będące się w stanie odwzajemnić.[/quote]Ula mogłaby zaproponować taką opowieść (i tak ona często wygląda), ale pytanie DLA ETYCZNEGO, EWOLUCJNONISTYCZNEGO NATURALISTY wciąż, jak wskazał Piotr, jest otwarte: Dlaczego mielibyśmy chcieć, dlaczego powinniśmy, gdy zakładamy że możemy, "poszerzyć nasze odczucia altruizmu na istoty nie będące się w stanie odwzajemnić"? I trudno mi tutaj zaakceptować jakąś hipotetyczna odpowiedź, która miałaby bazować wyłącznie na psychologii ewolucyjnej czy na jakichkolwiek tzw. "surowych faktach".

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk niedziela, 29 sierpnia 2010

    Pogwałcenie własnego założenia

    Piotrek,przecież takie właśnie było założenie, że teorię etyczną posiadamy. Teoria ewolucji wyjaśnia skąd wzięły się moralne skłonności wyższych zwierząt. Może jeszcze raz. Człowiek pierwotny dysponował danymi percepcyjnymi, często błędnymi, i danymi etycznymi, również często błędnymi. Z czasem jednak użył pierwszego rodzaju danych, mimo że niedoskonałych, do obmyślenia teorii fizycznej, która objaśniła zarówno te dane jak i sposób ich odbioru.Podobnie na podstawie ewolucyjnej analizy zachowań etycznych można dojść ich sensu, a następnie je korygować. Ciekawe, że nikt nie widzi problemu między opisem a preskrypcją u etyków nieewolucyjnych,a przecież ich też problem ten dotyczy. Jeżeli dany etyk uważa,że jakieś przekonanie etyczne powinno stać się normą, to znaczy, że przekonanie to sam posiada, a o ile nie ma się za boskiego pomazańca, uważa że jego etyczne przesłanki są mniej lub bardziej powszechne. Jednak mimo tej powszechności widzi potrzebę korygowania zbiorowej moralności. To że pominiemy milczeniem to, skąd się u etyka i innych ludzi wzięły ich przekonania etyczne, zamiast wskazywać na podłoże ewolucyjne, nie zmienia faktu, że skądś się wzięły. Krzysiek, spróbujmy wybadać jak widzimy teorioewolucyjnej korekty ludzkiej moralności. Zgodnie z t.e. i psychologią ewolucyjną zaangażowanie babci ze strony matki w opiekę nad wnukiem powinno być większe niż analogiczne zaangażowanie ze strony babci od strony ojca, gdyż pierwsza babcie posiada większa pewność niż druga co do swojego pokrewieństwa. Żadna zdroworozsądkowa moralność tego nie wykryje, babcie po prostu mniej lub bardziej kochają wnuki, matki matek bardziej, matki ojców mniej. Czy zatem dałoby się twoim zdaniem sformułować dyrektywę, że jeżeli matka ojca ma w ręku test genetyczny, to powinna bardziej zaangażować się w pomoc przy wnuku niż byłaby skłonna normalnie. Moim zdaniem taką dyrektywę da się sformułować.Dlaczego się da? Bo o ile nie upieramy się, że moralność to puste odczucie, tylko uznajemy, że jest to zdolność do rozpoznawania pewnej etycznej struktury świata, do której rozpoznawania zostaliśmy przystosowani, niczym nasze oko do rozpoznawania kolorów, to musimy uznać, że posiadając wiedzę na temat tego czym charakteryzuje się nasze poznanie świata etycznego, jesteśmy w stanie to poznanie korygować.

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak niedziela, 29 sierpnia 2010

    Imputowanie założeń

    "Piotrek,przecie ż takie właśnie było założenie, że teorię etyczną posiadamy." Czyje założenie, bo na pewno nie moje? Właśnie tego dotyczyło moje pytanie, na jakiej podstawie odróżniamy biologiczne skłonności stanowiące normę od tych, które jej nie stanowią lub innymi słowy: czy operujemy teorią, przy użyciu środków której możemy dokonać takiego rozróżnienia. Problem z analogią, którą wciąż starasz się kreślić jest taki, że mamy znacznie lepsze teorie percepcji i fizyczną teorię koloru, podczas gdy nie mamy równie dobrze ugruntowanych teorii etycznych, stąd nie wiemy, czy najlepsza (jeśli w ogóle są szanse na zaistnienie takiej) jest spójna z naturalizmem, tak jak spójna jest fizyczna teoria koloru. Z kolei Twoja opowieść sięgająca człowieka pierwotnego kompletnie pozbawiona jest szczegółów, przez co - znowu - nie jesteśmy w stanie ocenić, czy teoria etyczna, którą przodkowie mieliby posłużyć się do oceny swoich skłonności biologicznych jest spójna z naturalizmem. Zakładanie, iż jest, jest tylko zajęciem dogmatycznego stanowiska w sporze. Co więcej, bez kilku dodatkowych tez filozoficznych - typu: fakty moralne są redukowalne do faktów dotyczących skłonności biologicznych itd. - Twoja historyjka jest spójna z szeregiem filozoficznych propozycji, włączając takie, w ramach których twierdzi się, iż człowiek ma intuicję moralną, która nie została wykształcona ewolucyjnie - coś, co przypuszczalnie przyjmują niektórzy twardogłowi kantyści, a pewnie również i zwolennicy innych frakcji. Wpisując jednak taką tezę filozoficzną w swoją historyjkę, musisz operować teorią etyczną, która jest spójna z naturalizmem i właśnie o detale takiej teorii pytam.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk niedziela, 29 sierpnia 2010

    Interpretacja założeń

    Kiedy pytasz,na jakiej podstawie zwolennik ewolucyjnego ugruntowania tez etycznych jednocześnie kwestionuje te tezy starając się wprowadzić do ewolucyjnie ukształtowanych zachowań korekty,to zakładasz,że ewolucyjna teoria moralności (nie tylko jej powstania) jest słuszna. Teorie percepcji psychologii poznawczej i fizyka może i są znacznie lepsze od teorii psychologii osobowości i biologii,ale "znaczność" niczego tu nie zmienia.Moralność to behawioralna cecha stworzeń,której powstanie, rozwój i działanie jest całkiem nieźle znane - czy ci się to podoba czy nie. Nikt tutaj nie mówi o stawianiu przesadnie daleko idących tez, ale nie wykorzystywanie tego co już wiemy jest nonsensem. A wiemy na przykład, że zachowanie ludzi zawsze i wszędzie było zgodne z zasadą altruizmu krewniaczego, tak współczesnych, jak "mojego człowieka pierwotnego". Było zgodne, mimo iż nie działało w oparciu o znajomość tej zasady. Poznając ją, odkryliśmy "cel" pewnych ludzkich zachowań, albo raczej strukturę świata, której one odpowiadają. Znając tę strukturę, w którą te zachowania celują, możemy je korygować. "fakty moralne [nie - dopisek mój] są redukowalne do faktów dotyczących skłonności biologicznych", to percepcja faktów moralnych jest redukowalna do faktów biologicznych, tak jak qualia redukowalne są do faktów biologicznych. Qualia jednak, wraz ze swoją strukturą,odnoszą się do faktów przyrodniczych, podobnie jak moralna intuicja odnosi się do faktów przyrodniczych, które nazwałbym etycznymi. Jeśli nie ewolucja to co? Skąd bierze się intuicja moralne i czym u diabła jest? Bożą iluminacją? Kantowskim konstruktem opierającym się nie wiadomo o co? Jeżeli ktokolwiek chce wierzyć w coś takiego, to droga wolna, ale na mnie ten urok nie działa, filozoficzne bajki w zastępstwie faktów mogą oczarować tylko ludzi zabobonnych...

  • Katarzyna de Lazari-Radek
    Katarzyna de Lazari-Radek niedziela, 29 sierpnia 2010

    o genezie i naturze

    Wszystko to, o czym piszecie utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że uzasadnianie moralności przez jej genezę jest drogą do-nikąd. Jak powiedzial klasyk: „Wszystkie przesłanki wymaganego uzasadnienia muszą składać się z wywołanych przez pewien czynnik sprawczy przekonań, które jako że same były wywołane przez jakiś czynnik, będą tak samo potrzebować potwierdzenia swej prawdziwości i tak ad infinitum”. Fakty nic nie powiedzą o powinnościch. Chyba, że zmienimy znaczenia takich terminów jak powinność, moralność i etyka w ogóle. Od zabobonów mi naprawdę dalego, ale bliżej do Parfita czy tzw. intuicjonistów, czy Kanta, w tej materii. Rozkladanie ewolucji i natury na czynniki pierwsze nie powie nam za wiele o obowiązkach. Może da nam informację na temat uzasadnienia zachowań, które byly naszym udzialem, i są, i będą. Może dają nam sygnal, że pewne zachowania sa podejmowane przez inne istoty, nie tylko czlowieka. Dlaczego jednak nie zalożyć, że aksjomaty powinnościowe są tej samej natury co aksjomaty matematyki?? Bo nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie "Co naprawdę powinnam czynić?". Co to za argument dla nauki, która rozwija się od tysięcy lat? Postaram się Wam przedstawić, w odrębnym wątku, argumentację Parfita z On What Matters.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk niedziela, 29 sierpnia 2010

    Zwolennicy błędu naturalistycznego okopali się mocno... ;-)

    Fakty nic nie powiedzą o powinnościach czyli czym? Fakty to z jednej strony to,jak ludzka moralność ukształtowana jest w rzeczywistości,czyli: "czuję, uważam, myślę, że to a to jest dobre, dążę do realizacji tego a tego", jak i ewentualny cel uznawany za dobry: nakarmione dziecko, pomszczony brak, zawiązana przyjaźń, ukarany przestępca. W tym wszystkim jedyne co nie ma nic wspólnego z faktami, to odniesienie przekonań/uczuć czy działać moralnych. I bardzo dobrze. Czemu miałoby mieć. Mentalne treści moralne nie mają charakteru poznawczego, inaczej nie prowadziłyby do działania. Problemem jest to, że filozofowie bardzo chcą, aby o moralności przekonań/uczuć/zachowań świadczyła ich treść a nie one same. A to bez sensu...

  • Wacław Janikowski
    Wacław Janikowski poniedziałek, 30 sierpnia 2010

    Altruizm odwzajemniony a relacja homo sapiens z innymi gatunkami

    Wbrew opinii p. Adama Hajduka powtórzę, że z tego, co wiadomo biologom, altruizm odwzajemniony jako skłonność genetyczna do warunkowego niesienia pomocy występuje w wypadku gatunku ludzkiego jedynie w relacji do osobników tego samego gatunku. Indywidualni ludzie mogą nabyć pewnych relacji wzajemności z np. zwierzętami domowymi, ale nie jest to powszechna skłonność gatunkowa. Nie twierdzę, że w ogóle wrodzony altruizm odwzajemniony nie może działać miedzy gatunkami. Jest to jednak wątpliwe, ponieważ jak dotąd nie stwierdzono niekontrowersyjnego wypadku tego rodzaju. Niewątpliwe przykłady altruizmu odwzajemnionego obejmują relacje wewnątrzgatunkowe, np. między ludźmi, miedzy pewnymi ptakami pewnych gatunków (w ramach jednego gatunku), między nietoperzami wampirami (vampire bats). Sam Trivers rzeczywiście podaje przykład altruizmu odwzajemnionego zachodzącego rzekomo między małymi rybami czyścicielami (cleaner fishes) a dużymi rybami innego gatunku. Zwraca się jednak uwagę, że jest to błąd Triversa. Mianowicie sam Trivers w pracy z 1971 r. przedstawia przykład symbiozy ryb czyścicieli z dużymi rybami innego gatunku, jako zamierzony przykład altruizmu odwzajemnionego. Jednak w tej samej pracy konceptualizuje altruizm odwzajemniony w taki sposób, że rzekomy przykład staje się nieadekwatny [Zob. Richard Joyce, The Evolution of Morality, MIT, 2006, s. 233 przyp. 11; C. Stephens, Modeling Reciprocal Altruism, „British Journal for the Philosophy of Science” 1996, vol. 47 nr 4, s. 533-551; oraz strona http://en.wikipedia.org/wiki/Reciprocal_altruism#Cleaner_fish]. Przykład ten nie spełnia warunku różnicy czasowej (time lag), która powinna zachodzić między udzieleniem pomocy a ewentualnym odwzajemnieniem, aby można było mówić o „altruizmie odwzajemnionym”. Altruizm odwzajemniony jest bardzo specyficznym rodzajem symbiozy. Przypadków symbiozy jest w przyrodzie mnóstwo, w tym sporo przypadków tzw. mutualizmu, najbardziej przypominającego altruizm odwzajemniony. Natomiast nie ma wiele rozpoznanych oczywistych przypadków altruizmu odwzajemnionego, a te, które są, zachodzą w relacjach wewnątrzgatunkowych [P. Hammerstein, Why is Reciprocity so Rare in Social Animals? A Protestant Appeal, w: P. Hammerstein (red.), Genetic and Cultural Evolution of Cooperation, MIT 2003; J. L. Sachs, The Evolution of Cooperation, „The Quarterly Review of Biology” 2004, vol. 79, s. 135-160].Kolejnym warunkiem definicyjnym altruizmu odwzajemnionego jest warunkowość pomocy, polegająca na możliwości bądź to już wstępnego rozpoznania oszustów (czyli osobników, którzy „nie mają w zwyczaju” się odwdzięczać), bądź to rozpoznawania ich indywidualnie już po akcie niewdzięczności i odpowiedniego wówczas reagowania. Oba kryteria, tj. różnicy czasowej oraz mechanizmów rozpoznawania oszustów, a do tego prawdopodobieństwa powtarzalnych kontaktów, są bardzo istotne (są to „crucial factors”) w modelu przewidującym ewolucję prowadzącą do gatunkowej skłonności do altruizmu odwzajemnionego. Ale stanowią zarazem o trudności rozpoznania międzygatunkowego AO.Nie wiem, skąd Pan A. Hajduk posiada pojęcie altruizmu odwzajemnionego „niekonstruktywnego”. AO zakłada z definicji niesienie pomocy, czyli zachowanie podwyższające wartość przystosowawczą drugiego osobnika. Tymczasem brak agresji nie jest tego rodzaju wypadkiem. Gdybyśmy mieli uznać coś takiego, jak AO „niekonstruktywny”, to należałoby powiedzieć, że każdy człowiek, który przechodzi obok mnie na ulicy, niesie mi pomoc. Rzeczywiście AO między osobnikiem X a mną oznacza natomiast, że X poprzez określone zachowanie Z podwyższa moją wartość przystosowawczą, samemu ponosząc przez to pewien koszt (w tym czasie i do momentu ewentualnego odwzajemnienia się z mojej strony w niepewnej przyszłości) w terminach tejże wartości.Skoro altruizm odwzajemniony u ludzi jako instynkt gatunkowy działa powszechnie jedynie między ludźmi, to etyka musi uwzględnić ten fakt. Etyka nie musi akceptować wszystkich naszych instynktów, ale wszystkie musi respektować jako czynniki ograniczające stopień określonych wymogów moralnych. Zatem ten problem dla Pani Zarosy pozostaje (choć p. Urszula napisała „Jeśli zaś chodzi o tezy dr Janikowskiego dotyczące altruizmu odwzajemnionego, to muszę zgodzić się z zamieszczonym powyżej komentarzem A. Hajduka”, i to błąd). W tym miejscu powinienem natomiast podjąć interesujące uwagi-zapytania Piotra Warzoszczaka. Ja w każdym razie mam tu dość wyraźne tezy. Jest już po szóstej rano. Dlatego bardzo przepraszam, że napiszę w tej kwestii następnym razem.

  • Katarzyna de Lazari-Radek
    Katarzyna de Lazari-Radek poniedziałek, 30 sierpnia 2010

    lenistwo i natura

    Pan Waclaw napisal:"Skoro altruizm odwzajemniony u ludzi jako instynkt gatunkowy działa powszechnie jedynie między ludźmi, to etyka musi uwzględnić ten fakt. Etyka nie musi akceptować wszystkich naszych instynktów, ale wszystkie musi respektować jako czynniki ograniczające stopień określonych wymogów moralnych."Pozwolę całkowicie się nie zgodzić. Zarówno z tezami zdania pierwszego, jak i logiką zdania drugiego. Takie podejście sprowadza podmiot moralny wyłącznie do biologicznego narzędzia pozbawionego rozumu i rozumności, logiki i abstrakcyjnego myślenia. Biologicznie jesteśmy istotami samolubnymi i raczej podłymi. Czy to oznacza, że moralność powinna uwzględnić ten fakt w określaniu co dobrze jest czynić? Czy chcemy etyki, która jedynie opisuje, czy może takiej, która zmusza nas do rozwoju moralnego? Gdyby nie rozum i możliwość wyjścia poza nasze biologiczne uwarunkowania, dalej bylibyśmy wielce kontent z posiadania niewolników, bicia i zabijania kobiet, gdy to się mężczyznom podoba, itd. itd. Rozwój moralny następuje, czy nam się to podoba, czy nie. Czy można to wytłumaczyć relacjami innych gatunków? Przecież nie!To jest pytanie o to KIM JESTEŚMY, a może raczej jak chcemy siebie widzieć. Ja widzę siebie jako istotę przede wszystkim rozumną, umiejącą myśleć bezstronnie, która widzi, że nie muszę zabijać i torturować innych istot po to, by przeżyć w zdrowiu i szczęściu. Altruizm międzygatunkowy może się nigdzie nie zdarzyć. Ale zdarza się między ludźmi i innymi zwierzętami. I widzę jasno i precyzyjnie, że to jest dobre. Że bezsensowne cierpienie zwierząt jest złe. Że jeśli kupuję sobie kolejną parę butów choć wiem, że gdzieś w Aryce matka nie może wykarmić swojego dziecka, to robię niesłusznie. Etyka nie może od nas żądać rzeczy, których nie jesteśmy w stanie zrobić - ze względów fizycznych [nie uniosę autobusu, aby uratować dziecko pod jego kołami] lub psychicznych [mogę nie być w stanie pokochać milion dzieci tak jak kocham swe własne]. W tym znaczeniu etyka musi brać pod uwagę to co związane z naturą. Nie widzę natomiast żadnej konieczności w tym, by zabijać zwierzęta, lub też nie pomagać komuś żyjącemu tysiące km od nas. Myślę raczej, że posługujemy się biologią i ewolucją, gdy jest nam po prostu wygodniej. Gdy nie chce nam się zmienić naszych „zwierzęcych instynktów”.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk poniedziałek, 30 sierpnia 2010

    Współpraca w przyrodzie

    1. Przykład działalności ryb czyścicieli jako a.o. zakładał, że a) terytorium zajmowane przez daną rybę jest stałe i możliwe do rozpoznania, b) że czyściciel jest wartościowszym kąskiem niż jego jednorazowa usługa ale miej wartościowym niż jego wielokrotne usługi. Zakładał więc, możliwość rozpoznania i ukarania oszusta. Byś może są to założenia fałszywe, ale to inna kwestia. 2. Odstęp czasowy charakteryzuje złożone zachowania altruistyczne, które są bardzo ciekawe właśnie ze względu na swoją złożoność, ale w ogólniejszym sensie również działania jednoczesnej wymiany stanowią formę współpracy i zasługują na uwzględnienie w teorii zachowań etycznych. 3. Na takie uwzględnienie zasługuje też przytoczona przez Pana symbioza. Symbioza też może być warunkowa, jeżeli by taka była, to zupełnie nieświadome zachowania powiedzmy mchu posiadałyby cechy wspólne z altruistycznymi zachowaniami zwierząt wyższych, co również zasługuje na wzięcie pod uwagę. 4. Termin "niekonstruktywny" został przeze mnie wymyślony ad hoc dla uczynienia (na wszelki wypadek) zastrzeżenia dotyczącego a.o. Nie tylko międzygatunkowy a.o. jest rzadki i kwestionowany, lecz również altruizm wewnątrzgatunkowy. Istnieje tylko kilka przykładów gatunków wykazujących taki altruizm. Nie oznacza to jednak braku współpracy w przyrodzie. Jeżeli zwierze A mogłoby skorzystać z mięsa zwierzęcia B a zwierzę B z mięsa zwierzęcia A, ale żadne z nich tego nie robi z powodu wzajemności drugiego zwierzęcia, to jest to przykład współpracy. Znajdują się w sytuacji dylematu więźnia i znajdują w nim rozwiązanie korzystne dla obu (oczywiście jest to spowodowane tym, że każdy z nich zna i śledzi na bieżąco działania drugiego). Taka "współpraca" jest o wiele częstsza niż współpraca "konstruktywna" z tego powodu, że jest znacznie prostsza. Nie należy jednak jej lekceważyć. Jeżeli ja nie zabiorę Panu jedzenia, gdy będzie Pan chory, a Pan nie zabierze mi, gdy ja będę chory, to nie jest to forma a.o.?5.Co do ograniczeń etyki zgadzam się z przedmówczynią, to że biologia skonstruowała zmysł etyczny w taki a nie inny sposób, nie oznacza to, że jest to sposób najlepszy z możliwych. Biologia a zwłaszcza ewolucja popełnia też błędy. Dzięki rozumowi znamy te błędy. Dzięki znajomości natomiast, możemy je korygować.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk poniedziałek, 30 sierpnia 2010

    Mizoandria

    "bicia i zabijania kobiet, gdy to się mężczyznom podoba" - hmm..., nie wiedziałem, że kobiety mają jakieś szczególne prawo do bycie nie bitymi, a także, że mężczyźni mają jakiś swoisty zakaz bicia... Czyżby zatem mężczyzn wolno było bić? I czy kobieta od kobiety może spokojnie dostać manto? Niesamowity ten "rozum i wyjście poza biologiczne uwarunkowania"? Tak się składa, że 90% przemocy mężczyzn wobec kobiet, z resztą najrzadszej spośród wszystkich płciowych kombinacji przemocy, jest wynikiem zdrady partnerki. Jeżeli istnieje jakaś płciowa kombinacja przemocy czy to zasługująca na pochwałę czy chociaż nie zasługująca na potępienie, to jest to właśnie przemoc mężczyzn wobec kobiet, bądź ze względu na swój społeczny wpływ, bądź ze względu na swoją rzadkość.

  • Kazik Pogoda
    Kazik Pogoda sobota, 18 września 2010

    Autonomia etyki a semantyka

    "Etyka musi być antropocentryczna!"
    Z jakiej reguły etycznej płynie ta powinność? Co lub kto jest zobowiązany i w zasadzie do czego?Nie ogarniam zawartość semantycznej tego zdania. Słowo "musi" samo ma charakter terminu etycznego. O czyj zatem obowiązek chodzi? Czy są to powinności upodmiotowionej (zhipostazowanej?) etyki, czy może obowiązki tych którzy badaniem etyki się parają, czy też obowiązki tych tych którzy decyzje moralne podejmują? To jest dla mnie zupełnie niejasne. No i oczywiście zachodzi problem koła definicyjnego.Zatem wolałbym: "etyka jest antropocentryczna". Nie chcę w tym momencie badać prawdziwości takiego zdania, bo w artykule nie potrafię znaleźć przesłanek dla sformułowania takiego wniosku. Po prawdzie obie kategorie wydają mi się mocno nierelewatne, szczególnie zważywszy na nacechowane wartościująco konotacje terminu "antropocentryzm".Rozumiem zatem że chodzi o rodzaj metafory i intelektualnej prowokacji (wykrzyknik)? Jeśli tak to prowokacja bardzo interesująca, czekam na rozwinięcie.

  • Administrator Strony
    Administrator Strony sobota, 18 września 2010

    Sprostowanie redakcji

    Rozumiem zatem że chodzi o rodzaj metafory i intelektualnej prowokacji (wykrzyknik)?
    Ponieważ tytuł został zmodyfikowany przez redakcję i pierwotnie brzmiał bardziej jasno, pozwolę sobie tylko nadmienić, że trafnie został zinterpretowany jako prowokacja.

  • Najpierw zaloguj się a potem wyślij komentarz
Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Aktywne grupy

Brak aktywnych grup.