Zasady, wartości i sumienie – w nawiązaniu do wywiadu z s. prof. Barbarą Chyrowicz
- Przeczytano: 8695
- 1 komentarz
- Subskrybuj zmiany
- Drukuj
- Ulubione
W interesującym i bogatym w treść metaetyczną wywiadzie s. prof. Barbara Chyrowicz podejmuje zagadnienie bardzo trudnych do jednoznacznego rozstrzygnięcia dylematów moralnych, kładąc nacisk na fakt jednostkowości konkretnych sytuacji, w jakich znajduje się podmiot stojący w obliczu danego dylematu. Zagadnienie to i sposób, w jaki podchodzi do niego s. prof. Chyrowicz, prowadzi nas do konieczności przyjęcia własnego stanowiska w sporze między partykularyzmem (sytuacjonizmem) a generalizmem (pryncypializmem) etycznym.
W czasie wojny, gdy Francja żyła pod okupacją hitlerowską, pewien student poprosił Sartre’a o radę: czy powinien przyłączyć się do ruchu oporu i walczyć z Niemcami, czy też zrezygnować z tego, aby dalej opiekować się biedną owdowiałą matką. Sartre zwraca uwagę na unikatowość sytuacji. Sytuacja jest bardzo złożona i tragiczna: wydaje się, że cokolwiek zrobimy, zrobimy źle. Jeśli sami nie jesteśmy w sytuacji tego studenta, nie powinniśmy ferować wyroków, jak powinien on postąpić, albo, że postąpił on źle, jeśli zrobił coś innego niż my sądzimy, że powinien był zrobić. Zgadzam się z R. M. Hare’m, że Sartre prawdopodobnie myli tu szczegółowość sytuacji, czy raczej różnych racji moralnych, które mogą tu wchodzić w grę, z rzekomą obiektywną nierozstrzygalnością moralnego dylematu [Richard Mervyn Hare, Uniwersalny preskryptywizm, przeł. Anna Jedynak, w: Peter Singer (red.), Przewodnik po etyce, Książka i Wiedza, Warszawa 2002, s. 505-506]. Zresztą – czy ostatecznie jest to sytuacja aż tak złożona, że nie można tu wymienić zestawu ogólnych zasad etycznych, które będą wystarczające do wyciągnięcia praktycznego wniosku? „Należy bronić ojczyzny przed okupantami”, „Należy pomagać biednej matce”. Gdy dwie zasady etyczne wchodzą ze sobą w konflikt w danej sytuacji, należy szacować: co ja mogę zrobić dla obrony ojczyzny?; co ja mogę zrobić dla życia mojej biednej matki?; i można rozsądnie wnioskować, że jeśli np. moje możliwości oddziaływania na życie matki są bardzo duże – jeśli np. beze mnie matka by umarła lub cierpiała straszną nędzę, a mój wkład w możliwość ewentualnego wyzwolenia ojczyzny jest bliski zeru, to powinienem pozostać przy matce. Szacowanie nigdy nie jest pewne. Ale brak wszelkiego szacowania i rzucanie kostką do gry w każdej sytuacji moralnego dylematu jest z pewnością głupie. Opracowanie zagadnienia partykularyzmu i generalizmu z punktu widzenia utylitaryzmu reguł wyłożyłem w: Wacław Janikowski, Naturalizm etyczny we współczesnej filozofii analitycznej, Wydawnictwo Naukowe Semper, Warszawa 2008, s. 135-153. S. prof. B. Chyrowicz nie stosuje wprost tej terminologii metaetycznej w udzielonym wywiadzie. Jednak można uznać, że przynajmniej zbliża się do akceptacji partykularyzmu. Jednocześnie widoczne jest, że stanowisko takie prowadzi do tzw. antyteoretyzmu etycznego o zabarwieniu właściwym filozofii egzystencjalistycznej. Zanim ogólnie ustosunkuję się do tak pojętej orientacji, omówię dwie opinie s. prof. Chyrowicz, na które nie mogę się zgodzić.
1) Ze zdaniem „Jeśli odrzucimy przekonanie, jakoby życie każdego człowieka stanowiło wartość, nie będziemy w sytuacji obrony koniecznej szanować życia agresora – powiemy, że sam jest sobie winien”. Jako zwolennik utylitaryzmu reguł zrazu skłonny jestem powiedzieć inaczej: gdy jako niewinna ofiara ataku bronię siebie lub nawet nie będąc samemu atakowany, bronię innych osób niewinnych, których życie jest zagrożone, mogę słusznie podjąć się obrony, godząc – jeśli to konieczne – w życie agresora. Mówię przy tym „On sam jest sobie winien”. Nie oznacza to jednak, że nie uznaję wartości jego życia. Uważam natomiast, że wartość jego życia jest mniejsza niż wartość życia mojego lub innych niewinnych ofiar plus wartość samego postępowania zgodnie z zasadą obrony koniecznej (zwłaszcza wtedy, gdy moje działanie może być upublicznione, gdyż w takim razie można mówić o promowaniu tej zawsze lub najczęściej słusznej zasady moralnej). Następnie dostrzegam taką trudność: wyobraźmy sobie, że agresorów chcących odebrać życie jednej niewinnej ofiary jest stu, a aby ocalić to jedno życie, trzeba zabić pięćdziesięciu agresorów, a przynajmniej trzeba się liczyć w danej sytuacji z taką koniecznością. Czy nadal moglibyśmy powiedzieć: wartość życia tych pięćdziesięciu osób jest mniejsza niż wartość życia tej jednej ofiary plus wartość samego postępowania zgodnie z rzeczoną zasadą moralną? Myślę, że zarysowana sytuacja przedstawia poważną trudność zarówno dla utylitaryzmu reguł, jak i dla innych teorii etycznych.
2) Z odrzuceniem każdego szantażu, gdy w grę wchodzi zagrożenie życia lub innych ważnych dóbr innych ludzi, szczególnie naszych bliskich. S. Prof. Chyrowicz uzasadnia to odrzucenie poprzez stwierdzenie, że jeśli nie ulegniemy szantażowi, a nasi bliscy zostaną skrzywdzeni, to nie ponosimy winy, ponieważ to nie my ich skrzywdziliśmy. Taka argumentacja zakłada absolutną ważność moralnej różnicy między działaniem a biernością, mimo tych samych złych skutków. Jeśli np. wiem, że moje odrzucenie szantażu spowoduje reakcję w postaci dokonania przez szantażystów morderstwa moich bliskich, to usprawiedliwianie się w rodzaju „Ale ja ich nie zabiłem” („Jednak to nie ja ich krzywdzę, nie odpowiadam moralnie za to, co zrobi szantażysta”) jest moim zdaniem wymówką równą w istocie gestowi Piłata, myjącego swoje ręce.
Odnosząc się ogólnie do myśli wyrażonych w wywiadzie, zauważam, że s. prof. Barbara Chyrowicz pozostawia trudne dylematy moralne nierozwiązane i godzi się z tym. Istnieją tylko ogólne zasady moralne i własne sumienie. Często nie ma obiektywnych odpowiedzi, na pytanie, które działanie w danej sytuacji byłoby moralnie słuszne. Wydaje mi się, że jest to odmówienie etyce możliwości realizowania jej zadania: poszukiwania obiektywnych racjonalnych odpowiedzi na pytanie o słuszność. Czy np. dopuścić eutanazję w określonych sytuacjach, czy poprzestać na tym, że nie rozstrzygamy tej kwestii, ponieważ sami nie znaleźliśmy się w sytuacji ogromnego cierpienia proszącego o eutanazję śmiertelnie chorego, więc nie możemy rozstrzygać „teoretycznie”? Wątek sumienia pojawił się w udzielanych wypowiedziach explicite tylko raz – gdy padło stwierdzenie, że ci, którzy zgodzili się donosić SB, w obawie przed represjami, które mogłyby dotknąć ich rodzinę, „poświęcili swoje czyste sumienie”. Jest jednak oczywiste, że cała problematyka wywiadu dotyczy kwestii konfrontacji ogólnych zasad etycznych z jednostkowym sumieniem. Wraca więc ta sama kontrowersja, którą zajmuje się prof. Mirosław Rutkowski w artykule Sumienie a zasady moralne
Na zdj. M. Wołłowicz, L. Przecławski, Les Polonais et les Polonaises de Revolution du 29 Novembre 1830
Komentarze
-
Najpierw zaloguj się a potem wyślij komentarz
Kategorie bloga
Słowa kluczowe
Aktywne grupy
Rola przykładów w etyce
Zgadzam się z ostatnim paragrafem Pańskiego artykułu, gdyż również trudno było mi zrozumieć, do czego wg. s. prof. Barbary Chyrowicz ma służyć etyka, skoro formułowane na jej terenie normy są zbyt ogólne, aby mogły stanowić kryterium wyboru.
Chciałbym jednak zapytać o drugi punkt Pańskiego artykułu, a dokładniej o przykład:
"wiem, że moje odrzucenie szantażu spowoduje reakcję w postaci dokonania przez szantażystów morderstwa moich bliskich"
Cała waga tego przykładu zasadza się na słowie "wiem". Pytam o to, gdyż bardzo często u reprezentantów konsekwencjalizmu dostrzegam konstruowanie przykładu, zakładającego zrównanie, bądź próbę zrównania, możliwości poznawczych działającego podmiotu do poziomu demona Laplace'a.
W rzeczywistych sytuacjach moralnych nigdy nie mamy dostępu do rzeczywistych konsekwencji czynu, możemy co najwyżej z dużą dozą niepewności rozważać różne możliwości. Możliwość przewidywania zmniejsza się jeszcze wyraźniej, gdy w skład sytuacji, jak w Pańskim przykładzie, wchodzą motywy, intencje i charakter innych osób.
Dlatego też znacznie przykładów, których warunki są nierzeczywiste, wydaje mi się raczej wątpliwe.
Z takich, krótko wymienionych powodów, ocena czynu ze względu na konsekwencję często była krytykowana jako podejście do przedmiotu oceny moralnej w etyce, o czym pisze Maria Ossowska w "Podstawach nauki o moralności". Wspomina o tym także s. prof. Barbara Chyrowicz w omawianym wywiadzie, zdając sobie chyba sprawę z możliwości zarzutu, jaki Pan wysuwa.
Pytanie moje brzmi: jak w reprezentowanym przez Pana utylitaryźmie reguł wzmacnia się ocenę czynu ze względu na konsekwencję oraz co (czyn, intencja, człowiek) jest głównym przedmiotem oceny moralnej.