Ile jest kobiet wśród cytowanych filozofów?

Dodane przez w w Dyskryminacja

Patrząc na ilość studentów filozofii różnych stopni, w tym doktorantów, zauważa się w miarę równe proporcje między kobietami a mężczyznami. Ile jest jednak kobiet wśród najczęściej cytowanych współczesnych filozofów?

Eric Schwitzgebel, profesor filozofii na University of California at Riverside, dokonał na swoim blogu ciekawego odkrycia. Skatalogował on wpisy bibliograficzne tekstów współczesnych filozofów (urodzonych po 1900r), które znaleźć można w 664 artykułach w Standfordzkiej Encyklopedii Filozofii. Oto te nazwiska wraz z ilością cytowań:

1. Lewis, David (162)
2. Quine, W.V.O. (133)
3. Rawls, John (95)
4. Davidson, Donald (93)
5. Putnam, Hilary (88)
6. Kripke, Saul (84)
7. Armstrong, David (72)
7. Nagel, Thomas (72)
9. Fodor, Jerry (70)
10. Dennett, Daniel (69)
11. Jackson, Frank (69)
12. Williams, Bernard (69)
13. Nozick, Robert (68)
14. Searle, John (68)
15. Chisholm, Roderick (67)
16. Harman, Gilbert (60)
17. Dummett, Michael (58)
18. Dworkin, Ronald (57)
19. Nussbaum, Martha (55)
20. Raz, Joseph (55)
21. Van Fraassen, Bas (55)

22. Dretske, Fred (54)
23. Van Inwagen, Peter (54)
24. Chalmers, David (52)
25. Goldman, Alvin (52)
26. Kitcher, Philip (52)
27. Goodman, Nelson (51)
28. Strawson, P.F. (50)
29. Parfit, Derek (49)
30. Sober, Elliott (49)
31. Stalnaker, Robert (48)
32. Williamson, Timothy (47)
33. Geach, Peter (46)
34. Scanlon, T.M. (46)
35. Burge, Tyler (45)
36. McDowell, John (45)
37. Mackie, J.L. (44)
38. Plantiga, Alvin (43)
39. Adams, Robert (42)
40. Gibbard, Allan (42)
41. Lycan, William G. (42)

Jak myślicie, czy to, że znajduje się tu tylko jedna kobieta, jest problemem etycznym, czy jedynie psychologicznym lub socjologicznym? Czy jest wśród nas odważna i posiadająca odpowiednią wiedzę osoba, która wyjaśni ten fenomen? :) I jeszcze zagadka: Ilu z powyższych filozofów to nie anglosasi?

Adiunkt w Zakładzie etyki Instytutu Filozofii Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor książki Język etyki a utylitaryzm. Filozofia Moralna R.M.Hare'a
Spodobał Ci się artykuł? Subskrybuj biuletyn i podziel się z innymi!
URL Trackback dla tego wpisu na blogu

Komentarze

  • Krzysztof Hubaczek
    Krzysztof Hubaczek sobota, 23 października 2010

    ???

    Ja mam jedno pytanie - dlaczego miałby to w ogole być problem etyczny (dlaczego nie zadałeś np. pytania:"Czy jest to problem astronomiczny?")? Czy odsetek anglosasów jest też problemem etycznym? Odsetek blondynów? Odsetek leworęcznych etc.Czy sugerujesz Krzyśku, że są jakieś normy - ba - obowiązki moralne dotyczące cytowań? (Kiedyś był obowiązek cytowania Marksa, ale nie nazwałbym go obowiązkiem par excellence moralnym...;))

  • Krzysztof Hubaczek
    Krzysztof Hubaczek sobota, 23 października 2010

    PS

    Lepiej podyskutujmy o in vitro - to jest temat na EP ;)

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja sobota, 23 października 2010

    Problem etyczny

    Ja mam jedno pytanie - dlaczego miałby to w ogole być problem etyczny
    Ponieważ kwestia reprezentacji kobiet w różnych wpływowych gremiach już od ponad stu lat jest problemem etycznym. Dyskryminacja kobiet była faktem, niektórzy (niektóre)etycy twierdzą, że kwestia ta nie jest jeszcze w pełni rozwiązana do dzisiaj. Może znajdują się wśród nas kobiety, które uznają, że filozofowie to nieetyczni szowiniści? Zgadzam się z Twoim sceptycyzmem co do takiej ewentualnej oceny, ale podejrzewam, że są wśród nas kobiety, które powyższą listę wyjaśnią poprzez pewne mechanizmy dyskryminujące (czyli nieetyczne). Ciekawe byłoby porównanie ilości filozofek pracujących w szkołach wyższych do ilości tych, które są cytowane.A ty jak byś wyjaśnił powyższe dane? Jest to kwestia zdolności kobiet do filozofowania, kwestia motywacji do tego typu pracy, kwestia ich wyborów motywowanych kulturowymi stereotypami, itd?

  • Krzysztof Hubaczek
    Krzysztof Hubaczek sobota, 23 października 2010

    Nie stawiajmy sprawy na głowie...

    [quote name="Krzysztof Saja"]

    Ja mam jedno pytanie - dlaczego miałby to w ogole być problem etyczny
    Ponieważ kwestia reprezentacji kobiet w różnych wpływowych gremiach już od ponad stu lat jest problemem etycznym.[/quote]Petitio principii? ;>
    Dyskryminacja kobiet była faktem, niektórzy (niektóre)etycy twierdzą, że kwestia ta nie jest jeszcze w pełni rozwiązana do dzisiaj. Może znajdują się wśród nas kobiety, które uznają, że filozofowie to nieetyczni szowiniści?
    Chcesz powiedzieć, że filozofowie dobierając cytaty biorą pod uwagę płeć? Przepraszam, ale uważam to za pogląd absurdalny...Ponadto - odwróćmy pytanie: czy istnieje obowiązek moralny (cnota, etc.) cytowania autorów wg. kryterium płci (po równo)? A wg. kryterium wzrostu, narodowości, koloru włosów? ;)
    Zgadzam się z Twoim sceptycyzmem co do takiej ewentualnej oceny, ale podejrzewam, że są wśród nas kobiety, które powyższą listę wyjaśnią poprzez pewne mechanizmy dyskryminujące (czyli nieetyczne).
    Hola, hola... ;) Pytałeś, czy dyskryminacja (?) odnośnie cytowań jest problemem etycznym czy pozaetycznym. Jeśli pytasz teraz o kwestie pozaetyczne, to nie rozumiem pierwotnego pytania...
    A ty jak byś wyjaśnił powyższe dane?
    Jasne jest, że ilość cytowań jest pochodną dość nikłego sfeminizowania filozofii. Przeanalizujmy ilość kobiet na każdym stopniu kariery akademickiej - ile jest profesorek, doktorek, magisterek (celowo używam tu tych potworków feministycznej nowomowy ;]). Podejrzewam, że im wyżej, tym feminizacja spada. Jeśli tak, to jak to wyjaśnić? Nie sądzę, abyśmy zyskali tu odpowiedzi inne niż te, które można by przedstawić w przypadku innych, zmaskulinizowanych zawodów. Jaka jest np. relacja miedzy posiadaniem dzieci a tempem wdrapywania się po ścieżkach akademickiej kariery? To tylko jedno z pytań, które można zadać.W każdym razie zaczynanie od ilości cytowań, to jak budowanie domu od dachu..
    Jest to kwestia zdolności kobiet do filozofowania, kwestia motywacji do tego typu pracy, kwestia ich wyborów motywowanych kulturowymi stereotypami, itd?
    Kobiety mawiają, że są bardziej praktyczne ;D Posłuchaj studentek filozofii co mówią o praktyczności tego zajęcia - czy taki sam odsetek studentów ma krytyczny stosunek do filozofii? [itd.]

  • Krzysztof Saja
    Krzysztof Saja niedziela, 24 października 2010

    Odpowiedzi na uwagii K.Hubaczka

    W każdym razie zaczynanie od ilości cytowań, to jak budowanie domu od dachu..
    Byłoby tak, gdybym WYJAŚNIAŁ problem zaczynając od ilości cytowań. Ja jednak niczego nie wyjaśniałem, tylko zagajałem rozmowę w oparciu o ciekawe dane. Ilość cytowań jest bowiem jedym z ważniejszych przejawów filozoficznego sukcesu - a sukces taki onoszą w głównej mierze mężczyźni. Masz rację że wyjaśnienie tego wymaga przyjrzenia się filozofii na różnych szczeblach, ale ja nigdzie nie powiedziałem nic przeciwnego.
    Petitio principii? ;>
    To, że ludzie uważają że coś jest problemem moralnym nie stanowi, że to jest FAKTYCZNIE moralna kwestia. Ale może być ważnym świadectwem skłaniającym do uwagii i namysłu
    Chcesz powiedzieć, że filozofowie dobierając cytaty biorą pod uwagę płeć? Przepraszam, ale uważam to za pogląd absurdalny...
    Też jest to dla mnie absurdalne i nigdzie nie chciałem tego powiedzieć (ani nie powiedziałem). Są jednak osoby, np. te, które byłyby za parytetami w sejmie, które, jak podejrzewam, wskazywałyby na szowinistyczne mechanizmy dochodzenia do wysokich szczebli kariery (w tym akademickiej). Nie mówię, że to są moje poglądy, ale że takie są. I stoją za nimi pewne istotne uzasadnienia.
    Pytałeś, czy dyskryminacja (?) odnośnie cytowań jest problemem etycznym czy pozaetycznym. Jeśli pytasz teraz o kwestie pozaetyczne, to nie rozumiem pierwotnego pytania..
    Jak widzę Krzyśku, Ty, za co ci dziękuję, wyraziłeś już swoją ocenę jednoznacznie - nie ma tu problemu etycznego. Ja osobiście również nie widzę w przedstawionych faktach znamion nieuprawnionej dyskryminacji, ciekawy jestem jednak opinii innych osób, zwłaszcza bezpośrednio dotkniętych (kobiet).
    Kobiety mawiają, że są bardziej praktyczne
    Praktyczność kobiet niezbyt wyjaśnia mi to, dlaczego wśród studentów studiów doktoranckich jest tyle dziewczyn...

  • Kazik Pogoda
    Kazik Pogoda poniedziałek, 25 października 2010

    memeism

    Sam fakt, że na tej liście znalazła się tylko jedna kobieta, nie podlega raczej etycznej ocenie. Takiej ocenie podlegać mogą działania/mechanizmy, które do takiej sytuacji doprowadziły/prowadzą.Np. jeśli na dobór cytowanych autorów wpływ miały względy pozamerytoryczne, jak np. kryterium płci, to oczywiście można to oceniać pod kątem etycznym. No właśnie - skąd się bierze tak marna reprezentacją filozofów kontynentalnych - majaczy widmo zarówno seksizmu, jak i etnicyzmu. ;)Osobiście uważam że znalazł tu szczególny wyraz inny rodzaj dyskryminacji, dla którego dobrym określeniem mógłby być neologizm "memeism" (przez analogię do "genism" - polecam film Gattaca). Czuję jednak, że jak tylko zacznę o tym pisać (szczególnie w kontekście etyki), to zaraz sprowadzę na siebie ortodoksyjne gromy (co nota bene byłoby doskonałą egzemplifikacją tego nowego pojęcia). ;)Można zastanowić się też, czy "bycie cytowanym" można określić jako dobre w sensie etycznym dla określonej osoby? Mam wrażenie że odpowiedź na to pytanie może mocno zależeć od gender zapytanego.Ustanowienie "ilości cytowań" kryterium "jakości refleksji", oraz sporządzenie adekwatnej listy nazwisk, przekłada się na coś w rodzaju "rankingu filozofów". Uwzględniwszy wysoce spekulatywnym charakterem dziedziny jaką jest filozofia nieodparcie nasuwa mi się określenie "penis length battle". ;) I może to jest jakaś wskazówka dla wyjaśnienia dlaczego na powyższej liście znalazła się tylko jedna kobieta.Zadawanie pytania w rodzaju: "Dziewczyny, dlaczego chcecie zostać filozofkami?" w kontekście takiego wartościującego zestawienia to wyraz "typowo męskiej logiki". ;) Szczególnie jeśli w domyśle chodzi o rozwinięcie:"Dziewczyny, dlaczego chcecie zostać filozofkami, skoro z dużym prawdopodobieństwem nie będziecie w tej dziedzinie najlepsze?"A przecież zgodnie z etymologią słowa filozofia nie chodzi o "wyścig", lecz umiłowanie mądrości.Jeszcze inny wątek to tabuizacja pewnych tematów, ale tej puszki nie będę nawet otwierał. Jak powszechnie wiadomo, o waginach się nie pisze. ;)

  • Begina Cox
    Begina Cox wtorek, 26 października 2010

    Czy branie pod uwagę cytowań jest w ogóle słuszne..

    I właśnie dlatego zajęłam się etyką praktyczną, bo jestem praktyczna ;)Nie czuję się dyskryminowana jako kobieta patrząc na tę listę cytowań. Nie jest ona dla mnie jakimś szczególnym autorytetem, także nie aż takim, aby wokół niej snuć od razu teorie o dyskryminacji kogokolwiek. Co do słuszności brania pod uwagę cytowań zachęcam do zapoznania się z artykułem "Badania cytowań w Filozofii Nauki" Julii Krysztofiak–Szopa. (Dostępny w Internecie w pdf.)A jakby panów się zapytać, czemu studiują filozofię? Jeżeli kobiety są bardziej praktyczne, a panowie są znani z tego, że lubią kobietom imponować, to dlaczego zajmują się czymś tak niepraktycznym. Kobiety będąc praktyczne niepraktyczność odtrącą ;]Uważam, że powinno się też zbadać dlaczego tylu mężczyzn jest niepraktycznych. Czy nie wyginą oni w selekcji naturalnej? ;)

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak poniedziałek, 01 listopada 2010

    Kilka uwag o Stanford Encyclopedia...

    Chciałbym zacząć od wyjaśnienia kilku nieporozumień, o których można przeczytać powyżej. Po pierwsze, nieobecność kontynentalnych filozofów w Stanfordzkiej Encyklopedii Filzofii nie jest niczym zadziwiającym, gdy weźmie się pod uwagę fakt, iż jest to encyklopedia pisana przez Anglosasów dla Anglosasów, a jak wiadomo współczesna filozofia kontynentalna nieobecna jest na instytutach filozofii w anglosaskich krajach, pełno jej natomiast na tamtejszych instytutach filologii. Po drugie, trzeba zdawać sobie sprawę z faktu, iż Encyklopedia ta jest specyficzna o tyle, że początkowo była pisana głównie przez filozofów skojarzonych z australijską szkołą filozoficzną, stąd też bierze się w niej duża ilość metafizyki analitycznej oraz pojawia się nazwisko Lewisa, który był niewątpliwie największym metafizykiem analitycznym drugiej połowy XX wieku. Fakt, iż Encykopedia skupia autorów zajmujących się metafizyką, filozofią języka, filozofią nauki, filozoficzną logiką, epistemologią wyjaśnia również, dlaczego obserwuje się dysproporcję pomiędzy treściami poświęconymi wyżej wymienionym gałęziom filozofii a treściami poświęconymi etyce, filozofii społecznej, czy wreszcie historii filozofii. Być może fakt ten tłumaczy również, dlaczego tak niewiele kobiet znajduje się na liście cytowań, o ile prawdziwa jest postawiona wyżej hipoteza, iż kobiety zajmują się w filozofii bardziej praktycznymi (etycznymi?, społecznymi?) zagadnieniami. Po trzecie, dla każdego, kto interesuje się dominującymi w Encyklopedii gałęziami filozofii, jasne jest, że powyższy indeks cytowań uwzględnia czołowych filozofów zajmujących się zagadnieniami podejmowanymi w ramach tych gałęzi, dlatego też mówienie o "penis lenth battle" jest bardziej niż nie na miejscu.Ostatnia uwaga natury ogólnej o kobietach w filozofii: kiedyś miałem okazję słyszeć od kilku zasłużonych amerykańskich filozofów, że choć na studia doktoranckie w USA wybiera się sporo kobiet (podobno nawet więcej niż mężczyzn), to jedynie 1/4 z nich kończy je obronioną rozprawą (podczas gdy 3/4 mężczyzn uzyskuje tytuł doktora). Być może ten dość ogólny fakt stanowi część wytłumaczenia, dlaczego tak niewiele kobiet znajduje na powyższej liście cytowań.

  • Kazik Pogoda
    Kazik Pogoda poniedziałek, 01 listopada 2010

    filozofia falliczna

    Po trzecie, dla każdego, kto interesuje się dominującymi w Encyklopedii gałęziami filozofii, jasne jest, że powyższy indeks cytowań uwzględnia czołowych filozofów zajmujących się zagadnieniami podejmowanymi w ramach tych gałęzi, dlatego też mówienie o "penis lenth battle" jest bardziej niż nie na miejscu.
    A jakie są kryteria włączenia danej osoby do zbioru "czołowych filozofów danej gałęzi"? Jeśli weźmiemy za takie kryterium "ilość cytowań", to powyższe stwierdzenie wydaje mi się redundantne informacyjnie i trudno mi zrozumieć w jaki sposób może osłabić moją argumentację (zresztą bardzo mętną), która dotyczy wszak zupełnie innego aspektu zagadnienia. Postaram się wyrazić nieco precyzyjniej. Zacznę od kilku pytań: * Czy bycie "czołowym filozofem danej gałęzi", stanowi wartość w sensie etycznym? * Czy zyskanie uznania w środowisku specjalistów danej gałęzi filozofii stanowi motywację do działania (uprawiania własnej reflexji)?Mam wrażenie że odpowiedź na tak postawione pytania w dużym stopniu może zależeć od gender zapytanego. A może się mylę?Czytałem kiedyś xiążkę o wdzięcznym tytule "Wagina. Kobieca seksualność w historii kultury". Autorka poczyniła w jednym miejscu uwagę, która dała mi dużo do myślenia. Otóż zauważyła ona, iż na dziesiątki (jeśli nie setki - nie pamiętam już szczegółów, ale to była wysoka dysproporcja) prac naukowych dotyczących samczych genitaliów (u wszelkich gatunków), przypada tylko jedna analogiczna praca o genitaliach samic.Kiedy używam określenia "penis length battle", mam na myśli koncepcje zdecydowanie freudowskie - chciałbym postawić pytanie, czy określenie "filozofia falliczna" ma jakikolwiek sens? Albo może raczej czy maskulinistyczny (związany z rywalizacją) paradygmat uprawiania dyskursu kształtuje współczesną reflexję filozoficzną w ogóle, a tego rodzaju rankingi ilości cytowań, w szczególności. Moim zdaniem w dużym stopniu tak się dzieje, choć trudno mi się o tym wypowiadać o tyle, że sam odczuwam imperatyw konfrontacji własnych idei z cudzymi, o czym dobitnie może świadczyć komentarz który właśnie piszę - wszak jestem facetem. ;) Trudno w taki podszyty Freudem sposób myśleć o filozofii - wszak jest to dziedzina z założenia kontestująca wszelkie kulturowe tabu. Z drugiej strony powyższy przykład z "Waginy" pokazuje jak tabuizacja dotyka nauk szczegółowych, które z samego założenia mają być neutralne, obiektywne, etc.Dzięki za cenne uwagi na temat źródeł memeizmu w Encyklopedii. Pozdrawiam serdecznie.

  • Piotr Warzoszczak
    Piotr Warzoszczak wtorek, 02 listopada 2010

    Bycie czołowym filozofem...

    O byciu czołowym filozofem danej dziedziny świadczy szereg czynników, z których żaden nie redukuje się raczej do ilości cytowań. Co więcej, ostatnia stanowi raczej skutek bycia czołowym filozofem danej gałęzi, a nie jego przyczynę. Co składa się na te czynniki? Ciężko podać jednoznaczne określenie, ale zbiór tych czynników powinien obejmować nowatorskość, płodność, zaplecze argumentacyjne koncepcji głoszonych przez tych filozofów, jak również ich zdolność do odpierania krytyk. Z grubsza rzecz biorąc, chodzi o lokalne stosowanie kryteriów bycia wielkim filozofem (o ile mamy takie kryteria), które stosuje się globalnie (na przestrzeni wszystkich wieków) w celu uzasadnienia tezy, iż Kant, Arystoteles itd. należeli do grona największych filozofów.

  • Adam Hajduk
    Adam Hajduk sobota, 10 września 2011

    Odpowiedź jest tak banalna, że aż głupio pytać...

    Po pierwsze, nawet gdyby dyskryminacja miala być czymś moralnie nagannym, to stawianie takiej tezy bez należytego uzasadnienia, a tym bardziej domyślne zakladanie jej nawet bez wyluszczenia, jest bardzo nienaukowe. Czy w naszych prywatnych dzialaniach jesteśmy zobowiazani traktowac wszystkich jednakowo? Czy kobiety nie zwracajace uwagi na niskich mężczyzn zachowują się nagannie moralnie? Po drugie, wyciąganie wniosku o dyskryminacji z przeslanki o niskiej reprezentacji jest nieuprawnione. Równie dobrze to grupa nadreprezentowana może być dyskryminowana, o ile względy merytoryczne wymagalyby jej jeszcze liczniejszej reprezentacji. Jaka jest na powyższej liście reprezentajca gojów,którz stanowią 99,8% ludności Ziemi? Czy nie ma na niej żadnego Żyda? Po trzecie wreszcie, odpowiedź na pytanie o dysproporcję w ES jest banalnie prosta, choć wymaga odrobiny odwagi -i tylko w cześci skada się na nią problem macierzyństwa Krzyśku H. Można by ją podzielić na 2 części: 1)Kobiet w większości dziedzin osiągają mniejsze sukcesy niż meżczyźni, ponieważ dysponują miejszymi zdolnościami poznawczymi. 2) Zmienność pod tym względem w większym stopniu dotyczy mężczyzn niż kobiet (co ma dość skomplikowany związek z faktem pierwszym), corodzi dysproporcję w skrajnych przypadkach zarówno geniuszu jak i idiotyzmu (ciekawe, że nikt nie dopatryje się dyskryminacji w diagnozach upośledzenia umyslowego, znacznie częściej stawianych mężczyznom, w wyrokach sądów, znacznie częściej posylających do więzień mężczyzn itd.). Caly ten wpis oceniam jednoznacznie źle. Jest on ustępstwem na rzecz mody; myślę że etyka ma poważniejsze problemy do dyskutowania.P.S. Piotrze, mylisz się co do "pennis lenght battle" albo źle ją odczytujesz. Mężczyźni faktycznie czują znacznie większą presję odnoszenia sukcesów, toteż nic dziwnego, że je odnoszą. Kobieta bez żadnych sukcesów jest mimo wszystko szanowana, mężczyzne uznaje się w takiej sytuacji za pasożyta, o czym świadczy też dysproporcja w ilości samobójstw (też dyskryminacja?).

  • Najpierw zaloguj się a potem wyślij komentarz
Blog Naukowy Etyk Praktycznej

Aktywne grupy

Brak aktywnych grup.